Na początku grudnia 2017 roku miała miejsce światowa premiera najnowszego rozszerzenia do kolekcjonerskiej karcianki od Blizzard Entertainment. Co ciekawe, dodatek miał być dostępny w Polsce dzień później, mogliśmy jednak cieszyć się nim w całej jego okazałości niemalże równocześnie z resztą świata.
Blizzard odkrywa karty
W końcu nadszedł ten moment, na który czekała większość fanów gier karcianych. O godzinie 20 naszego czasu zaczął się stream, który ujawnił ostatnie karty z najnowszego dodatku do Hearthstone’a – Koboldy i Katakumby. Gospodarzami tego wydarzenia byli developer Ben Brode i Sean Day[9] Plott, znany między innymi jako komentator eSportowy. Była to doprawdy mieszanka wybuchowa. Sean co chwila powodował u Bena ogromne salwy śmiechu, który był niesamowicie zaraźliwy. Nie żeby rozśmieszenie tego konkretnego dewelopera było jakoś szczególnie trudne, ponieważ on bardzo często śmieje się sam z siebie, lecz bardzo dobrze pokazywało to jaką panowie mają frajdę z prowadzonego wydarzenia.
Oczywiście ważniejsze jest to, co dane nam było obejrzeć podczas tej dwu i pół godzinnej transmisji. Konstrukcja widowiska była taka sama, jak przy poprzednich streamach pokazujących ostatnie karty z dodatku. Zaproszony gość otrzymał kilka talii o archetypach nawiązujących do zbliżającego się rozszerzenia i rozegrał kilka pokazowych gier, w tym przypadku raptem cztery. Dzięki temu mieliśmy okazję obejrzeć Łowcę bez stronników, kontrolnego Wojownika, Maga z dużymi zaklęciami i rosnącego Paladyna. Każdy z tych modeli był ciekawy, pomimo mojego pierwotnego sceptycyzmu w związku z kartami, które zostały wcześniej ujawnione. Szczególnie nie przekonywał mnie Łowca – klasa, która do tej pory opierała się na stronnikach i była niesłychanie agresywna – tylko i wyłącznie z zaklęciami w talii? Przecież to śmieszne. Jednakże wersja ogrywana przez Plotta była intrygująca. Podobnie sprawa przedstawiała się z Magiem opartym na kartach zaklęć o koszcie 5 lub więcej, czyli coś czym na pewno sam będę chciał się pobawić w przyszłości. Niestety ciężko powiedzieć jak poradzą sobie one w smutnej rzeczywistości aktualnej mety pełnej aggro i combo talii. Nie raz i nie dwa byliśmy świadkami, gdzie spisy talii proponowane przez twórców gry nie zdają egzaminu wobec pomysłowości graczy, która chwieje balansem pomiędzy poszczególnymi klasami.
Po zagraniu partii każdą z przygotowanych talii Plott otrzymał możliwość zapoznania się najnowszym trybem rozgrywki, Przygodą w Lochach. Dzięki temu ci, którzy nie byli na Blizzconie i go nie śledzili, mogli w końcu porządnie zobaczyć, jak to wygląda. I powiem wam, że szykuje się wyśmienita zabawa, nie zawsze na serio, a czasem dość wymagająca. Opcja tworzenia talii na bieżąco zapowiada się ciekawe i daje duże możliwości na spersonalizowanie talii i na pewno z kilka razy rozegram ten tryb.
Ostatnie ujawnione karty prawie w ogóle nie zwaliły mnie z nóg. Choć przed transmisją nie były jeszcze znany ostatnie trzy legendarne i dwie epickie, to nie oczekiwałem po nich za wiele. I praktycznie miałem rację, choć z jednym małym wyjątkiem. Ciemność. Karta o tym wdzięcznym tytule skradła moje serce. Za cztery many otrzymujemy uśpionego stronnika 20/20, który wtasowuje do talii przeciwnika trzy świeczki i przebudzi się, jeśli przeciwnik je dobierze. Cudnie absurdalna.
Pozostałe ujawnione karty prezentowały raczej przeciętny poziom, choć zapowiadały ciekawe trendy na przyszłość. Jak na przykład stronnik, który może zostać wybrany jako cel zaklęcia lub mocy specjalnej tylko i wyłącznie przez jego właściciela. Do tej pory w tej grze nie było takich umiejętności i chętnie poczekam na kolejne.
