Inner Voices to polska gra przygodowo-eksploracyjna utrzymana w klimacie horroru i inspirowana twórczością H.P. Lovecrafta, Edgara Allana Poego i Stephena Kinga. Wymienienie w opisie produkcji wyżej wspomnianych nazwisk mistrzów grozy sprawiło, że zdecydowałam się poznać ten tytuł. Z początku miałam jednak pewne obawy, czy zdołam przebrnąć chociaż przez połowę rozgrywki. Wcześniej obejrzałam gameplay i wyskakujące znienacka zombie były naprawdę straszne. Do tego upiorna muzyka i gasnące światła. Jednak przemogłam się i odpaliłam gierkę, chcąc sprawdzić, czy cała reszta również przyprawia o szybsze bicie serca.
Bohaterem gry polskiego studia Sigma Gamet jest John Blade – mężczyzna cierpiący na amnezję. Budzi się on w tajemniczym i nieznanym miejscu, nie mając pojęcia, jak się w nim znalazł. Po szybkim klaustrofobicznym zwiedzeniu kolejnych pomieszczeń pojawia się Byt – bliżej niezidentyfikowana istota, która obiecuje zostać przewodnikiem naszego protagonisty podczas specyficznej wycieczki przez labirynt mrocznych wspomnień. Przez kolejne trzy/cztery godziny naszym zadaniem jest odkrycie i uporządkowanie traumatycznej przeszłości Johna Blake’a, co w zależności od wyborów dokonywanych w trakcie rozgrywki doprowadzi nas do jednego z pięciu dostępnych zakończeń.
Zdjęcie z „Inner Voices”
W trakcie trwania całej rozgrywki przyjdzie nam zwiedzić całą masę klimatycznych i mrocznych miejsc, wysłuchać dialogów i rozwiązać szereg zagadek logicznych. Nie są one jakoś specjalne trudne i zajmują maksymalnie kilka minut. W zasadzie najczęściej spotykamy się z zadaniami takimi jak odnalezienie klucza, kodu czy ułożenie run w odpowiedniej kolejności. Podczas przygody będziemy zmuszeni używać podniesionych przedmiotów do otwierania drzwi czy uruchamiania mechanizmów. Nie posiadamy jednak żadnego inwentarzu, także przez niemal cały czas przeszukujemy kolejne pomieszczenia w poszukiwaniu danych rzeczy. Każdą podniesioną rzecz będziemy musieli nieść przed sobą aż do miejsca przeznaczenia. Zaś przez całą grę możemy liczyć na wsparcie naszej latarki, która rozświetli nam najciemniejszy zakamarek.
Niestety grafika nie jest najmocniejszą stroną Inner Voices. Wygląd kolejnych pomieszczeń w grze bywa bardzo zróżnicowany – jedne są naprawdę ładnie i strasznie, a niektóre wywołują wrażenie zrobionych niestarannie i na szybko. Mam wrażenie, że możliwości silnika Unreal Engine 4 nie do końca zostały wykorzystane w tej produkcji. Należy za to wspomnieć o ścieżce dźwiękowej, której kolejne utwory muzyczne w zadawalający sposób budują klimat i zespalają rozgrywkę w zgrabną, mroczną całość. Wszechobecne pojękiwania, stukoty i wrzaski towarzyszą nam przez całą zabawę. Zwykle objawiają się w najmniej oczekiwanych momentach, niekiedy tworząc mrożące krew w żyłach sytuacje. Mogłabym się uczepić nagrań głosowych, bo te są często zbyt ciche i zostają zagłuszone przez odgłosy otoczenia. Jednak nagradza nam to Byt, którego intonacje, pauzowanie we właściwych momentach i wyważone słowa oddziałują na psychikę gracza.
Zdjęcie z „Inner Voices”
Jak już wcześniej wspomniałam, czas potrzebny na ukończenie Inner Voices to jakieś trzy godziny. Twórcy chwalą się tym, że gra jest nieliniowa. Dzieje się to głównie przez losowość kolejnych pomieszczeń. Nigdy nie jesteśmy pewni, co znajdziemy za następnymi drzwiami. To właśnie przez przemierzanie labiryntu tracimy najwięcej czasu. Ten zaś może wydawać się nam nieco krótki, ale za to mamy pięć różnych zakończeń do poznania, więc tyle samo razy trzeba zaczynać rozgrywkę od początku.
Inner Voices jest grą z potencjałem. Jednak ten nie został w pełni zrealizowany, nie przez brak chęci czy umiejętności programisty. Zabrakło pomysłu na więcej elementów, które mogłyby zaskoczyć gracza. Łamigłówki są zbyt proste, a pojawienie się po raz kolejny znienacka zombie nie wywołuje strachu, a znudzenie. Pomimo to, otrzymaliśmy ciekawy produkt z dość mroczną i zawiłą fabułą. Na pewno warto dać szansę tej produkcji.