Monster Hunter to marka znana wielu graczom, a zwłaszcza najstarszym miłośnikom konsol, bowiem w 2004 roku ten tytuł zadebiutował na PlayStation 2. Jest to też jeden z niewielu action RPG-ów skoncentrowanych na łowach, i to dosłownie.
Tym razem mamy okazję po raz pierwszy zagrać w ten tytuł z polskimi napisami i na konsolach nowej generacji. Sprawdziliśmy, jak efektowne polowania na potwory wypadają na najnowszych XBOX-ach.
Czy to japońskie dinozaury, a może smoki?
Pierwsze kilka godzin gry, a w szczególności krótkie tutoriale przedstawiające główny ekran i całą mechanikę, są dobrze zrobione i nie nużą. Nie są też konieczne, gdyż większość z nich można pominąć, a my jako zaawansowani łowcy mamy możliwość praktycznie natychmiast wyruszyć w dzicz Nowego Świata i rozpocząć polowanie. Dalsze postępy w grze były swoistą praktyką, dzięki której mogłem nauczyć się na przykład, jak działa wybrany eliksir czy sieć na potwory. Sam Nowy Świat, w którym przyjdzie nam się poruszać, jest rzeczywiście jakby Ameryką Południową w czasach Kolumba. Dzicz i bujna roślinność są imponujące, fauna zaś to najciekawszy element tej magicznej krainy. Capcom wykreował swoje stworzenia w sposób iście unikalny. Możemy zaobserwować tutaj wszystko, co interesuje fantastycznego biologa: siedliska, rozbudowany łańcuch pokarmowy oraz rozmaite relacje potworów z otoczeniem. Taka specyfika gry sprawia, że planowanie polowania jest ogromną przygodą. Jednak większość z bestii przypomina nawet nie tyle smoki, ile dinozaury wyjęte z japońskich anime. Zatem możemy stanąć oko w oko z tyranozaurem, którym jest Anjanath czy też z bardziej „smokowatym” Nergigante lub Rathalos. Wymienione przeze mnie jaszczury sprawiają, że włosy stają dęba na głowie ze względu na rozmiar i rozmach ich wykonania … ale i takim potwornościom musimy stawić czoła.
Polowanie sensem życia
Fabuła gry nie jest kluczowa dla tego tytułu. Główny wątek to sprawa zbadania przez eksploratorów nieznanego zjawiska, które sprawia, że największe i najpotężniejsze stworzenia na świecie migrują na nowy kontynent. Na samym początku tworzymy swoją postać w dość rozbudowanym kreatorze. Mamy także okazję stworzyć naszego kociego towarzysza, który u naszego boku będzie walczył z potworami. Cóż, tłumacz chyba się nie wysilał przy wymyślaniu polskiej nazwy, która brzmi „koleżkot”… Kreator postaci jest naprawdę porządnie zrobiony, a dalsza rozgrywka również została dopieszczona przez Capcom. Ponieważ mamy do czynienia z action RPG , którego oś stanowi szeroko pojęte polowanie, istotnym elementem są tutaj bronie. Niektóre z nich pozwalają nam atakować z dystansu, inne służą do obrony lub odpierania ciężkich ciosów, jak tarcze, a jeszcze inne są w stanie ciąć lub łamać kości potworów. Ogólnie rzecz biorąc, cały arsenał ma swój charakter i dostosowuje się do naszego sposobu grania. Nowością jest za to posiadanie przez wszystkich myśliwych procy. Niewielka broń może nie zabije stwora, ale zwróci jego uwagę lub zapędzi do przygotowanej przez nas zasadzki. Dobry ekwipunek to jednak nie wszystko. Musimy się także nauczyć, jak zgrać odpowiednie ciosy, aby polowanie poszło po naszej myśli.
Myśliwi wszystkich światów łączcie się
W deklaracjach twórców tytułu padła obietnica, że po raz pierwszy będziemy mogli dzielić się naszą przygodą z graczami z całego świata (w grupach czterech myśliwych). I tak też się stało. W trakcie rozgrywki, a konkretnie w obozie, możemy zebrać swoją ekipę i wspólnie udać się na misję lub ruszyć na ratunek niektórym nieuważnym myśliwym, którzy przez wystrzelenie racy wezwą nas na pomoc. Jeśli w dowolnej grze kooperacyjnej koordynacja pomiędzy graczami jest kluczowa, to fakt, że w Monster Hunter World każdy może wybierać różne sposoby walki (broń dystansowa, pułapki, szybkie ataki w zwarciu) dodaje różnorodności rozgrywce w trakcie polowania na grubego zwierza.
Trochę o kwestiach technicznych
Minęło kilka lat od ostatniego Monster Huntera, który pojawił się na konsoli (Monster Hunter 3 Ultimate dla Wii U), zatem ewolucja tej serii jest zauważalna: świat dzięki efektom takim jak HDR wydaje się dużo bardziej realistyczny zwłaszcza z biegiem czasu w grze (cykl dzień/noc). Animacje nie są tak rozbudowane, jak wcześniej, jednakże dzięki temu wzrasta płynność rozgrywki. Modele potworów stoją na najwyższym poziomie, czego niestety nie można powiedzieć o postaciach ‒ mimika i animacja twarzy są dalekie od rzeczywistości. Ścieżka dźwiękowa jest przyjemna dla ucha, zaś efekty specjalne w postaci ryków, które w końcu pozwalają nam rozpoznać typ bestii, zasługują na uznanie.
Nasza ocena: 8,2/10
Monster Hunter World jest tytułem, który wysoko podniósł poprzeczkę w 2018 roku. Inni producenci będą musieli się natrudzić, aby ich tytuły dorównały poziomowi nowej gry Capcomu.Grafika: 9/10
Udźwiękowienie: 9/10
Fabuła: 6/10
Grywalność: 9/10