Site icon Ostatnia Tawerna

Jednostka 99 znów daje czadu! – recenzja trzeciego sezonu serialu „Gwiezdne wojny: Parszywa zgraja”

Trzeci, finalny sezon Bad Batch mocno daje do zrozumienia, że zbliżamy się ku epickiemu rozwiązaniu historii jednostki 99. Fabuła odcinków jak nigdy dotąd kładzie nacisk na ciągłość głównego wątku. W ciągu pierwszych siedmiu epizodów nie doświadczymy żadnych „zapchajdziur”, co często serwował nam sezon pierwszy i drugi. Tym razem jest to niemal w pełni dynamiczna i zwięzła opowieść, wciągająca widza w swój wir coraz bardziej z każdym kolejnym odcinkiem.

UWAGA! Mogą pojawić się drobne spoilery!

Na czym skończyliśmy?

W ubiegłym sezonie byliśmy świadkami uprowadzenia Omegi przez Imperium Galaktyczne. Początek kolejnego daje nam pogląd na to, jak dziewczyna wraz z Crosshairem radzą sobie w więziennych warunkach, jednocześnie szukając sposobu na ucieczkę i powrót do Huntera, Wreckera oraz Echo. Akcja mająca miejsce w imperialnej placówce wydaje się zbyt rozlazła i monotonna, gdyż przez sporą część pierwszych odcinków obserwujemy rutynowe zachowania więźniów oraz personelu. Nie mniej napisy końcowe za każdym razem zachęcają do sprawdzenia, co stanie się dalej, a fabuła nabiera konkretnego tempa, gdy Omega i Crosshair wydostają się na wolność. Jednak to nie oznacza końca tajemniczego laboratorium Imperium na Górze Tantiss. Miejsce ciągle pozostaje na planie głównym i ze względu na swoje znaczenie prawdopodobnie okaże się katalizatorem historii Parszywej zgrai.

Hemlock – imperialny „Anioł Śmierci”

Wraz z tajemniczym laboratorium powraca oczywiście jeden z najlepszych gwiezdno-wojennych czarnych charakterów ostatnich lat, czyli Hemlock. Pierwsze odcinki nie dały wiele odpowiedzi na pytanie, jaki jest cel jego złowieszczych eksperymentów. Nawet wizyta samego Imperatora w placówce nie wyjaśniła zbyt wiele, poza faktem, że cel badań na Tantiss jest niezwykle ważny dla wzmocnienia potęgi Imperium. Jednak z biegiem wydarzeń po ucieczce Omegi uchyla się nam rąbek tajemnicy, który zdecydowanie utrzyma laboratorium na fabularnym piedestale i jednocześnie potwierdzi domysły niektórych fanów zaznajomionych z resztą kanonu Star Wars. Tym samym druga połowa sezonu zapowiada się jeszcze bardziej intrygująco, epicko i dynamicznie. Jedno jest pewne – mimo animowanej otoczki jest to historia dorosła, czasem lekko makabryczna, natomiast zdecydowanie wciągająca swoją głębią i najlepiej dotąd przemyślanym biegiem fabuły przez kolejne odcinki.

Smutny koniec klonów zbliża się wielkimi krokami

Współtworzony przez samego George’a Lucasa serial Wojny Klonów rzucił zupełnie nowe światło na tytułowych żołnierzy Republiki, nadając im charakteru i tragizmu ich wojennym doświadczeniom. Dziś fani Gwiezdnych wojen już od lat za sprawą np. Kapitana Rexa traktują klony jako coś więcej niż zwykłe mięso armatnie. Z przyczyn kanonicznych oczywistym jest fakt, że po transformacji Republiki w Imperium armia z Kamino zostanie prędzej czy później rzucona w odstawkę, a Parszywa zgraja ma właśnie na celu nam to udokumentować. Ostatni sezon wyraźnie podkreśla smutny i przygnębiający ton zbliżającego się końca – klony nie są w stanie odnaleźć się w nowej rzeczywistości, za którą zresztą nie jeden z nich przelał własną krew. Mimo to Imperator traktuje ich jak towar jednorazowy, niemający uczuć i sumienia. Parszywa zgraja to także obraz republikańskich weteranów, którzy po latach walk nie potrafią nadać swojemu życiu nowego sensu, znając się jedynie na walce. Mowa tu oczywiście tylko o niektórych jednostkach, gdyż wielu klonów spotyka dużo gorszy los.

Czego można się spodziewać w przyszłości?

Kto zna dobrze lore Gwiezdnych wojen, ten luźnej i humorystycznej fabuły się nie spodziewał. Twórcy zdecydowanie o tym pamiętali, gdyż akcję sezonu 3. cechuje głównie powaga i mrok. Postać Omegi powoli zaczyna odstawać od obrazu beztroskiego i roześmianego dziecka. Nic też nie zapowiada, żeby uśmiercony w poprzednim sezonie Tech miał „zmartwychwstać” (a trzeba zaznaczyć, że wskrzeszanie zmarłych poprzez upadek w przepaść stało się dosyć modne dla scenarzystów Star Wars). Zamiast tego ponownie w łaski Huntera, Wreckera i Echo próbuje wkupić się Crosshair. Snajper przeżył bardzo wiele i został przez to na nowo ukształtowany, co daje jeszcze jeden powód więcej do uważnego śledzenia poczynań jednostki 99. Największym minusem moim zdaniem jest świadomość, że koniec historii, a zarazem jednej z najważniejszych epok Odległej Galaktyki, ostatecznie dobiega końca.

Nasza ocena: 7,7/10

Serial rozkręca się bardzo dobrze. Jak na razie ciężko doszukiwać się większych usterek, jednak z dużymi pochwałami warto zaczekać do końca sezonu.



Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 9/10
Oprawa wizualna: 8/10
Oprawa dźwiękowa: 7/10
Exit mobile version