Pora na podsumowanie. Dodatek zapowiada się bardzo interesująco, a choć ostatnie karty nie było powalające, to całość zestawu oceniam bardzo dobrze. Z chęcią będę otwierał poszczególne paczki, by potem zagłębi się w trzewia koboldzkich Katakumb w trybie Przygody w Lochach. – Andrzej „Baranek” Wojciechowski
Kupujemy i losujemy
Fabuła dodatku jest skupiona wokół tytułowych Koboldów oraz skrywanych przez nie skarbów. Już jakiś czas temu postanowiłam sprawić sobie wcześniejszy prezent mikołajkowy w postaci pre-orderu – zestawu zawierającego 50 pakietów i chciałabym podzielić się z Wami wrażeniami z otwierania paczek. Spróbujmy wspólnie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy warto wydawać 50 € (w sklepie na Battle.net 249,99 zł) na taką przyjemność? Zapraszam do katakumb!
Bonusy na starcie!
Po zalogowaniu się otrzymaliśmy 3 dodatkowe pakiety – miły gest, szczególnie dla tych, którzy nie zakupili nic w przedsprzedażowej ofercie – oraz, co ważniejsze, losową legendarną broń. Ja nie mogłam sobie wymarzyć lepszej – Smocza Dusza może okazać się ciekawym gadżetem do talii Kapłana opartej na smokach, czyli mojej ulubionej!
To ile było tych pakietów?
Pre-order zawierał 50 pakietów, za wygrane w Karczemnych Bójkach miałam 3, sama uzbierałam na 19 a od Blizzard’a, w dniu premiery dostałam 3. Policzyliście? Tak jest! 75 paczek po 5 kart w każdej, czyli 375 szans na znalezienie czegoś fantastycznego pośród koboldzich skarbów!
Karty legendarne
Najdroższe i najrzadsze okazy. Polują na nie wszyscy gracze i chociaż często mówi się, że każda talia powinna umieć zwyciężyć bez nich, to wiadomo – super jest je mieć. W trakcie wcześniejszych prezentacji kart, upatrzyłam sobie kilka. Nie złowiłam wszystkiego, ale i tak, jestem bardzo zadowolona z łupów.
Każda ma potencjał zagrania w trybie rankingowym, zatem daje mi możliwość osiągania lepszych wyników trzema różnymi klasami.
Powtórki
Nie można ich uniknąć, zwłaszcza, przy tak obszernym opening’u. Byłam na to przygotowana, nawet poszłam o krok dalej i postanowiłam na podstawie ilości dubli wysnuć wniosek, czy opłaca się przyszłości ponieść podobny koszt, czy też, może lepiej zaoszczędzić, niemałą przecież, kwotę?
Po odczarowaniu złotych wersji, dzięki czemu zyskałam 940 punktów tajemnego pyłu, pozostało mi:
– 1 powtórka epicka – 100 punktów,
– 30 powtórek rzadkich – 600 punktów,
– 167 powtórek zwykłych – 835 punktów.
Rachunek jest prosty, obecnie posiadam 2475 punktów, które pozwolą mi na stworzenie legendy, dwóch epików oraz jednej rzadkiej karty. Po za tym, moja kolekcja pęka w szwach i udało mi się trafić na kilka wartościowych propozycji. Chyba przy okazji kolejnego rozszerzenia mój budżet znowu zostanie uszczuplony.
Hej, przygodo!
Kiedy już skończyłam napawać się nowymi zdobyczami przyszedł czas na weryfikację nowej przygody. Jest ona całkowicie bezpłatna i zaprojektowana w trybie single-player.
Do pokonania mamy 8 losowych przeciwników, którzy w miarę postępowania rozgrywki są co raz silniejsi. W puli bossów jest 48 postaci więc każde podejście będzie inne od poprzednich. Pierwszą potyczkę stoczyłam z Olbrzymim Szczurem.
Za pierwsze i zwycięstwo oraz kilka następnych można otrzymać nagrodę w postaci pakietu kart z nowego rozszerzenia.
Podsumowanie
Od samego początku dodatek zapowiadał się bardzo dobrze. Lubię te gwałtowne zmiany klimatu, a na tę konkretną czekałam szczególnie niecierpliwie ponieważ Rycerze Mroźnego Tronu nie przypadli mi zbytnio do gustu. Koboldy i Katakumby, natomiast, skradły moje serce od razu po obejrzeniu zwiastunu. Pewnie nie byłabym taka rozentuzjazmowana, gdyby nie fakt zdobycia cennych kart.
Mam nadzieję, że otwarte przez was paczki były pełne fantastycznych skarbów! – Aleksandra Woźniak