Site icon Ostatnia Tawerna

„Gothic” w świecie „Mad Maxa” raz jeszcze – recenzja gry „Elex II”

Mało które produkcje dzielą tak bardzo społeczność graczy jak te studia Piranha Bytes. Lata mijają, zagorzali przeciwnicy ścierają się z wiernymi grupami fanów, a że gry same w sobie wciąż budowane są według tych samych, znienawidzonych bądź uznawanych za niezbędne elementów, to i końca konfliktu na horyzoncie nie widać. Druga część Elexa z pewnością tak przedstawiającego się status quo nie zmieni.

Niemiecki deweloper całkiem słusznie wyrobił sobie markę studia, które nie boi się iść pod prąd współcześnie dominujących pośród gier wideo trendów. Już kultowa dziś seria Gothic w swoich czasach uchodziła za rzecz, przy której do dobrej zabawy wymagana była odpowiednia doza samozaparcia. Technologiczny i gameplayowy skok, jaki od momentu jej premiery dokonał się w branży, sprawił z kolei, że na tytuły pokroju Risena czy rzeczonego Elexa spora część młodszych odbiorców spogląda raczej jak na archaiczne ciekawostki dla ortodoksów, niż gry mogące walczyć z bestsellerami. Tylko czy rzeczywiście słusznie?

Futurystyczny szok

Od strony settingu w Elex II wracamy na stare, dość kuriozalnie, niekiedy łączące średniowiecze i magię z science fiction śmieci: po raz wtóry bowiem będziemy urzędować na planecie Magalan w skórze Jaxa, bohatera pierwszej odsłony. Ten po rozprawieniu się z Hybrydą zapragnął odciąć się od chaosu i zniszczenia, zaszywając się w leśnej głuszy – i najpewniej pozwoliłby, by świat o nim zapomniał, gdyby nie pokłosie ostatecznej potyczki. Oto bowiem zupełnie niespodziewanie na planecie pojawiają się Niebianie – tajemnicze, wezwane przez Hybrydę istoty, których jedynym celem jest, jak się zdaje, zdobycie całkowitej dominacji nad Magalanem. Naszemu bohaterowi nie pozostaje nic więcej niż zakasać rękawy i po raz kolejny spróbować pogodzić ze sobą zwaśnione frakcje, by ostatecznie stanąć do walki ze wspólnym wrogiem.

Już w ogólnym spojrzeniu na historię, jaką rysuje przed nami kontynuacja, dość wyraźnie widać, że Elex II niekoniecznie zamierza bawić się w przełamywanie znanych z innych produkcji Piranha Bytes schematów. Mamy herosa, którego zadaniem jest systematyczne zdobywanie zaufania poszczególnych grup funkcjonujących w świecie przedstawionym, mamy też związane z takim podejściem dziesiątki zadań do wykonania, które w myśl schematu „od zera do bohatera” z początku dotyczą tak trywialnych czynności jak odgruzowanie tuneli czy zajęcie się kilkuosobowym obozem banitów, ale z biegiem czasu będą stawiały przed nami coraz to poważniejsze wyzwania.

Wraz z takim podejściem równie tradycyjnie przedstawia się charakterystyczny dla niemieckich deweloperów sposób narracji. O ile od czasu do czasu natkniemy się tutaj na „robiące klimat” cutscenki, tak w lwiej części przypadków ekspozycja spoczywa na kilometrowych liniach dialogowych napotkanych tu i ówdzie NPC-ów. Trudno nazwać to filmowym stylem prowadzenia fabuły i o ile fani Gothica czy Risena z całą pewnością poczują się jak u siebie w domu, tak cała reszta może odnieść wrażenie, że całość prezentuje się cokolwiek przaśnie. Mimo tego jednak nie sposób nie przyznać Elexowi II, że w jakiś niezwykły sposób wszystkie te zgrzytające w kontakcie ze sobą narracyjno-scenariuszowe elementy składają się na całość, którą nie tylko można polubić, ale i która po kilkunastu godzinach potrafi wręcz oblepić niezwykłym klimatem.

