Site icon Ostatnia Tawerna

„Inwazja na Tearling”

Władza, potęga i wielka magia mają swoją cenę. Autorzy większości książek, w których jednym z głównych motywów jest ten związany z czarami, bardzo rzadko poruszają kwestię tego, jak wykorzystywanie mocy działa na parającego się nią człowieka. Przeważnie schemat wygląda podobnie: bohater odkrywa u siebie nadprzyrodzone zdolności, rozwija  je, sprawdza nowe możliwości ich wykorzystania i… tyle. A przecież nic nie jest za darmo, nawet magia ma swoją cenę, po prostu nie każdy autor potrafi w przekonujący sposób pokazać, że za moc trzeba zapłacić.

Erika Johansen postanowiła napisać serię, w której wykorzystała znane z innych książek motywy, ale przedstawiła je w zupełnie innym świetle. Położyła największy nacisk  na kreację głównych bohaterów swojego cyklu; akcja to tylko dodatek do historii, w tej powieści liczy się przede wszystkim psychologizacja postaci, pokazanie, jak trudne bywa sprawowanie władzy czy posługiwanie się magią. Czary to nie tylko wielka siła, ale także ogromna odpowiedzialność  tam, gdzie pojawia się potęga, jest i niebezpieczeństwo utraty własnego „ja”. Johansen w bardzo obrazowy i przekonujący sposób pokazuje czytelnikom do czego może doprowadzić magia.

Tearling wygrał starcie z wojskami Mortmesne. Jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni, przed Kelsea kolejny bój, który bohaterka może przypłacić życiem swoim i własnych poddanych. Niebawem armia nieprzyjaciela znajdzie się pod zamkiem, a wtedy nic nie uratuje jej i królestwa przed klęską. Ale czy na pewno? Kelsea może obrać inny kierunek, zapewnić kilka lat spokoju swoim poddanym, jednak siebie skazać na zagładę. Jaką drogę wybierze władczyni?

Główna oś fabularna tego tomu skupia się na przygotowaniach do tytułowej inwazji. Wojska nieprzyjaciela z każdym dniem są coraz bliżej, Kelsea nie potrafi znaleźć wyjścia z patowej sytuacji, wie, że niebawem będzie musiała stawić czoła niebezpieczeństwu, zdaje sobie także sprawę z tego, że nie jest w stanie wygrać. Jej armii daleko do liczebności sił wroga.

Czytelnik widzi przemianę głównej bohaterki, bo Kelsea  już nie jest tą naiwną dziewczynką, jaką była w pierwszym tomie serii Królowa Tearlingu, odpowiedzialność i władza wżarły się w jej duszę, a magia i siła, jakimi dysponuje, zaczęły zatruwać jej umysł. Ta historia nie należy do lekkich i przyjemnych, autorka nie sili się na ugrzecznianie snutej przez siebie opowieści, świat jest brutalny, leje się krew, a niewinni cierpią katusze.

Królowa zmienia się nie tylko psychicznie, ale także fizycznie. Wypełnione magią klejnoty, jakie zdobią jej szyję, sprawiają, że  pięknieje w oczach. Nareszcie spełnia się jedno z jej największych marzeń – przestaje być szarą myszką, której poskąpiono urody. Jak widać, wygląd ma dla niej duże znaczenie. Oczywiście wszystko ma swoją cenę, za urodę Kelsea musi zapłacić swoją duszą. Momentami bohaterka nie jest sobą, łaknie krwi i zemsty, każdego, kto się jej sprzeciwia, nawet przyjaciół, pragnie natychmiast zniszczyć. I tak, zdarzają się chwile, kiedy  zamienia się w bestię.

Johansen postanowiła w tym tomie pokazać swoim czytelnikom świat przed Przeprawą. Kelsea dzięki magii cofa się w czasie, dowiaduje się, jak powstało jej królestwo i jak kiedyś wyglądał świat przed jej czasami – komputery, samochody, pełna cyfryzacja, a gdzieś pośrodku tego wszystkiego totalna inwigilacja, odebranie praw kobietom oraz władza pieniądza i korupcja. Trzeba przyznać, że ta wizja okazuje się o wiele ciekawsza niż wydarzenia rozgrywające się w Tearlingu.

Pisarka kreuje świat, w którym żyje Lily, kobieta w jakiś sposób powiązana z Kelsea. Na pierwszy rzut oka nowa bohaterka jest przykładną gospodynią domową kochającą swojego męża, jednak prawda okazuje się zupełnie inna. W tym świecie kobiety nie mają żadnych praw, w wieku kilku lat wszczepia  się im chipy, które w przyszłości umożliwią monitorowanie ich ruchów. Greg, mąż Lily, bardzo często sprawdza, gdzie znajduje się jego żona. Jednak to nie jedyne pogwałcenie praw, kobiety są bite, maltretowane, poniżane i nic nie mogą z tym zrobić. Gdyby próbowały uciec, władza odnajdzie je i ukarze, gdyby próbowały protestować, trafią do więzienia.

Czytelnik powoli odkrywa, jak wizje przeszłości odnoszą się do wydarzeń ze świata Kelsea. Przeszłość oddziałuje na przyszłość, a pisarka pokazuje, że to, co stało się kiedyś, determinuje współczesne bohaterom wydarzenia oraz ma wpływ na te, które jeszcze się nie rozegrały.

Inwazja na Tearling nie jest pozycją dla każdego. Akcja nie płynie w zawrotnym tempie, na pierwszym planie są rozterki moralne głównej bohaterki. Gdzieś obok tego znajduje się także motyw władzy, i nie mam tutaj na myśli historii Kelsea i wyborów, jakich musi dokonać. Nie tylko ona pociąga za sznurki w tym świecie, mamy przecież Ojca Najświętszego i stojący za nim kościół oraz Szkarłatną Królową. Każda z trzymających berła władzy postaci reprezentuje zupełnie inny model rządzenia: przez despotyzm, zastraszenie czy oddanie poddanym. W tym tomie mamy do czynienia z większą dawką moralizatorstwa i emocji niż akcji, ciekawią przede wszystkim postaci i ich dylematy. Johansen zaskakuje wyborami swoich bohaterów, a nie rozwojem wydarzeń.

Exit mobile version