Kiedy nie masz co zrobić z drugoplanowymi bohaterami, powstaje spory problem. Z jednej strony mogą mieć niewykorzystany potencjał, zaś z drugiej czasem okazuje się, że stanowią przysłowiowy gwóźdź do trumny zabijający każdy aspekt fabuły filmu bądź serialu. W Arrowverse to się jednak udało, gdyż poboczne postacie stworzyły swoją własną ekipę, która dostała regularny show. I to z goła odmienny od pozostałych, gdyż tutaj istotny elementem stała się przeszłość, której to należy strzec, bo w przeciwnym wypadku wszystko może ulec zniekształceniu lub co gorsza destrukcji. A trzeba wiedzieć, że jest wielu chętnych na kontrolowanie historii, bo jak mawiał George Orwell, „kto kontroluje przeszłość, ten ma władzę nad przyszłością”.
Załoga Waveridera
To, co cieszy każdego fana seriali superbohaterskich stacji The CW, to fakt, że bohaterowie poboczni otrzymali swoje własne przygody. Ich głównym zadaniem już wcześniej było wspomniane ratowanie rzeczywistości dziejowej. Aby tego dokonać, potrzeba takich samych sił jak Liga Sprawiedliwości, a nawet więcej. Dlatego też wśród członków statku Waverider, mogącego podróżować w czasie i przestrzeni, znaleźli się nie tylko herosi – speedsterzy, naukowcy, postacie władające magicznymi mocami, dobrze wyszkoleni śmiertelnicy – ale też i antybohaterowie, jacy częściej występują po drugiej stronie moralnej braykady. Niemniej przy doborze ekipy warto zwrócić uwagę na dwie postacie – doktora Nate’a Heywooda oraz obecnego w zespole od niedawna Wally’ego Westa. Pierwszy jest specjalistą w dziedzinie przeszłej rzeczywistościa, jest stając się przy tym niezbędny przy tego typu projekcie – odnajduje różne aberracje dziejowe, stając się wręcz „czasowym detektywem” tłumaczącym, co poszło nie tak. Jego obecność sprawia również poczucie obcowania z akademicką historią, która jest podstawowym orężem służącym do chronienia świata. Z kolei ten drugi jako speedster do pewnego stopnia potrafi manipulować czasem – miernikiem historii, stając się wymarzonym kompanem przy misjach polegających na naprawianiu zakłóceń czasoprzestrzennych. Istotnym elementem serii są również złoczyńcy i ich zamiary. Jak dotąd motyw pierwszego głównego złego, czyli quasi-nieśmiertelnego Vandala Savage’a – tyrana o zdolnościach ciągłego odradzania się – oraz dążenie Legionu Zagłady do zdobycia włóczni, którą przebito bok Jezusa (umożliwiającą manipulowanie rzeczywistością), wpisuje się idealnie w założenia fantastyki historycznej, a miejscami sprawia wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z przygodami na miarę Indiany Jonesa.
Sposób narracji – perspektywa czasowa
Mało kto zdaje sobie sprawę, iż sposób, w jaki prowadzona jest w serialu fabuła, nie wybiega poza ramy pisania naukowych bądź popularnonaukowych dzieł z zakresu historii. Świadczy to o tym, że twórcy solidnie przyłożyli się do prowadzonej przez siebie narracji. Po pierwsze istotne jest zawsze wstępne określenie miejsca i chwili, co widzimy na prawie każdym kadrze, który wprowadza nas do nowego okresu. Czas w tym przypadku to bodaj najważniejszy czynnik potrzebny, aby widz nie zgubił się w przedstawianej przeszłości. Upływ czasu rzeczywistego (inaczej – „czystego”), w jakim poruszają się bohaterowie zostaje przede wszystkim podkreślony za pomocą ich ruchów, słów i czynów, który prezentują moment trwania chwili i jej kolejna następstwa na osi upływu biegu wskazówek zegara.
