Co można zrobić w dziewięć godzin? Przykładowo, jak podają źródła internetowe: polecieć z Londynu do Nowego Jorku, odprawić się i pojechać do najbliższego hotelu. Można także trzykrotnie przejechać trasę wyścigu Indianapolis 500, a dla bardziej ambitnych – poruszając się z prędkością 58 tysięcy kilometrów na godzinę, wyprawić się z Ziemi na Księżyc. Albo, jak w komiksie Magenty Kinga, wydanego w Polsce przez Mandiocę, spędzić ten czas w hotelu kapsułkowym w Tokio.
W 2016 roku wraz z mężem i przyjaciółmi udaliśmy się w upragnioną podróż do Japonii. O wyjeździe rozmawialiśmy od dawna, a samą wycieczkę planowaliśmy miesiącami. Wszystko, co tam zobaczyliśmy, było dla nas fascynujące – począwszy od automatów z dziwnymi napojami, upchanymi na praktycznie każdej tokijskiej uliczce, po setki świątyń Kioto, zlokalizowanych nawet pomiędzy sklepikami czy różnego rodzaju popkulturowy merch, który na stałe splótł się z codziennością. O cudownym, zaskakującym jedzeniu nie wspomnę. Byliśmy niczym wciągnięci do zupełnie innego, fantastycznego świata (z tą różnicą, że nas nie porwał demon). Mam wrażenie, że twórca komiksu 9 godzin czuł się podobnie – jego fascynację Japonią widać na każdej ze stron tego nietypowego tomiku.
Niezwykła podróż
Historia zaczyna się jak wiele jej podobnych. Dwójka głównych bohaterów, tutaj para rysowników określanych jako „K” i „M”, leci do upragnionej destynacji – Tokio. Jednak nie wszystko przebiega zgodnie z planem. K zapomina zrobić rezerwację w hotelu kapsułkowym, tytułowych 9 godzinach. Razem z M mogą jednak skorzystać w tym miejscu z prysznica przed wyruszeniem w miasto i zwiedzaniem. Jednak już na tym etapie podróży zaczynają się dziać dziwne rzeczy. K znajduje tamagotchi (wirtualne zwierzątko, którym trzeba się się opiekować) z Astroboyem oraz dedykacją, a po chwili oboje mają wrażenie, że ktoś lub coś ich obserwuje. Podczas transferu z lotniska okazuje się, że przeczucia ich nie mylą. Złośliwy i przebiegły duch wciąga ich do innej rzeczywistości, swego rodzaju alternatywnego Tokio. Tam przemieniają się w inspirowanych anime wojowników – mają własne zbroje i w nieskończonych potyczkach ścierają się z różnymi przeciwnikami, oczywiście z przerwami na ochłonięcie i podreperowanie sił przez dziewięć godzin w… hotelu kapsułkowym.
Duża dawka niebanalności
Fabuła komiksu nie jest skomplikowana. Mamy wciągnięcie do „świata gry”, walkę z przeciwnikami i złym bossem oraz chwile zwątpienia. Jednak to, co odróżnia ten komiks od innych, to realizacja i mnogość nawiązań do popkultury, także japońskiej codzienności. Po ulicach chodzą różne stwory i osoby znane z mitów i mang, ale również z filmów, jak np. Bill Murray (co jest oczywistym nawiązaniem do Między słowami). Na poszczególnych stronach w oczy rzucają się też przyziemniejsze rzeczy: wszechobecne automaty z napojami, gachapony (zabawki losowane w automatach), grzeczne kolejki do pociągów, przepełnione produktami japońskie sklepiki. Wywołuje to u mnie pewnego rodzaju uczucie nostalgii, jednak mam jeden spory zarzut. Dużo ciekawiej byłoby, gdyby te wszystkie nawiązania zostały pogłębione, a nie tylko napomknięte. Mnie to aż tak bardzo nie mierzi, pojawianie się znanych mi odniesień jest po prostu fajne, ale czuję pewne braki. Innych czytelników może to zniechęcić.
Szalona kreska
Magenta ma mocno szkicowy styl. Już w przedmowie artysta pisze o tym, że chciał stworzyć komiks totalnie po swojemu, mocno improwizując i nie planując. Kadry są dzięki temu niezwykle dynamiczne, zaś sama czarno-biała kreska dzika, ale jednocześnie przyjemna dla oka. Miłym dodatkiem jest także omówienie zastosowanych materiałów podczas tworzenia ilustracji.
Na plus zasługuje również wydanie od Mandioci – bogate w przypisy, wydrukowane na przyjemnym, cienkim papierze. Dzięki temu w rękach trzymamy leciutki tomik, który czyta się błyskawicznie.
Surrealistyczna gra
Czy jazda bez trzymanki się opłaciła? I tak i nie. Od strony wizualnej pozycja ta jest bardzo ładna. Na mój odbiór mocno na korzyść 9 godzin wpływa nostalgia za Japonią, jednakże narracja kuleje. Gdyby tylko autor rozwinął trochę wątki i skomplikował fabułę, a nie wyłącznie wrzucał kolejne odniesienia, byłoby dużo lepiej. Tym niemniej, komiks czyta się dobrze.
Nasza ocena: 7,5/10
9 godzin to kolejna wyjątkowa gratka, szczególnie do polecenia dla osób fascynujących się Krajem Kwitnącej Wiśni. Mimo pewnych narracyjnych niedociągnięć w pełni zasługuje na uwagę.Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 6/10
Oprawa graficzna: 9/10
Wydanie: 9/10