Site icon Ostatnia Tawerna

Japońska Rodzina Addamsów. „Nawiedzony dom” – recenzja komiksu

Gotycki klimat, czarny humor i sytuacje z życia wzięte – tak w skrócie można przedstawić zawartość mangi Nawiedzony dom. Ten jednotomowiec to na pierwszy rzut oka lekka i rozrywkowa lektura. A jak jest w rzeczywistości?

Sabat

Nawiedzony dom to historia pewnej dość nietypowej rodziny. Głównym bohaterem mangi, wydanej w Polsce przez Hanami, jest Sabat Obiga. Chłopak to zwyczajny nastolatek chodzący na co dzień do szkoły, szukający dorywczej pracy i próbujący zdobyć dziewczynę. Jego zadanie nie jest łatwe. Na każdym kroku przeszkadza mu jego ekscentryczna rodzinka. Tata lubi przebierać się za wampira, mama układać ołtarzyki pogrzebowe, dwie siostry bardzo chętnie bawią się lalkami voodoo, a idolem kuzynki jest Freddy Krueger. Ponadto w ich domu nie znajdziemy zbyt wielu książek czy filmów, które nie byłyby horrorami, wszędzie porozwieszane są dekoracje jak na Halloween, a i czarnego kota tu nie brakuje. Państwo Obiga lubią też obnosić się ze swoim stylem, przez co bardzo szybko odstraszają każdą potencjalną kandydatkę na dziewczynę swego syna. A i jego samego lubią podręczyć, bez względu na to, czy jest akurat w szkole, w pracy lub w szpitalu.

Bliskich trzeba doceniać

Jeśli po opisie fabuły Nawiedzonego domu wydaje Wam się, że życie Sabata to męczarnia, to muszę Was z tego błędu wyprowadzić. Nie chcę zbytnio zdradzać przebiego wydarzeń, ale mogę powiedzieć, że los chłopaka mógł być dużo gorszy. Jego rodzina, choć ekscentryczna, na szczęście nie jest patologiczna. Zarówno rodzice, jak i siostry kochają najmłodszego członka rodziny Obiga, choć okazują mu to w bardzo specyficzny sposób. Lubią go podręczyć i z niego zadrwić, ale tak naprawdę sam Sabat też święty nie jest. Przez cały zeszyt odbiorca z pewnością nie będzie mu jakoś specjalnie kibicował. Nie zrozumcie mnie źle, on nie jest jakiś zły, zepsuty czy niemiły. To zwykły nastolatek, megaloman, twierdzący, że jest ciągle krzywdzony przez los i rodzinę. Nie jest też z pewnością postacią nudną, ale mimo wszystko to reszta rodzinki wypada ciekawiej i przez cały czas czytelnik może się zastanawiać, co też za chwilę wymyślą. Co jednak najważniejsze dla całej mangi – jest ona niezwykle zabawna. Pełna codziennych sytuacji, ale także podszyta czarnym humorem. Nie raz i nie dwa uśmiechniecie się, czytając kolejne dialogi i oglądając sceny z życia Obigów.

Niby nic wielkiego

Autorką Nawiedzonego domu jest japońska rysowniczka Mitskazu Mihara. Polscy czytelnicy mogą znać ją z takich tytułów, jak Balsamista czy Beautiful People. Swoją przygodę z mangą rozpoczęła w 1994 roku i od razu na starcie zdobyła nagrodę dla najlepszych debiutantów. Jej prace od zawsze charakteryzowały się mocnym kontrastem i utrzymywaniem ich w gotyckim klimacie. Nie inaczej jest i w omawianym przeze mnie tytule. Zawarta w nim kreska jest wprawdzie interesująca, ale nie ma tu szału. Na uwagę zasługują natomiast ilustracje będące okładkami do kolejnych ośmiu rozdziałów. W samej historii brakuje przede wszystkim jakiś detali, szczegółów, które wzbogaciłyby tło. Również same postacie nie są do końca wizualnie rozwinięte. Najlepiej prezentują się tutaj siostry głównego bohatera. Na ich tle rodzice, przyjaciele, dziewczyny i sam Sabat wyglądają, jakby rysowała je zupełnie inna osoba. Nie mogę powiedzieć, że czarno-białe ilustracje są złe, ale brakuje im czegoś, aby odbiorca mógł się nimi zachwycać.

O ile rysunki wypadają jedynie poprawnie, to sam scenariusz należy już tylko chwalić. Jak wspomniałem, mamy tutaj osiem rozdziałów i tyle samo różnych luźno ze sobą powiązanych historii z życia Sabata. Czyta się je lekko i przyjemnie. Są wciągające na tyle, że trudno nam się od nich oderwać. Naprawdę jesteśmy ciekawi, jak za moment kolejny plan najmłodszego Obigi zostanie zamieniony w ruinę. Przy okazji każda z opowieści ma w sobie mnóstwo zabawnych sytuacji i sporo czarnego humoru, ale także nieco absurdu, wywołującego uśmiech na twarzy. Nie wiem, jak teksty wypadają w oryginale, ale duże uznanie należy się Magdalenie Tomaszewskiej-Bolałek, która odpowiada za polskie tłumaczenie. Jest to kawał świetnej roboty, dzięki której Nawiedzony dom wypada ponadprzeciętnie.

Manga dla każdego

Nawiedzony dom to tytuł godny polecenia. Nie musicie być znawcami mang czy komiksów, aby go przeczytać i dobrze się bawić. Dzięki temu, że wszystko zawarto w jednym zeszycie, nie potrzebujecie dokupować wcześniejszych czy późniejszych tomów. Na Nawiedzonym domu nie trzeba się też specjalnie skupiać. Jest bowiem lekką i przyjemną lekturą. Dzięki świetnym dialogom i zabawnemu scenariuszowi rozbawi Was, ale także wciągnie w historię. Cała rodzina Obigów jest niezwykle sympatyczna i trudno ich nie lubić. Przy okazji odbiorca odnaleźć tu może sytuacje podobne do tych, jakie sam przeżywał lub przeżywa w latach nastoletnich. Absurd i czarny humor zasługują na uwagę i sprawiają, że całokształt wypada jeszcze lepiej. Jedyną wadą tytułu są ilustracje. Chociaż nie można im zarzucić, że są niewyraźne czy nieprzyjemne dla oka, to jednocześnie nie wyróżniają się niczym szczególnym. Postacie wyglądają momentami topornie, a tła czasami w ogóle nie widzimy. Gdyby poprawić ten aspekt, to Nawiedzony dom byłby pewnie idealny dla każdego. Jednak i tak ostatecznie nie powinniśmy narzekać. Perypetie Sabata i jego rodziny to zabawna, prosta, ale i ciekawa historia, którą warto poznać.

Nasza ocena: 8,1/10

Nawiedzony dom to manga godna polecenia każdemu, kto lubi absurd, czarny humor, dobrą zabawę i lekką historię. Idealna do oderwania się od cięższych tytułów.

Oprawa graficzna: 5/10
Wydanie: 8,5/10
Bohaterowie: 10/10
Fabuła: 9/10
Exit mobile version