Kadr z serialu „DC’s Legends of Tomorrow“
Jeśli chodzi o przeszłość, czyli historię, to oparta została ona na osi czasu z chronologicznie umieszczonymi różnymi wydarzeniami. Jest to tak zwany czas datowany. W przypadku, gdy Legendy nie idą zgodnie z biegiem czasu datowanego, stykają się z zupełnie innym rodzajem czasowości, którą określa narracja synchroniczna. Przedstawia ona wybrane aspekty problemów w przyjętej rozciągłości czasowej, tak zwanym interwale, ale nie odnosi się do ciągów temporalnych, jak ma to miejsce na osi czasu, gdyż wycinki rzeczywistości dziejowej mogą być tak odległe jak choćby Wojna Secesyjna czy Średniowieczna Anglia, że nie widać przez to między nimi żadnej korelacji[1].
Ważne w przypadku serialu jest też zwiększanie wymiarów czasowych fabuły i wyjście poza zawartość opisywanych w niej w danym momencie faktów. Dzięki temu pewna scena może zawierać odnośniki do tego, co było „po”, z tak zwanym czasem prospektywnym, lub co było „przed”, z czasem retrospektywnym. Jeżeli znajdą się obydwie te perspektywy, wtedy stykamy się czasem retrospektywno-prospektywnym. Takie konstrukcje z kolei pozwalają, by sekwencje filmowe stały się temporalnie jedno-, dwu- lub trójwymiarowe, co oznacza, że mogą zawierać, oprócz głównego czasu określonego przez moment trwania, odnośniki do przeszłości lub przyszłości.
Kadr z serialu „DC’s Legends of Tomorrow“
Bohater superhistoryczny
Obok upływu wskazówek zegar, będzie nas też interesować bohater. W fabule prawdziwe jak i zmyślone postacie stają się elementem fabuły historycznej rzeczywistości. Te pierwsze to bohaterowie właściwi, którzy są utrwaleni przez historię dogmatyczne fakty i daty[2]. Sami historyczni bohaterowie mogą podlegać dalszym podziałom, co również ukazane jest w serialu. W sferze sakralności inni mogą być uznawani za bóstwa i zostać poddani deifikacji jak choćby Jezus. Z tego powodu włócznia, która przebiła jego bok staje artefaktem o nieograniczonej wręcz mocy. Istnieje też heroizacja podkreślająca wielkość rzeczy dokonanych przez postać w sferze świeckiej, z którą możemy spotkać się choćby, kiedy na ekranie pojawia się Juliusz Cezar.
Podobnym procesom ulegają fikcyjne figury fikcyjne. Każdy z ekipy Legend może zapisać się na kartach zmyślonej rzeczywistości podobnie jak bohater autentyczny – świetn przykład to Mick Rory w okresie osiemnastowiecznych Stanów Zjednoczonych, który swoimi poczynaniami doprowadza do stworzenia swoistej aberracji. Takie postacie ulegają również procesom santyfikacji[3]czy heroizacji, ale przede wszystkim mają cechy integratorów łączących społeczeństwo w walce o jeden szczytny cel.
Kadr z serialu „DC’s Legends of Tomorrow“
Jak widać narracja historyczna stanowi proces skomplikowany, a my jako widzowie, często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że mamy do czynienia z iście akademickim podejściem w popularnym serialu. Z tego względu można od czasu do czasu rozłożyć formę prowadzenia fabuły na czynniki pierwsze, aby przekonać się, że nawet aletranywa dziejowa może nas czegoś nauczyć.
[1]J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historie, Poznań 1996, s. 112-117.
[2]Tamże, s. 309-313.
[3]Santyfikacja to zabieg w literaturze polegający na nadaniu bohaterowi cech pozaziemskich i zrównywanie go ze świętymi. Santyfikacja ma mniejsze znaczenie niż deifikacja, która przyrównuje bohatera do boga, ale też większe niż heroizacja, która nie przekracza progu świeckości. Zob. J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię, s. 315.
Inne artykuły z miesiąca tematycznego:
„Elseworlds” – komiksowe lekcje historii
Grafika główna: Źródło