Od premiery pierwszego filmu minęło już równo 20 lat, a czym byłaby rocznica urodzin bez odrobiny krytyki? Seria o Harrym Potterze jest mi szczególnie bliska, jednak z ekranizacjami łączy mnie dość toksyczny związek. Wciąż chętnie wracam do filmów, które, tak jak większości fanów, towarzyszyły mi od najmłodszych lat. Odłóżmy jednak nostalgię na bok – nie da się nie odnieść wrażenia, że ekranizacje pozostawiają spory niedosyt nie tylko dla tych, którzy zaczytywali się w powieściach Rowling. Bez znajomości książki niektóre wątki potrafią mocno zdezorientować widza, zwyczajnie tracąc sens. W przypadku pierwszych trzech części, które bazują na objętościowo cieńszych książkach, ekranizacje wcale nie wypadają najgorzej. Im dalej w las, tym jednak gorzej.
8. Pierwsza bitwa o Hogwart
Jedną z najważniejszych i najbardziej wzruszających scen w Harrym Potterze, był moment śmierci Albusa Dumbledore’a. Ekranizacja również bardzo dobrze poradziła sobie z tym tematem, jednak zabrakło bitwy, która rozegrała się w zamku między aurorami a śmierciożercami. Można wręcz odnieść wrażenie, że słudzy Czarnego Pana nie napotkali żadnego oporu. Mimo tego że faktycznie dostali się do zamku niepostrzeżenie, to kadra nauczycielska nie przespała ich wizyty, tak jak wygląda to w filmie. Co prawda twórcy zrezygnowali z tego wątku dla większego efektu „wow” ostatecznej bitwy o Hogwart, jednak szósta odsłona serii wiele straciła na tej decyzji.
Źródło: cosmopolitan.com
7. Kariera Percy’ego Weasley’a
Niezwykle ważnym wątkiem dla historii rodziny Weasleyów była chwila, w której Percy po ukończeniu Hogwartu angażuje się w działalność w Ministerstwie Magii. Książka szczegółowo opisała ambicje bohatera, który dla kariery był w stanie wręcz wyrzec się najbliższych. Zdobył wówczas posadę bezpośrednio przy Ministrze, co budzi konflikt między nim a resztą rodziny. Filmy poruszają ten wątek jedynie poprzez pokazanie postaci Percy’ego obok Korneliusza Knota w zaledwie kilku scenach, jednak sytuacja ta nie zostaje wyjaśniona, pozostawiając widzów zdezorientowanych. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że sam Weasley nie wypowiada wówczas żadnej kwestii.
Źródło: wizardingworld.com
6. „Zapytał spokojnie”
Nie da się być fanem Harry’ego Pottera i nie śmiać się za każdym razem, gdy Dumbledore zbulwersowany wpada do komnaty, praktycznie rzucając się na przerażonego czternastolatka. Pomijając nawet fakt, że Harry nie jest mistrzem zaklęć i nauka zwykłego zaklęcia przywołującego sprawiała mu trudność (a co dopiero oszukanie magicznego artefaktu), to wprowadzenie tak silnych emocji całkowicie zmienia wydźwięk sceny, którą przedstawiła Rowling. Dyrektor jako najinteligentniejszy czarodziej w świecie magii wie, że Harry nie miał możliwości zgłoszenia swojej kandydatury i przede wszystkim – wierzy w niego. To właśnie niezachwiana wiara Albusa w głównego bohatera była podstawą łączącej ich relacji. Charakteryzował się również niezwykłym spokojem, nie tracąc zimnej krwi w najgorszych sytuacjach, przez co jego wybuch w czwartej części filmu tym bardziej nie pasował do kreacji jego postaci.
Źródło: cosmopolitanme.com
5. Relacja ze Zgredkiem
Zgredka, poczciwego domowego skrzata, kochają wszyscy. Tym bardziej szkoda, że twórcy postanowili umieścić go tylko w dwóch częściach i jednej dwusekundowej migawce w czwartej części serii. Sama scena śmierci Zgredka w ramionach przyjaciela nabiera sensu dopiero, gdy spojrzy się na jego relację z Harrym z książkowej perspektywy. Po odejściu z dworu Malfoyów, Zgredek ostatecznie trafia do Hogwartu jako pierwszy skrzat w historii pobierający opłatę za wykonywaną pracę. Mieszkając w tym samym zamku, co Harry, stworzył z nim zdecydowanie bliższą relację, niż pokazują to filmy, w których skrzat zjawia się niespodzianie po kilku latach nieobecności.
Źródło: digitalspy.com
4. Niedomknięty wątek Dursleyów
Jak każdy inny fan, nigdy nie pałałam specjalną sympatią do rodziny Dursleyów. Mimo to scena ich pożegnania z Harrym domykała ten wątek i jej brak w filmie jest ogromną stratą dla fabuły. Był to pierwszy (i ostatni) moment, w którym Dudley otwarcie okazał kuzynowi sympatię. Jego prosty gest podania Harry’emu ręki uświadamia czytelnikowi, że zakończył się bardzo ważny etap w życiu głównego bohatera. Tylko ostateczne pożegnanie mogło skłonić kuzynów do takiego pojednanina, co sprawia, że scena ta jest wyjątkowo wzruszająca, mimo burzliwej relacji między chłopcami. Brakuje także pożegnania z Petunią, które ujęte zostało powierzchownie przez i tak wyciętą później scenę. Jej wątek na przestrzeni wszystkich filmów został znacznie spłycony do roli „tej gorszej” siostry, podczas gdy Rowling pokazała drugie oblicze postaci jako wiecznie pomijanej, zazdrosnej dziewczynki, marzącej o magicznych zdolnościach, a pozostającej całe życiu w cieniu wyjątkowej siostry.
