Coraz częściej twórcy gier wideo zaczynają czerpać pomysły od popularnych autorów powieści grozy. Wśród oferowanych tytułów możemy znaleźć między innymi produkcje inspirowane dziełami Stephena Kinga, Edgara Allana Poego, czy H. P. Lovecrafta. I to właśnie opowiadanie tego ostatniego wymienionego pisarza, a dokładnie W górach szaleństwa stało się literackim pierwowzorem kolejnej gry od studia Zoetrope Interactive, odpowiedzialnego za dwie części mrocznych przygodówek zatytułowanych Darkness Within.
Conarium, bo właśnie taki tytuł nosi ta utrzyma w mrocznym klimacie produkcja, zabiera nas na Antarktykę, gdzie graczy czeka spotkanie z przerażającymi stworami, upiorami i duchami. Ekspedycja w głąb tego skutego lodem kontynentu owiana jest nutką tajemnicy i przytłaczającej niepewności, potęgowanej wizjami naszego protagonisty. Zaciekawiłam? To zapraszam do zapoznania się z recenzją tego tytułu.
Gdzie się wszyscy podziali?
Akcja gry przenosi nas w lata trzydzieste ubiegłego wieku na wspomnianą wcześniej, nie przyjazną ludziom Antarktykę. Tam odbywa się wyprawa naukowa, której celem jest badanie ludzkich (i nie tylko!) możliwości umysłu. W ekspedycji biorą udział czterej naukowcy, którzy za pomocą urządzenia zwanego „Conarium” starają się podważyć granicę natury. W grze wcielamy się w jednego z członków wyprawy, Franklina Gilmana. Pewnego dnia budzi się on na stacji badawczej z zaburzeniem pamięci – nie wie, co się stało, jak tu trafił, ani gdzie podziali się pozostali naukowcy. Sterując mężczyzną, przeszukujemy stację, aby dowiedzieć się, co się tam wydarzyło i przede wszystkim: gdzie się wszyscy podziali.
Na skraju jawy i snu
Dużym plusem produkcji, który można zauważyć chwilę po odpaleniu gierki, jest jej pewna pozorność, surrealizm i swoista dziwność. Conarium to horror zbudowany na fundamentach widocznego i ciężkiego klimatu znanego z kart powieści pisarza grozy, Lovecrafta. Co to oznacza? Od samego początku nic nie jest oczywiste i jasne, a strzępki wspomnień protagonisty poznajemy nie tylko poprzez eksplorację kolejnych pomieszczeń, ale również dzięki porozrzucanych oraz pochowanych w szufladach, skrzyniach i szafkach notatkach czy zapiskach. To właśnie z nich dowiadujemy się, jaki jest cel ekspedycji i z czym przyszło się mierzyć czterem naukowcom. Dodatkowo tajemniczości fabule dodają pojawiające się co pewien czas wizje. Te zaś wyglądają jak majaki człowieka na progu szaleństwa, lub upojonego alkoholem czy też narkotykiem. Gdy takie wspomnienie powraca do Franka, obraz zaczyna falować, staje się rozmyty, oddech bohatera przyspiesza, a rzeczywistość zmienia się nie do poznania. Trzeba przyznać, że ten element gry wyszedł twórcom naprawdę ciekawie.
Produkcja od studia Zoetrope Interactive nie jest klasycznym point&clickiem, w którym ze spokojem przebrniemy do samego końca. Po pierwsze, protagonistą sterujemy za pomocą przycisków WSAD i myszy, mając możliwość swobodnego obracania się we wszystkie strony. Po drugie, w rozgrywkę wpleciono dwie niezwykle irytujące czasówki, które polegają na… uciekaniu. To jednak nie jest takie proste, kiedy główny bohater porusza się ślamazarnie, przez co branie nóg za pas przychodzi mu z wielkim trudem. A także gra czasami nie reaguje na nasze polecenia – stoimy więc w miejscu czekając, aż jeden z potworów pozbawi nas życia. Na szczęście takich zadań na czas jest niewiele, a większa część rozgrywki skupia się na typowych przygodowych zadaniach, czyli zbieraniu najróżniejszych przedmiotów, a następnie odszukaniu lokalizacji, gdzie można ich użyć. Nie brakuje również zagadek logicznych, jednak te nie powinny nikomu sprawiać większych problemów. Na dużą pochwałę zasługuje możliwość zapisania gry w dowolnym momencie. Za to wielkie brawa na twórców.
Oprawa audiowizualna zachwyca!
Pod względem wizualnym Conarium bije na głowę większość przygodówek, w które przyszło mi zagrać w ostatnim czasie. Widać, że twórcom bardzo zależało, aby oddzielić od siebie poszczególne lokalizacje. I tak na przykład, stacja badawcza wydaje się przygnębiająco wręcz pusta, ukazana w odcieniach brązu i szarości. Natomiast, kiedy naszego protagonistę nachodzą wizje, czy też majaki senne, obraz staje się rozmyty, krawędzie ekranu drgają, a naszym oczom ukazują się szarości przeplatane z błękitem. Do tego dochodzi jeszcze ścieżka dźwiękowa, która momentami potrafi przyprawić gracza o palpitacje serca. Zapamiętajcie sobie: jeżeli towarzysząca nam do tej pory mroczna muzyka nagle przestaje grać, to sygnał, że zaraz stanie się COŚ niedobrego. Produkcja od studia Zoetrope Interactive jest dostępna jedynie w angielskiej wersji językowej i jeżeli chodzi o dubbing, to nie mam większych zastrzeżeń. Minusem jest jedynie, że nie można pominąć opcji dialogowych, a te czasami ciągną się przez kilkanaście dobrych minut.
Nie tak szybko się od niej uwolnisz!
Słowem podsumowania, Conarium to naprawdę ciekawa produkcja z typowymi elementami horroru i science fiction. Tytuł ten posiada również kilka alternatywnych zakończeń, co dodatkowo ją uatrakcyjnia. Myślę, że H. P. Lovecraft z chęcią sam zagrałby w taką grę i byłby dumny z finalnego efektu. Dlatego, jak najbardziej polecam ten tytuł wielbicielom przygodówek i tym, którzy lubią się bać.
Nasza ocena: 7,7/10
Conarium to jedna z lepszych propozycji, w którą możecie zagrać w ostatnim czasie. Gra będąca krzyżówką point&click i „interaktywnego horroru” posiada mroczny klimat i wyczuwalną atmosferę grozy, potęgowaną przez doskonale zgrane z rozwojem akcji efekty wizualne i dźwiękowe. Polecam!Grafika: 8/10
Udźwiękowienie: 8,5/10
Fabuła: 7,5/10
Grywalność: 7/10