Site icon Ostatnia Tawerna

Jeden siniak to dopiero początek – recenzja książki „Dom z niebieskiego szkła”

Żyjemy w trudnych czasach. Stłamszeni przez wirusa, zamykamy się w domach i unikamy bliskich. Podobnie wygląda świat narysowany przez Annę Lubczyk w najnowszej powieści Dom z niebieskiego szkła.

W czasie choroby

David jest młodym, ambitnym studentem medycyny. Jego życie zmienia się w dniu, w którym dowiaduje się, że jest nieuleczanie chory. W świecie Lubczyk wirus nie wybiera ofiar – zachorować może każdy. Pierwsze objawy są zazwyczaj niepozorne: siniaki, senność, zmęczenie, jednak choroba szybko postępuje. Zakażonemu zmienia się kolor tęczówek, a białka robią się czarne. Na przykładzie Davida dowiadujemy się, że mieszkańcy muszą przechodzić co tydzień badania kontrolne. Zarażenie wirusem oznacza, że człowiek musi niezwłocznie zmienić miejsce zamieszkania. Dom z niebieskiego szkła nie kojarzy się z niczym dobrym.

Dwa światy

Świat zdrowych pozornie nie różni się niczym od świata chorych. Po przeniesieniu z jednego do drugiego, każdy ma możliwość kontynuowania nauki, pracy i rozwoju osobistego. Młodzi ludzie najczęściej studiują (lub kontynuują) medycynę. Najważniejszym celem badań jest bowiem znaleźć antidotum. W świecie zakażonych istnieje podział na trzy grupy. Ludzie klasyfikowani są według nowego koloru tęczówek. David jest wyjątkowy, co ma wpływ na fabułę. Dwa różne kolory tęczówek sprawiają, że urzędnicy mają problem, żeby przypisać go do konkretnej części świata. Niemniej jednak bohater aklimatyzuje się bardzo szybko, traktując przeszłość wyłącznie jak wspomnienie.

Podoba mi się, podoba!

Świat fabularny, który opisała Lubczyk w swojej powieści, ma wspólne cechy z naszym. Obecny stan zagrożenia epidemiologicznego przypomina dom z niebieskiego szkła. Wygląda na to, że autorka trafnie przewidziała prawdopodobny bieg wydarzeń (ale jak?). Jej wizja przyszłości ukazuje jednak bohaterów, którzy są dobrze przygotowani na to, co najgorsze. W Domu z niebieskiego szkła tradycyjna gastronomia nie istnieje. Za przygotowywanie i wydawanie żywności odpowiadają automaty, co ogranicza możliwość zakażenia. Ponadto przestrzenie użytkowe są regularnie spryskiwane środkiem chroniącym o nazwie SENREX przez wykwalifikowanych pracowników firmy sprzątającej. Fabuła jest spójna, a zakończenie – zaskakujące. W trakcie lektury znalazłam kilka literówek, które jednak nie wpłynęły znacząco na mój odbiór opowieści.

Z zewnątrz

Książkę czyta się bardzo szybko, ponieważ autorka proponuje tylko 214 stron. Dla osób, które lubią treściwe, acz niewielkie propozycje literackie, będzie idealna! Okładka pięknie się rozkłada i prezentuje część świata, która została zamknięta. Na wewnętrznych skrzydełkach znajduje się fragment z powieści oraz krótki biogram autorki. Żałuję, że Lubczyk nie zdecydowała się załączyć mapy, zgodnie z którą czytelnik mógłby przemieszczać się po wykreowanych światach. Byłby to interesujący dodatek, który na pewno zaciekawiłby niejednego odbiorcę.

Nasza ocena: 7,5/10

Historia bardzo współczesna. Wirus atakuje świat!

Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 8/10
Styl: 7/10
Wydanie i korekta: 7/10
Exit mobile version