Jeśli nie „Fallout 76”, to co?

W najnowszej odsłonie kultowej serii Fallout twórcy postanowili w sposób znaczący odejść od modelu rozgrywki, do którego zdążyliśmy się już przyzwyczaić . Jeśli na myśl o spotkaniu innego gracza na radioaktywnym pustkowiu dostajecie spazmów, spróbujcie jednej z zaproponowanych przez nas produkcji.

Rage

Choć przygotowany przez id Software Rage spotkał się z mieszanymi opiniami, to niewiele jest tytułów bardziej zbliżonych klimatem do tradycyjnych Falloutów. Poza tym produkcję warto sobie odświeżyć chociażby przed premierą drugiej części, która wywołała sporo pozytywnych reakcji podczas pokazów. 

Po latach Rage nadal prezentuje się całkiem nieźle, charakterystyczny dla gier id Software „feeling” broni również znajdzie swoich fanów. Szkoda jedynie kiepskiego modelu jazdy i beznadziejnego „otwartego” świata, mocno ograniczonego przez liczne „tunele” i zmuszającego graczy do backtrackingu. No i to zakończenie…

Borderlands

Fani radosnego hasania po pełnych wrogów „pustkowiach” mają mnóstwo używania dzięki serii Borderlands. Choć nie mamy tutaj do czynienia z postapo sensu strickto, ciężko nie przyznać strzelankom Gearboksu falloutowego sznytu i klimatu. 

Radosną sieczkę uzupełnia tutaj niebanalne poczucie humoru oraz możliwość – a wręcz obowiązek! – zabawy ze znajomymi. Wspólne tłuczenie wrogów daje masę frajdy i mam nadzieję, że Bethesda projektując Fallout 76 wzięła pod uwagę społecznościowe rozwiązania zastosowane w Borderlands.

Wasteland 2

Marudzącym na ciągłe romansowanie Fallouta z gatunkiem strzelanek polecić należy Wasteland 2. To kontynuacja gry RPG wydanej pierwotnie w 1988 roku, nazywanej „matką postapokaliptycznych rolplejów”.

Wasteland 2 nie podążyło za głównymi trendami obecnymi w ówczesnych produkcjach i zaoferowało graczom bardzo klasyczne RPG. Walka toczy się w systemie turowym, świat oraz członków drużyny obserwujemy z lotu ptaka, zaś tytułowe pustkowia są bezlitosne i nie wybaczają błędów. Tym samym gra przypomina nieco pierwsze Fallouty, którym tak daleko od tradycyjnych RPG sprzed lat.

Krai Mira

Dostępny w ramach programu Indie Valley, ciągle dość świeży tytuł niezależny stara się ożywić ducha pierwszych Falloutów. Krai Mira nie porwał może tłumów, ale moim zdaniem to całkiem przyjemna produkcja, której brakuje przede wszystkim lepszej fabuły i bogatszego świata.

Jeśli znudziły Wam się starsze części Fallouta, a Wasteland 2 znacie jak własną kieszeń, to możliwe, że do wyboru zostaje Wam już tylko Krai Mira. Mi spodobał się przede wszystkim ze względu na turową walkę i postapokaliptyczny klimat, a właśnie takie gry tutaj uwzględniamy.

Mad Max

Kiedy słyszę słowo „postapokalipsa”, w mojej głowie zapalają się dwie lampki – pierwsza z nich nosi logo Fallouta, druga natomiast to przemierzający pustkowia swoim Fordem Falcon Mad Max. Filmowe przygody bohatera wykreowanego przez George’a Millera doczekały się naprawdę świetnej growej adaptacji, której nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu.

Od premiery tytułu minęły 3 lata, ale Max trzyma się całkiem nieźle. Gameplay stanowi połączenie soczystych walk w stylu serii Arkham z Batmanem w roli głównej oraz pojedynków „samochodowych” przypominających oldschoolowe Destruction Derby albo Carmageddon. Świetny model jazdy, dużo do roboty w otwartym świecie oraz udany klimat sprawiają, że jeszcze nie raz wrócę do komputerowego Mad Maxa.

Metal Gear: Survive

Spin-off kultowej serii Metal Gear Solid fabularnie dość luźno nawiązuje do jej ostatniej odsłony, oznaczonej cyfrą 5. Lądujemy w innym wymiarze, który wypełniają zamienieni w rodzaj zombiaków żołnierze. Zadaniem gracza jest oczywiście rozwiązać zagadkę tego niegościnnego miejsca i (co sugeruje sam tytuł) przeżyć.

A nie będzie to łatwe, gdyż przyjdzie nam się zmierzyć także z głodem, pragnieniem oraz (w niektórych miejscach) brakiem powietrza nadającego się do oddychania. Na początek oczywiście najbardziej palącą kwestią będzie stworzenie broni oraz zdobycie czegoś do jedzenia. To trudne zadanie, gdyż nasz awatar ma naprawdę wygórowane potrzeby żywieniowe. Nie jest to może rasowe postapo, ale liczne elementy rozbudowy i obrony własnej bazy bardzo przypominają to, co widzieliśmy w kolejnej grze naszego zestawienia, czyli…

Fallout 4

Choć Fallout 76 pod wieloma względami zrywa z tradycją serii – mowa chociażby o obowiązkowym multiplayerze czy kartach umiejętności zastępujących perki – to z grubsza zapowiada się on na „zwykłego” Fallouta 4, ubranego w nieco inne ciuszki. 

Dlatego chcąc przygotować się na kolejną część postnuklearnej serii gier, najlepiej sięgnąć po jej poprzedniczkę. Gameplayowo znajduje się stosunkowo blisko Fallouta 3 oraz New Vegas – wygląda przy tym znacznie przyjemniej – a do tego doczekała się licznych DLC wydłużających rozgrywkę.