Rebecca F. Kuang szturmem weszła na rynek literacki i nie zamierza teraz go opuszczać. Dwie pierwsze części stworzonej przez nią trylogii Wojny makowe z miejsca zyskały rzeszę fanów, a krytycy zasypali autorkę licznymi nagrodami. I jeśli dwie poprzednie części były fenomenalne, to brakuje słowa, które byłoby w stanie opisać trzecią, jaką jest Płonący Bóg.
Rin się nie poddaje!
Główną bohaterką trylogii Wojny makowe jest Fang Runin, zwana także Rin. Jest to silna kobieta, na przekór wszystkim zostająca dowódcą armii i próbująca przeprowadzić rewolucję. Republika smoka, czyli druga część cyklu, zakończyła się starciem Rin z Panią Żmij. Od tego czasu dziewczyna ma za sobą ciężki czas. Nałożono na nią klątwę, przez którą niemal straciła zdolność przyzywania Feniksa. Jej dawni wrogowie postanawiają wykorzystać ten fakt i zniszczyć ją. Sojusznicy z kolei odwracają się od niej w chwili słabości i tym samym niemal skazują na śmierć. Jedyną drogą ucieczki pozostaje dla powrót do rodzinnej Tikany. Przewrotny los sprawia jednak, że to właśnie tam Rin odnajduje nowe źródło siły, a także sprzymierzeńców, którzy staną przy niej i ruszą do boju. A walczyć jest o co. Na szali staje bowiem przyszłość światów – tego ludzkiego i boskiego.
Pochwał nie będzie brakować
Jak już wspominałem, poprzednie części Wojen makowych znalazły uznanie zarówno wśród czytelników jak i krytyków, a autorka została uznana za jedną z najlepszych debiutantek 2018 roku w świecie literackim. Szybko też zyskała pokaźne grono fanów uwielbiających Rin. Ale Rebecca F. Kuang pokazała właśnie, że potrafi przeskoczyć poprzeczkę, którą sama sobie postawiła bardzo wysoko. Przede wszystkim, już od pierwszych stron zauważyć można, że młoda pisarka nabrała doświadczenia i zmienił się jej warsztat. I choć złego słowa nie można powiedzieć o stylu zastosowanym w Wojnach makowych i Republice Smoka, to w Płonącym Bogu widać zdecydowanie większy profesjonalizm. To już nie jest amatorka, która dopiero zaczyna swoją przygodę z pisaniem, ale prawdziwa „mistrzyni pióra”.
Płonący Bóg to z kolei powieść nieco inna od poprzednich, choć tak samo nieprzewidywalna i posiadająca liczne zwroty akcji. Znów widzimy w niej wojnę, ale tym razem Rin toczy ją przede wszystkim sama ze sobą. Bohaterka zmaga się z własnymi słabościami, koszmarami przeszłości, strachem czy załamaniem. Przez to jest bardziej ludzka i bliższa odbiorcy. Zresztą cała trylogia, choć zdecydowanie należy do gatunku fantasy, jest dość realistyczna. Kuang nie daje nam tu cukierkowego świata, gdzie bohaterowie magią przyjaźni pokonują „bad guya” i żyją długo i szczęśliwie. Tu mamy do czynienia ze zdradami, politycznymi układami, bezwzględną walką o władzę, chęcią zemsty. Wojny przedstawione w powieści są nie tylko krwawe, ale też odciskają swoje piętno na bohaterach i pozostają z nimi na długo. Pisarka nie boi się zahaczyć nawet o takie tematy jak rasizm czy ludobójstwo.
Plusy należy postawić chociażby za to, jak Kuang prowadzi fabułę. Z każdą kolejną kartką pogrążamy się coraz bardziej w tworzonym przez nią świecie i ciężko nam z niego uciec, nawet po odłożeniu książki na półkę. Autorka nie pomija również żadnego, rozpoczętego przez siebie wątku, a przecież każdy tytuł liczy blisko 800 stron, więc i tematów mamy sporo. Niesamowite jest także w jaki sposób pisarka przedstawia nam relacje między bohaterami. Są tu przyjaźnie, zdrady, miłostki i nienawiść. Wszystko zbudowane niemal od podstaw i jakże autentyczne. Z kolei poza stronice wychodzą sceny walki. Nie potrzeba filmu, aby oczyma wyobraźni zobaczyć starcia i usłyszeć szczęk oręża. I jeszcze to zakończenie. Na samym początku Kuang zwraca się do nas:
„Mam nadzieję, że przygotowaliście całe naręcza chusteczek”.
I wiecie co? Lepiej jej posłuchajcie.
Jakby komuś mało było słów
Polskim wydawcą Płonącego Boga jest Fabryka Słów. Cóż, należy im podziękować, że powieść trafiła na nasz rynek, a my możemy się nią cieszyć. Zadbano tu o odpowiednią grafikę, pasującą do całej serii, a wewnątrz znajdziemy m.in. mapy stworzonego przez Kuang świata (przygotowane przez Pawła Zarębę), a także informacje o samej autorce oraz zdobytych przez serię nagrodach i nominacjach. Najlepiej prezentują się jednak ilustracje wplecione między tekst. Ich autorem jest Przemysław Truściński. Artysta za pomocą czerni i bieli ukazuje na nich sceny przedstawione w powieści. Wszystkie stworzone zostały w azjatyckim stylu i idealnie współgrają z całą fabułą.
Arcydzieło?
Jeśli ktoś kiedyś powie Wam, że fantastyka jest płytka i dobra dla dzieci, a jedyne co możemy w nich znaleźć to słodkie elfy jeżdżące na jednorożcach i walczące z wrogiem miłością, to pokażcie mu trylogię Wojny makowe. To seria niezwykła, której zwieńczenie wypada kapitalnie. Możecie być pewni, że Rin i jej przygody pozostaną z Wami na długo po odłożeniu książki na półkę. A i z pewnością będziecie chcieli do niej wracać. Płonący Bóg sam w sobie jest ukoronowaniem dzieła Rebecci F. Kuang i udowadnia, że nie zawsze ostatnia część jest najgorsza i robiona na siłę. Autorka od początku wiedziała co chce nam przekazać i dokąd zmierza jej bohaterka. A Wy powinniście ruszyć wraz z nią na niesamowitą i niebezpieczną przygodę!
Nasza ocena: 10/10
Tego nie da się opisać, to trzeba przeczytać!Fabuła: 10/10
Bohaterowie: 10/10
Styl: 10/10
Wydanie i korekta: 10/10