Amerykańska propozycja Diabeł: Inkarnacja to próba przepracowania tematu opętania po raz kolejny. Twórcy podjęli się ciężkiego zadania, ponieważ dotychczas powstało już wiele filmów o podobnej tematyce. Ten eksperyment jednak się nie udał.
Hannah Grace, co się zdarzyło?
Bohaterką filmu Diabeł: Inkarnacja jest Megan Reed. Kobieta niedawno przeżyła osobisty koszmar, co warunkuje jej sposób zachowania się od samego początku. Próba pozostawienia przeszłości za sobą okazuje się jednak prawdziwym wyzwaniem. Megan nie może uwolnić się od traumatycznych doświadczeń nawet podczas pracy w… kostnicy. Podczas jednej z nocnych zmian pielęgniarz przywozi ciało, które wzbudza podejrzenia kobiety. Próba identyfikacji denatki nie udaje się – kolor oczu w dokumentach Hannah Grace nie zgadza się z faktycznym. Historia opętania rozpoczyna się na nowo.
Ale to już było i to nie raz
Diabeł:Inkarnacja, który można teraz zobaczyć w kinach Cinema-City to historia opowiedziana ponownie. Widz, który oglądał paręnaście lat wcześniej Egzorcyzmy Emily Rose (2005) albo Autopsję Jane Doe (2016), może z łatwością wyszukać podobieństwa między produkcjami. Fabuła budowana jest nie tylko na popularnym ostatnio motywie opętania, ale i na stałych elementach charakterystycznych dla horrorów klasy B. Reżyser założył sobie najpewniej, że współczesnego widza przestraszy widokiem poskręcanego ciała wciąż i wciąż opętanej Hannah. Jej karykaturalny sposób chodzenia po ścianach i wleczenia się po podłodze luźno przywodzi na myśl dziewczynkę z Kręgu.
Wieje nudą od początku do końca
Oglądający film może mieć wrażenie, że fabuła horroru została skompresowana do jednej nocnej zmiany Megan, kiedy wszystko się ma się wyjaśnić. Na szczęście dla głównej bohaterki, nie musi ona zaprzątać sobie głowy wyłącznie nowoprzybyłym trupem. Wspomniana nocna zmiana to dla niej dobry moment na nocne pogawędki z byłym ukochanym, wspomnieniowe pogaduszki z pielęgniarzem czy umoralniającą rozmowę z przełożoną. W wolnych chwilach Megan zerka do chłodziarki, w której leży nowoprzybyła lub… rzuca piłeczką o ścianę, oczywiście w ramach relaksu w pracy. Jako że fabularnie niewiele się dzieje, widz może skoncentrować się na urodzie głównej bohaterki.
Nie najlepszy początek – to nie mogło się udać!
Angielski tytuł filmu (The possession of Hannah Grace) wskazuje zagranicznemu widzowi na tematykę horroru niemalże od razu. Niestety polski przekład gubi sens po drodze. Tłumacze wskazują na diabła i na inkarnację. Oba te słowa można łatwo powiązać z fabułą, jednak będzie to jakaś forma nadinterpretacji. W filmie nie ma bowiem mowy o żadnym diable, pojawia się natomiast niezliczoną ilość razy słowo „opętanie”. Sposób analizy tego materiału filmowego może być zależny od indywidualnych preferencji widza, jednak Diederik Van Rooijen nie postarał się nawet o porządne jump scares.
Nasza ocena: 2/10
Film, który jest przedmiotem tej recenzji, nie był najbardziej wyczekiwaną produkcją tego roku. Być może jednak znajdzie się ktoś, kogo zainteresuje takie wcielenie „diabła”.Fabuła: 1/10
Bohaterowie: 2/10
Oprawa wizualna: 2/10
Oprawa dźwiękowa: 3/10