Trudno ukryć, że dużą rolę w takim stanie rzeczy odgrywa przemyślany świat przedstawiony: Lokacje, jakie zostają oddane do naszej swobodnej eksploracji, są duże, różnorodne, a do tego gęsto wypełnione postaciami gotowymi zlecić nam zadania poboczne bądź opowiedzieć co nieco o otaczającej nas rzeczywistości. Innymi słowy zatem, mamy setting, który żyje własnym życiem i jeśli tylko mu na to pozwolimy, pokaże swoje drugie oblicze. To zresztą umiejętność, której Niemcom może pozazdrościć wiele wyposażonych w znacznie większy budżet deweloperów – tworzenie światów, które nie sprawiają wrażenia jedynie pięknych wydmuszek.

Grinding hard, leveling strong

Zagłębiając się coraz bardziej w historię, zorientujemy się, że nie tylko została ona zbudowana po raz kolejny na „gothicowych” fundamentach – podobnie sprawa ma się również z gameplayem. Jako słowo się rzekło, naszym podstawowym celem jest przekonanie do siebie i, w zależności od naszych wyborów, dołączenie aż do pięciu różnorakich frakcji. Zanim jednak nam się to uda, czeka nas mozolne zdobywanie zaufania kolejnych postaci pobocznych w trakcie wykonywania zadań – a z tymi nijak nie będziemy w stanie bezstresowo sobie poradzić, o ile zwłaszcza na początku nie poświęcimy nieco czasu na metodyczne czyszczenie mapy z co słabszych potworów i rozwój naszej postaci.

Ten z kolei opiera się przede wszystkim na dwóch sprzężonych ze sobą systemach – punktach atrybutów pozwalających rozwijać podstawowe parametry naszego bohatera, takich jak siła, budowa ciała czy witalność, i tym samym umożliwiających korzystanie z coraz lepszego osprzętu (który to również można ulepszać), oraz punktach umiejętności, które wydajemy u spotkanych podczas przygody nauczycieli, niezbędnych do opanowania konkretnych zestawów zdolności, pokroju kowalstwa lub otwierania zamków. O ile jednak naturalny i sprawiający satysfakcję progres postaci w trakcie kolejnych godzin rozgrywki zawsze był mocną stroną gier Piranha Bytes, to warto zaznaczyć, że choćby w pierwszej części Elexa sporo odbiorców utyskiwało na kiepski balans rozgrywki i idące za nim niezwykle trudne pierwsze momenty spędzone na Magalanie.

W kontynuacji jest pod tym względem zdecydowanie lepiej. O ile podstawy systemu walki się nie zmieniły i co do ogółu nadal będziemy poruszali się między broniami do potyczek w zwarciu oraz dystansowymi, sytuacje, w których pożegnamy się z życiem po jednym uderzeniu przeciwnika, zdarzają się w zasadzie tylko na nasze własne życzenie – gdy w trakcie eksploracji mapy zapędzimy się w regiony wypełnione znacznie silniejszymi zastępami wrogów. Podejście w stylu Rambo i radosne rzucanie się w wir walki z okrzykiem na ustach bynajmniej się tu zatem nie sprawdzi – jeśli jednak nie przeszkadza nam pobawienie się w „symulator śmieciarza” i dokładne przeczesywanie odwiedzanych miejscówek, najpewniej już po kilku godzinach będziemy uzbrojeni w naręcza różnego rodzaju eliksirów i przedmiotów odnawiających siły witalne tak, by nie musieć zastanawiać się nad wczytywaniem save’a po większości potyczek.

Ach, te technikalia

Choć Elex II niewątpliwie potrafi oczarować nastrojem, jak tu u Piranha Bytes bywa, solą w oku całości niewątpliwie pozostają jednak aspekty technologiczne produkcji, które niekiedy sprawiają wrażenie, jakby niemieccy deweloperzy utknęli w poprzednim dziesięcioleciu. Na pierwszy ogień w tym przypadku idzie nierówna oprawa wideo – o ile zdarzają się w trakcie naszej wędrówki miejscówki autentycznie ładnie grające światłem i cieniem, tak już sama ostrość tekstur i projekt świata potrafią trącić myszką. Wcale nie lepiej prezentują się modele postaci z nieistniejącą mimiką twarzy, których należnym miejscem zdaje się być muzeum figur woskowych bądź wyjątkowo uciążliwe nocne koszmary.

