Site icon Ostatnia Tawerna

Jazda bez trzymanki – recenzja komiksu „Żelazny Diabeł”

Powiedzieć, że Żelazny Diabeł  autorstwa Franka Thorne’a to komiksowe porno, to tak, jakby nie powiedzieć nic. Bezpruderyjny, zboczony, a momentami niesmaczny zeszyt, którego proces tworzenia został zmieniony w trakcie, tak przyciąga, jak i odpycha. Sprawdzamy więc, czym ten tytuł zszokował świat. Uwaga, artykuł przeznaczony jest dla osób pełnoletnich!

O dwóch takich, co lubiły orgie

Żelazny Diabeł opowiada nam historie dwóch kobiet, które zostały połączone przez los. Wprawdzie nigdy się nie spotykają, ponieważ ich życie dzieli kilkaset lat, ale i tak mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłyby się spodziewać. Obie bohaterki lubują się w najdzikszych zabawach, jakie tylko można sobie wyobrażać. Chętnie oddają się niemal każdemu, bez względu na płeć, wiek, czy nawet rasę! Przychodzi im bowiem uprawiać seks nie tylko z ludźmi, ale także z demonami, centaurami, a czasem nawet ze zwierzętami! Nie trudno więc się domyśleć, że ich przygody sięgają daleko poza granice naszego świata. A wszystko to za sprawą pewnej szalonej bogini, która postanowiła namieszać w życiu dziewczyn. Bez względu na ich zdanie.

Prawdopodobnie najlepszy

Zanim przejdziemy do omawiania samego zeszytu, warto przybliżyć sylwetkę autora komiksu, czyli Franka Thorne’a. Urodzony w 1930 roku jegomość swoją karierę zaczynał w Standard Comics, jednak szybko przeniósł się do Dell Comics, gdzie pracował przy takich pozycjach jak Flash Gordon, Jungle Jim czy Green Hornet. W 1963 roku otrzymał nagrodę National Cartoonists Society dla najlepszego rysownika. Niedługo później stworzył swój najsłynniejszy komiks czyli Czerwoną Sonię. Frank szukał jednak czegoś innego i zaczął rysować komiksy erotyczne. Wśród jego prac znajdują się m.in. Moonshine McJugs opublikowany przez Playboya czy Lann wydany przez Heavy Metal. Żelazny Diabeł jest z pewnością mniej znany od innych wymienionych tytułów, jednak to właśnie o nim autor powiedział, że „jest to prawdopodobnie najlepsze, co udało mi się zrobić w komiksie”.

Więcej niż porno

Żelazny Diabeł to komiks ociekający seksem. Nie ma tu strony, na której ktoś nie byłby rozebrany, a i trudną o taką, gdzie nie odbywa się stosunek. Wszystko wydane jest w hardkorowym stylu. Bohaterowie przyjmują pozycje, o których nawet byście nie pomyśleli. Co kilka stron odbywa się orgia i to często taka, na której jakaś z bohaterek jest jedyną kobietą i obsługuje większą liczbę mężczyzn. To oczywiście jednak nic. Są tu liczne zabawy z demonami lub centaurami, których przyrodzenia są nienaturalnych rozmiarów. Nie brakuje także wiązania, poniżania czy najróżniejszych fetyszy. Najbardziej zaszokować Was mogą jednak sceny ze zwierzętami. Oprócz sprośnych obrazków, które często przekraczają granice dobrego smaku, autor nie przebiera także w słownictwie. Ono również jest wulgarne i wyuzdane. Przekleństwa i teksty rodem z porno pojawiają się tu raz za razem. Przy okazji Frank Thorne stara się nadać temu wszystkiemu wątek fabularny, ale nie za bardzo jest on widoczny. Żelazny Diabeł to głównie sprośny seks i najdziksze zabawy erotyczne, które potrafią zszokować.

Z historią w tle

Choć w Żelaznym Diable próżno szukać fabuły, to jednak ma on swoją ciekawą historię. Wydawca zeszytu, czyli Planeta Komiksów, nie omieszkał nas o niej poinformować. Seria, wydana jeszcze w latach 90., początkowo nosiła tytuł Diabelski Anioł. Frank Thorne postanowił w niej wyśmiać cenzurę i pokazać, na co go stać. Wulgarne teksty i sprośne, a momentami wręcz chore. Obrazki miały pokazać, że żadne granice nie istnieją. I o ile faktycznie osoby odpowiadające za kontrolowanie materiału niewiele mogły mu zrobić, to znalazło się ugrupowanie The Christian Coalition, które podało autora i wydawnictwo do sądu. Wprawdzie udało się uniknąć bajońskiej kary, ale po dwóch z czterech numerów serię zakończono. Thorne postanowił jednak się nie poddawać. Po kilku latach nieco przerobił wcześniejsze szkice, dodał do nich postaci symbolizujące osoby, które wcześniej przerwały jego pracę, i ukazał je w komiksie w prześmiewczy sposób. Tak też ponownie zakpił z cenzury i pokazał, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.

Tylko dla bardzo dorosłych!

Żelazny Diabeł to komiks, który nie wszystkim przypadnie do gustu. Potrafi on zniesmaczyć, zszokować i obrzydzić. Znajdzie on jednak pewnie także grono fanów, którym tak wyuzdany tytuł przypadnie do gustu. Wszyscy jednak z pewnością docenią grafiki stworzone przez Franka Thorne’a. Ten zasłużony rysownik i scenarzysta pokazał, na co go stać. Podziwiać więc możemy jakże charakterystyczną dla niego kreskę. Ciekawe tła, ale także szczegółowe (nawet bardzo) przedstawienia postaci, przyciągają wzrok. Jeśli więc jesteście gotowi na erotyczne zabawy i fantazje, które przechodzą ludzkie pojęcie, oraz chcecie zobaczyć, jak autor zadrwił z cenzury, to sięgnijcie po Żelaznego Diabła. Bardziej wrażliwym osobom zdecydowanie jednak odradzam.

Nasza ocena: 6,1/10

Żelazny Diabeł to prawdziwie hardkorowe i mocno kontrowersyjne porno. Trzeba podejść do niego z odpowiednim nastawieniem, a i tak niekoniecznie przypadnie do gustu.

Fabuła: 3,5/10
Bohaterowie: 3,5/10
Warstwa wizualna: 8,5/10
Wydanie: 9/10
Exit mobile version