Argentyńskie kino pełne jest niecodziennej symboliki oraz wysublimowanej estetyki, łączącej cechy gatunkowe psychologicznego thrillera z dramatem. Reżyserzy z kraju leżącego nad południowym Atlantykiem udowodnili, że podobnie jak Hiszpańscy twórcy potrafią oczarować głębią ludzkiej egzystencji oraz szerzącymi się niczym szarańcza zbrodniczymi intrygami w niezwykle melancholijny, a czasem patetyczny, wybrzmiewający sposób.
Znane są nam takie perełki jak: Juan José Campanella i jego oscarowy Sekret jej oczu, psychodeliczny, narkotyczny trip Gaspara Noé Climax czy też najlepszy film nieanglojęzyczny z 1985 roku Luisa Puenzo – Wersja oficjalna. Niszowym rodzajem filmów w południowoamerykańskim państwie jest zdecydowanie horror. Nadzieją na zmianę tego stanu rzeczy, jest obiecujący obraz Demiána Rugny Nocne istoty.
Nie z tego świata
W jednej z dzielnic Buenos Aires dochodzi do nadprzyrodzonych zdarzeń. Obywatele słyszą w swoich domach infernalne dźwięki, dochodzi do makabrycznych śmierci oraz tajemniczych zniknięć. Pewien mężczyzna, będący na skraju szaleństwa i obłędu, dręczony przez demoniczne istoty, postanawia nagrać zajścia w swoim mieszkaniu. W tym celu usiłuje uzyskać pomoc od słynnej badaczki zjawisk paranormalnych. Do akcji wkracza zasłużona w tej dziedzinie kobieta, która wespół z funkcjonariuszami policji, próbuje zbadać całą sprawę i zlokalizować źródło sił nieczystych.
Sytuacja robi się coraz bardziej niepokojąca i przerażająca. Trupy wstają z grobów, ludzie dziwnie się zachowują, dookoła czuć mroczną aurę. Fabuła prosta i zarazem na tyle intrygująca, aby przykuć uwagę przeciętnego widza na dłuższą chwilę. Banalny, od lat stosowany w kinie grozy zabieg, okazuje się w tym przypadku bardziej skuteczny, niż mogłoby się to nam wydawać.
Puk puk! – Kto tam? – Trup!
Paleta paranormalnych zjawisk przedstawionych w Nocnych istotach nie jest co prawda oryginalna i wyszukana, ale ukazane wydarzenia oraz zastosowane sposoby straszenia widza potrafią skutecznie przyprawić o palpitację serca i zjeżyć włos na głowie. Twórcy idą po najmniejszej linii oporu. Korzystają z utartych klisz z rekwizytorium grozy. Diabły wyskakują tutaj na każdym kroku, mącąc spokojną egzystencję mieszkańców jednej z dzielnic Buenos Aires.
W rzeczywistości wykreowanej przez Rugnę trupy, jak gdyby nigdy nic, bezkarnie zasiadają między żywych, meble samoczynnie zmieniają swoje miejsce, w ścianach słychać dziwne, złowieszcze dźwięki, a demony kryją się pod łóżkiem i w szafie. Trudno o bardziej banalne i wyeksploatowane w dużej mierze schematy, choć jest to atut filmu, który w żaden sposób pierwotnie od pierwszych minut nie aspirował do miana ambitnego horroru, utrzymanym w duchu argentyńskiej myśli filmowej. Najważniejsze, że spełnia on oczekiwania, co do realizacji swojej podstawowej funkcji, czyli straszy i to całkiem nieźle!
Niedopowiedziane historie
W obrazie Rugny nie ma praktycznie miejsca na sentymenty. Całość prowadzona jest w chłodnym, złowieszczym klimacie. W powietrzu unosi się gęsty zapach śmierci. Dookoła panuje mroczna aura, którą da się wyczuć w każdym ruchu bohaterów. Twórcy nie odwołują się do żadnej znanej i utrwalonej mitologii, lecz starają się stworzyć własny, uniwersalny i elastyczny panteon demonów.
Jednak nie wszystkie aspekty horroru tworzą harmonijny, szczelnie zamknięty układ. Gdy przechodzimy do sedna historii, niedokończone wątki mnożą się w zatrważającym tempie, tworząc kompozycję zbyt otwartą i dość chaotyczną, a próba wyjaśnienia wydarzeń jest niewystarczająca, przez co efekt końcowy okazuje się nie do końca zadowalający. Obraz wydaje się być niespójny i mało precyzyjny. Warto jednak docenić starania reżysera, gdyż mimo wkradnięcia się niedociągnięć i dryfujących samopas wielowątkowych historii, stworzył skutecznie straszący film grozy.
Nasza ocena: 6,5/10
Nocne istotny to argentyński horror, który całkiem nieźle radzi sobie w straszeniu widzów skutecznymi chwytami, nieco gorzej spisuje się jednak w całej reszcie.Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 6/10
Oprawa wizualna: 7/10
Oprawa dźwiękowa: 7/10