Site icon Ostatnia Tawerna

Jak zostać lordem i nie wyjść przy tym na idiotę. „Alcatraz kontra Bibliotekarze. Tom 3. Rycerze Krystalii” – recenzja książki

Brandon Sanderson to niekwestionowany król high fantasy. Jego epickie powieści pokroju Drogi królów czy Elantris zgromadziły rzesze fanów na całym świecie. Jednak pisarz ma też pewien sekret. Otóż nie wszystkie książki sygnowane jego nazwiskiem napisał on sam. Część z nich stworzył niejaki Alcatraz Smedry – lord Wolnych Królestw. Książki te, chociaż wydają nam się powieściami fantastycznymi, w rzeczywistości są biografią tego jakże niezwykłego osobnika. Mam to szczęście, że Alcatraz zgodził się sam opowiedzieć nam w krótkim wywiadzie o swoich przygodach. Zapraszam.

Nerumawa: Dzień dobry, lordzie Smedry. To miło, że zgodził się pan udzielić nam wywiadu. Myśleliśmy, że zaproszenie od ciszlandzkiego portalu internetowego nie wzbudzi zainteresowania bohatera Wolnych Królestw.

Alcatraz Smedry: Dzień dobry, panie redaktorze. Nie wzbudziłoby, ale przeczytałem wasze poprzednie recenzje tomów moich przygód i musiałem przyznać, że są naprawdę dobre, a co za tym idzie nie zostały napisane pod dyktando Bibliotekarzy. Tylko dlatego zgodziłem się na wywiad.

N.: No dobrze, lordzie Smedry. Ostatnio czytaliśmy o tym, jak odnalazł pan ojca w Bibliotece Aleksandryjskiej. O czym tym razem zamierza nam pan opowiedzieć?

A.S.: No cóż, w tym tomie zabiorę was do Nalhalli – stolicy Wolnych Królestw, opowiem o pierwszym zderzeniu z niezasłużoną sławą oraz o próbie pomocy Bastylii w odzyskaniu tytułu Rycerza Krystalii. Oczywiście gdzieś tam będzie kolejny spisek Bibliotekarzy oraz próby nawiązania nici porozumienia z ojcem. Zaręczam, będziecie usatysfakcjonowani.

N.: Wow! A na jaką oprawę graficzną możemy liczyć? Poprzednie pana książki stanowiły świetny przykład umiejętności najlepszych ciszlandzkich grafików.

A.S.: Tutaj nic się nie zmieni. Zatrudniam tych samych ludzi co do oprawy poprzedniego tomu. Wydawnictwo IUVI nie sprzyja widać Bibliotekarzom i nie szczędzi nakładów na walkę z wrogiem. Widocznie prowadzi je jakiś przedstawiciel Wolnych Królestw.

N.: A korekta i tłumaczenie? Poprzednio było dość dobrze. Czy trend zostanie zachowany?

A.S.: Jak najbardziej. Nawet ten tom wypadł lepiej pod tym względem. Mój kuzyn Folsom Smedry, zawodowy krytyk, dał za to dziesięć gwiazdek na dziesięć.

N.: Dziękuję. A teraz przejdźmy może do kwestii najważniejszej. Kim tak naprawdę jest Brandon Sanderson i dlaczego jego nazwisko figuruje na okładce pana książki?

A.S.: O nim nie warto nawet wspominać, ale skoro pan nalega, to dobrze. Brandon to człowiek, któremu ubzdurało się, że jest jakimś wielce poczytnym pisarzem. Nie potrafi pojąć, że jego ogromne powieści są nudne jak flaki z olejem i nie sprzedają się zbyt dobrze. Zgodził się figurować jako autor tylko dlatego, że wykupiliśmy cały nakład jego ostatniej książki. Oczywiście wyszło taniej, niż gdybyśmy mieli płacić mu od każdego sprzedanego tomu mojej biografii. Szczerze odradzam zapoznawanie się z prozą jego autorstwa. Już Rikers Dartmoor potrafi lepiej pisać od niego.

N.: Dziękuję raz jeszcze. Mam nadzieję, że czytelnicy poczują się usatysfakcjonowani. I ostatnie pytanie. Jaką ocenę by pan wystawił swojej książce?

A.S.: Oczywiście maksymalną możliwą… A tak na serio – nie jestem krytykiem i nie potrafię oceniać. Zostawiam to panu.

N.: Dziękuję za udzielenie wywiadu, lordzie Smedry. Do usłyszenia niebawem.

A.S.: I wzajemnie, panie redaktorze.

Moje odczucia

Wywiad wywiadem, ale nie może być tak, by recenzent książki nie przeczytał. Pochłonąłem ten utwór w jeden dzień. Jak raz wszedłem do świata Alcatraza, to wyjść już nie potrafiłem. Czyta się tę powieść bardzo szybko. Szkoda tylko, że jest tak krótka. Dwieście pięćdziesiąt stron z małym okładem nie stanowi zbyt dużego wyzwania. Mimo to polecam, gdyż akcja naprawdę jest wartka, a sposób narracji co najmniej nietuzinkowy. Lord Smedry chyba rozmyślnie uderza w czwartą ścianę i zwraca się bezpośrednio do odbiorcy. Bardzo fajny i ciekawy zabieg. Oby było tego więcej.

Podsumowując, Rycerze Krystalii trzymają w napięciu do ostatniej strony. Mimo iż teoretycznie to książka dla młodszych czytelników, to i stare wygi jak ja będą się świetnie bawić. Nietuzinkowa narracja, wyraziści bohaterowie, dynamiczne zwroty akcji oraz zabawne posłowia i zakończenia (dwa; jedno dla czytających bez zerkania na koniec, a drugie właśnie dla tej drugiej grupy), a na dokładkę bardzo dobre tłumaczenie i korekta. Za wszystko to wystawiam maksymalną notę.

Nasza ocena: 10/10

Książka ta jest warta każdych pieniędzy. Doskonale kontynuuje serię. Gorąco polecam.



Fabuła: 10/10
Bohaterowie: 10/10
Styl: 10/10
Korekta i wydanie: 10/10
Exit mobile version