Źródło: looper.com
3. Ostatni pojedynek z Voldemortem
To scena, której twórcy, co prawda, nie pominęli, ale zmodyfikowali ją, tracąc jednocześnie jej największy sens. W filmie zdecydowano się na wplecenie kilku dodatkowych„bajerów”, jak na przykład Czarny Pan unoszący się w powietrzu i duszącego swojego przeciwnika…..mackami z szaty. Pierwotnie Voldemort zginął na oczach wszystkich, publicznie upokorzony, walczył z Harrym jak równy z równym, obaj tak samo śmiertelni, a co najważniejsze – jego martwe ciało było ostatecznym dowodem na to, że Czarny Pan nie żyje i już nigdy nie powróci. Film nie daje widzom tak zamkniętego zakończenia. Przez to, że tak naprawdę rozpłynął się w powietrzu, wciąż pozostaje cień niepewności, czy jego śmierć była ostateczna, przywodząc na myśl wydarzenia z Doliny Godryka, kiedy martwego Toma Riddle’a także nikt nie widział.
Źródło: looper.com
2. Związek Tonks i Lupina
Brak rozwinięcia wątku relacji Tonks i Lupina zdecydowanie należy do kardynalnych błędów twórców. Gdyby nie kwestia „Jak mój mąż coś powie..” wypowiedziana przez bohaterkę na początku siódmej części, ciężko byłoby zorientować się, że coś ich rzeczywiście łączy – tym bardziej małżeństwo. Ich relacja, która zaczęła się już w Księciu Półkrwi, dotykała wielu istotnych aspektów . Przede wszystkim przybliżała ona poczucie wykluczenia, z którym borykał się Remus całe życie i pokazywała czytelnikowi, że każdy, bez względu na wszystko, jest warty miłości. Dotknięty klątwą likantropii bohater nie wierzył przecież, że zasługuje na uczucie i cały czas odpychał od siebie Tonks, nie chcąc komplikować jej życia swoją przypadłością. Niezwykle ważną sceną było również pojawienie się Lupina w kryjówce Harry’ego i kłótnia między bohaterami, gdy Remus zdecydował się na opuszczenie ciężarnej Tonks. Był to jeden ze smutniejszych momentów w serii i szczególnie istotny z kilku względów: przede wszystkim Remus był najbliższym, co zostało Harry’emu do rodziny. Był też jednym z najlepszych przyjaciół Jamesa. Główny bohater zwyczajnie nie mógł pogodzić się więc z tym, że Lupin zdradził wartości tak ważne dla przyjaciela, który w obronie swojej rodziny poświęcił życie. W filmie o synu Lupina i Tonks dowiadujemy się dopiero po śmierci małżeństwa. Skąd Harry, który od miesięcy przebywał w ukryciu, wiedział o narodzinach ich syna? Tego twórcy nie wyjaśnili.
Źródło: wizardingworld.com
1. Kreacja postaci Ginny Weasley
Jeżeli jest coś, czego nie mogę wybaczyć ekranizacji Harry’ego Pottera, to będzie to właśnie kracja postaci Ginny Weasley. Materiału w tej kwestii jest wystarczająco, bym mogła napisać o tym osobny esej – zwłaszcza z moją sympatią do bohaterki, która przez film została po prostu skrzywdzona. Rowling przedstawia ją jako energiczną, bardzo inteligentną dziewczynę, twardo stąpającą po ziemi, a w przypadku filmów można odnieść wrażenie, że Ginny po prostu… patrzy. Pomijając już wszystkie niepotrzebne, mocno żenujące sceny, jak wiązanie Harry’emu sznurówek, czy karmienie go ciastkiem, scenariusz poświęca zdecydowanie zbyt mało uwagi jej charakterowi, a była to w końcu bohaterka, która wraz z Nevillem zainicjowała ruch oporu przeciw śmierciożercom w Hogwarcie, nie bojąc się konsekwencji i mimo zakazu powróciła, by walczyć w ostatecznej bitwie. Oprócz koloru włosów ciężko znaleźć jakiekolwiek podobieństwo między filmową, a książkową Ginny Weasley.
Źródło: fanpop.com
Choć przykładów pominiętych scen jest oczywiście o wiele więcej, to niemożliwym byłoby przenieść pełną fabułę na wielki ekran przy tak ograniczonym czasie. Mimo wszystko jestem przekonana, że do filmów będę powracać jeszcze wiele razy, czekając na mój zgubiony list z Hogwartu.
Jakich scen zabrakło Wam najbardziej w ekranizacji Harry’ego Pottera?