Słowa krytyki należą się też jakości animacji, bo te to bez wyjątku okropne drewno – i to niezależnie od tego, czy mówimy o przypominającej machanie cepem walce wręcz, czy interakcji naszego bohatera ze środowiskiem w postaci drabin bądź płotków do przeskoczenia. Wszystko to wygląda bez mała źle i zwłaszcza w pierwszych godzinach rozgrywki może mocno wybijać z immersji – a już zwłaszcza jeśli dysponujemy sprzętem ze średniej bądź dolnej półki. Podobnie bowiem jak i jego ciosana siekierą rozgrywka, Elex II potrafi być niewybaczalny dla naszego hardware’u, niemiłosiernie gubiąc klatki w losowych lokacjach. No cóż, poziom produkcji AAA to definitywnie nie jest.

Kopać leżącego można zresztą dalej, jako że o muzyce również trudno powiedzieć wiele dobrego – zdarzają się sytuacje, kiedy ta potrafi zagłuszyć kwestie mówione i, delikatnie mówiąc, „nie dopasować się” do wydarzeń na ekranie. Na szczęście nie zabrakło tu mrugnięcia okiem do wieloletnich fanów – jestem niemal pewien, że pośród dźwięków otoczenia słyszałem sample wyjęte wprost z pierwszego Gothica. Odnośnie do samego udźwiękowienia jednak warto jeszcze wspomnieć o polskim dubbingu, który śmiało postawiłbym obok najgorszych jakie dane mi było do tej pory usłyszeć w grach wideo.

Okropnie wypada tu w zasadzie wszystko – począwszy od nieodpowiedniej intonacji poszczególnych kwestii, przez przesadną teatralność w odgrywaniu emocji, po samo tłumaczenie, któremu nie tylko brakuje jakiegokolwiek polotu, ale wręcz sprawia niekiedy wrażenie, jakbyśmy oglądali rozmowy ludzi mentalnie funkcjonujących na poziomie kilkulatków. Zdaję sobie sprawę, jak surowo brzmią te słowa, oraz z faktu, że zapewne w dużej mierze w przypadku ostatniego zarzutu winą należy obarczyć pierwowzór… ale z perspektywy doskonałych lokalizacji, jakie mieliśmy choćby przy okazji Wiedźmina, trudno taki stan rzeczy przełknąć – i był to zdecydowanie najczęstszy element gry, który kusił mnie do rzucania w stronę ekranu kąśliwych komentarzy.

Dwie strony medalu

Ostatecznie więc Elex II z perspektywy współczesnego odbiorcy rysuje się jako produkcja dwojaka. Z jednej strony fani klasyki i charakterystycznych rozwiązań dla produkcji Piranha Bytes poczują się tu nie tylko jak u siebie w domu, ale i zapewne dadzą się oczarować wypełnionemu ciekawostkami światu. Z drugiej mamy jednak produkt, który technologicznie z pewnością odstaje od najlepszych – a kosztuje przecież porównywalne z nimi pieniądze. Gdybym miał ostatecznie opowiedzieć się po którejś ze stron, poleciłbym go przede wszystkim graczom, którzy ponad efektowną oprawę cenią sobie atmosferę i potrafią przymknąć oko na pewne archaizmy. Jeśli dodatkowo wykażą nieco cierpliwości, Elex II odpłaci im się wielogodzinną, rozbudowaną historią i satysfakcjonującym settingiem. Czy więc jest to RPG dla Was? Warto poświęcić chwilę na zastanowienie się nad tym jeszcze przed zakupem. W tym wypadku mamy bowiem do czynienia z produkcją zdecydowanie specyficzną.

Nasza ocena: 6,2/10

Elex II powinien spodobać się doświadczonym miłośnikom gatunku, ale młodsi odbiorcy, by dobrze się bawić, będą musieli wykazać się sporą dozą cierpliwości.

Grafika: 5/10
Udźwiękowienie: 6/10
Fabuła: 7/10
Grywalność: 7/10
Exit mobile version