Niektóre gry przyciągają do siebie nazwiskiem autora, inne znaną licencją. Jeszcze inne, i do tej grupy należy Bitoku, zdecydowanie zwracają uwagę swoim wyglądem.
Wydawnictwo Portal Games nie boi się wydawać trochę cięższych gier, które nie są przeznaczone dla szerokiego grona odbiorców. Zarówno poziom trudności, jak i czas rozgrywki nie zachęcą niedzielnych graczy do sięgnięcia po Bitoku, ale jest to tytuł, który może zainteresować bardziej zaawansowane osoby i rozruszać szare komórki, bo na planszy dzieje się całkiem sporo.
Ogrom zasad
Rozgrywka składa się z zaledwie czterech rund, ale są one długie i w sumie pochłoną ponad dwie godziny naszego wieczoru. Samo przygotowanie zajmuje dłuższą chwilę, ponieważ komponentów jest sporo. Opisanie wszystkich żetonów, znaczników i kart, ich umiejscowienia oraz dokładnego przeznaczenia zajęłoby większą część recenzji, dlatego ograniczę się do bardzo ogólnego przedstawienia naszych działań. Muszę też podkreślić, że w instrukcji znajduje się sporo nazw własnych, które osobom zaznajomionym z japońską mitologią będą znane, ale dla mnie były dodatkową przeszkodą w ogólnym ogarnięciu zasad.
Każda ze wspomnianych rund podzielona jest na cztery fazy odpowiadające porom roku. Najpierw następuje wiosna, podczas której dobieramy karty Yōkai na rękę oraz zbieramy profity z fioletowych kryształów snów. W fazie lata po kolei wykonujemy swoje akcje. Możemy zagrać kartę Yōkai, użyć kości ze swojej planszetki, przenieść swoją kostkę znajdującą się na planszy głównej na drugą stronę rzeki lub spasować. Gdy wszyscy gracze spasują, następuje jesień. Ta pora roku polega na nowym ustaleniu kolejności tur na podstawie położenia naszych kości w Domu Wielkiego Ducha. Zima to czas porządkowania komponentów po zakończonej rundzie i przygotowania do kolejnej.
Osoba, która po czwartej zimie będzie miała najwięcej punktów zostaje nowym Wielkim Duchem Kniei.
Oczopląs nad stołem
Pierwsze, co można zauważyć, to natłok kolorów i postaci na planszy, kartach i żetonach. Trzeba dokładnie przestudiować komponenty i symbole, żeby w pełni cieszyć się rozgrywką. Szczególnie tereny na planszy warto sobie poukładać w głowie, żeby wiedzieć, co i gdzie powinno trafić. Wyjaśnienie obszarów wraz z ich nazewnictwem w instrukcji wcale w tym nie pomaga, bo Kręty Szlak Mitam, Święta Rzeka Kurirakugan czy Wzgórza Hikaru nic mi nie mówią. Gdy doda się do tego karty Yōkai, na których jest Imomushi, Nezumi i Shin Ookami, żetony z Duchami Mitama (np. Nigi, Shinigami, Khushi), karty Bitoku z Makoto, Chuugi i Meijo i jeszcze trochę komponentów z kolejnymi nazwami własnymi, to okazuje się, że zanim przystąpimy do gry, wszyscy musielibyśmy wysłuchać wykładu wprowadzającego do rozgrywki, aby w ogóle wiedzieć, o jakim elemencie gry jest mowa.
Mimo tych przerażających dla nowicjuszy nazw, wielu nakładających się mechanik i wieloetapowego planowania, aby w pełni wykorzystać możliwości gry, Bitoku spodobało mi się od pierwszej partii, chociaż świadomie zaczęłam cokolwiek robić dopiero po godzinie rozgrywki. Osoby, które zatrzymały się na grach imprezowych i rodzinnych na pewno nie poradzą sobie z tym tytułem. Jest sporo trudniejszych planszówek na polskim rynku, więc nie jest to aż taki „potwór”, ale jednak 3,71/5 na BGG zobowiązuje.
Na stole dużo się dzieje, w głowach graczy jeszcze więcej, a nagroda za wysiłek jest odległa w czasie. Na szczęście instrukcja jest całkiem przyzwoita i poza długą listą dziwnych nazw, dobrze tłumaczy wszystkie zasady.
Kluczem do zwycięstwa jest nie tyle ustalenie planu i trzymanie się go, co dostosowywanie i modyfikowanie naszych założeń do tego, co znajduje się na kartach, jakie mamy kości i co w danej chwili blokują nam rywale. Przeplatające się mechaniki i wpływające na siebie różne elementy gry są świetną łamigłówką, ale wymagającą myślenia i analizowania na bieżąco tego, co dzieje się na stole. Bardzo podoba mi się to, jak jedna decyzja uruchamia efekt domina, który może być naprawdę efektowny i przynieść nam spore profity.
Na wytrwałych i cierpliwych czekają kolejne partie, rozgrywane o wiele bardziej świadomie niż pierwsza, która raczej do udanych należeć nie będzie. Moi współgracze nie byli tak zadowoleni z Bitoku jak ja, głównie z powodu nadmiaru informacji do przetworzenia. Jednak dla mnie to bardzo dobry przedstawiciel średniej ciężkości eurogier i po opanowaniu oczopląsu i ustaleniu granic poszczególnych obszarów, a także usystematyzowaniu wszystkich reguł, może dać naprawdę satysfakcjonujące rozgrywki.
Nasza ocena: 8/10
Gra czerpiąca garściami z japońskiej mitologii, która nagrodzi wytrwałych wymagającymi, ale satysfakcjonującymi rozgrywkami.Grywalność: 8/10
Jakość wykonania: 8/10
Regrywalność: 8/10