Site icon Ostatnia Tawerna

Jak zorganizować nadmorską zabawę mimo galopującej inflacji – recenzja gry „Ry-Bitwa”

Wielu z nas w tym roku ma problem z tym, czy zdecydować się na wyjazd nad morze (lub góry), skoro inflacja szaleje, a zarobki nie rosną. Dla osób lubujących się w grach i rodzinnej rozrywce, które jednak nie ruszą nad wodę, ciekawym rozwiązaniem będzie nowy tytuł od wydawnictwa Rebel.

Ry-Bitwa jest przyjemnym tytułem zręcznościowym, doskonale sprawdzającym się zarówno jako wakacyjna zabawa dla dorosłych na imprezie, jak i forma aktywności dla dzieci w wieku 4+ (mimo iż na pudełku znajdziemy informację o grupie od 6 lat). Fabuła jest nieskomplikowana: uczestnicy dzielą się na dwie drużyny i wcielają w role walczących o pyszne morskie kąski ptaków.

Nie podskakuj rybitwie!

Planszówka składa się z trzech mat (materiałowo podobnych do podkładek pod myszkę) z narysowanymi na nich strefami wody. Jest wybrzeże z kawałkiem plaży, płytkie wejście do morza i obszar głęboki. W zestawie znajdują się 3 duże krążki przedstawiające zwierzęta zdobycze: kraba, ośmiornicę i rybę. Głównymi przedmiotami w rozgrywce są podobne do znanych nam z kasyna cięższe żetony w zestawach po 12 sztuk, w kolorach zielonym i czerwonym (ponieważ zaplanowano w zasadach dwie drużyny) z narysowanymi ptakami bohaterami. Co zabawniejsze – drób okraszono stylizacjami rodem z gangów i bliżej im do typów spod ciemnej gwiazdy niż standardowych mew czy rybitw. Ostatnim elementem składowym jest rozkładany trzyelementowy parawan, który zmniejsza ryzyko, iż rzucane żetony polecą gdzieś dalej (lub zlecą ze stołu, jeśli na nim toczy się rywalizacja).

Kto zje kraba, a kto rybkę?

Zasady gry sprowadzają się tak naprawdę do celnego rzucania. Członek zespołu trzyma żetony i staje w ustalonej przez wszystkich odległości od mat, po czym zaczyna się gra, czyli rzucanie. Rozgrywka trwa dwie rundy, a celem jest zdobycie jak najwięcej punktów, te naliczają się za przejmowanie kontroli nad zdobyczami oraz strefami wody. Wszystkie żetony, które spadną z mat albo na nich nie wylądują, wypadają z gry, więc osoby z kiepskim celem mają w tej zabawie trudniej. Instrukcja podliczania punktów mieści się dosłownie na półtorej strony (wszystkie zasady mieszczą się na około trzech), więc nie ma tu nic skomplikowanego.

Beczka śmiechu i dowody na zeza

Zdecydowanym atutem tego tytułu jest jego wysoki poziom interakcji pomiędzy rozgrywającymi (można przyjmować różne strategie rzutu, blokować cele przeciwników itd.). Wiele zabawy jest zwłaszcza w chwilach, gdy człowiek się stara, a żetony jednak lecą w boki albo decydują się odbić od maty i wylądować na podłodze. Kolejny plus oczywiście za prostotę, ponieważ w sytuacji, gdy chcemy sięgnąć po szybką i luźną rozgrywkę, Ry-Bitwa sprawdza się idealnie.

Niestety wspomnieć muszę o elemencie niedopracowanym – parawan i sposób chowania gry do pudełka są niezbyt dobrze przemyślane. Trzy części tektury, którymi otaczamy maty, szybko się rwą i pękają, z kolei maty rozwijają się w pudełku i nie jest łatwo je odpowiednio zwinąć, by całość utrzymała się poprawnie w opakowaniu.

– Mamo, chcę nad morze!
– Mamy morze w domu.

Ogólne wrażenia z RyBitwy mam bardzo dobre. Gra budzi zdecydowanie pozytywne emocje (oprócz tej chwili, gdy trzeba ją schować po zabawie) i mimo zaleceń twórców można spokojnie zaproponować ją młodszym dzieciom.

Nasza ocena: 7,5/10

Dobra rybka nie jest zła plus na tylko taką nas stać przez inflację.

Grywalność: 8/10
Jakość wykonania: 7/10
Regrywalność: 9/10
Exit mobile version