Site icon Ostatnia Tawerna

Głodni superbohaterowie! – recenzja komiksu „Superman kontra Meshi. Zażarte starcie”, t. 1

Komiksy o Supermanie koncentrują się przede wszystkim na starciach ze złolami lub relacjach Clarka Kenta z najbliższymi. Satoshi Miyagawa natomiast postanowił skoncentrować się na fascynacjach kulinarnych tego superbohatera! Czy stworzenie mangi kulinarnej z najsłynniejszym herosem na świecie ma sens?

Superman vs tempura sprawiedliwości

Jak tylko zobaczyłem zapowiedź tej nietypowej mangi, od razu wiedziałem, że chcę ją przeczytać. Lubię nieszablonowe pomysły, a tak się składa, że Japończycy są specjalistami od dziwacznych i szalonych konceptów. Tak jest i w tym wypadku. Cały komiks koncentruje się na fascynacji Clarka Kenta japońską kuchnią. Do tego stopnia, że w przerwie na lancz Superman leci do Japonii! Jakby tego było mało, dania są tak pyszne, że nasz protagonista traci kontrolę nad swoim laserowym wzrokiem! Oczywiście nie zabrakło też Ligi Sprawiedliwości. Superman nie tylko przekonał Batmana do kuchni japońskiej, ale nawet przypisał każdego z bohaterów do jednej z potraw. Superman kontra Meshi. Zażarte starcie jest niepoważną mangą komediową, i tak też trzeba podejść do tej pozycji. Jest lekka, zabawna i niestety, ale monotonna. Każdy rozdział, tak naprawdę jest o tym samym, czyli o Supermanie jedzącym jakiś japoński specjał. Warto sobie tę pozycję odpowiednio dawkować i maksymalnie czytać po dwa rozdziały, aby nie zmęczyć się tą konwencją. Z reguły jeden tomik mangi czytam od razu w całości, tak tę pozycję rozłożyłem sobie na trzy dni. Dzięki temu mogłem docenić ten nietypowy pomysł oraz humor.

Apetyczne japońskie potrawy

Kreska jest prosta i przyjemna dla oka. Oczywiście na pierwszy plan w tego typu mandze wysuwają się potrawy, a te wyglądają bardzo apetycznie. Gdy patrzy się na te pyszne dania i czyta o zachwytach Supermana nad ich smakiem, aż ślinka cieknie. Trochę gorzej wypadają postacie, bo czasami przydałoby się nieco więcej detali, zwłaszcza jeśli chodzi o twarze bohaterów. Do wydania nie mam większych zastrzeżeń, podobnie, jak do innych mang od Egmontu. Jedynie ta cena okładkowa mnie trochę zniechęca. Sama historia nie jest jakoś przesadnie porywająca, a do tego mieści się na stu sześćdziesięciu stronach (choćby taki Batman. Pogromca Sprawiedliwości ma o dwadzieścia kartek więcej, a kosztuje tyle samo).

Czy superbohaterowie mogą mieć obsesje na punkcie jedzenia?

Obiektywnie patrząc, nie da się od tego typu mangi oczekiwać ambitnej fabuły, czy ciekawie przedstawionych bohaterów. I faktycznie w tej kategorii ciężko mi byłoby dać wyższą ocenę niż pięć na dziesięć. Nie zmienia to faktu, że w tej prostocie jest coś urokliwego i zabawnego. Przy niektórych scenach po prostu parsknąłem śmiechem. Miło było dla odmiany zobaczyć bardziej przyziemne oblicze Supermana. Zatem pomimo takiej oceny, nie będę ukrywał, że dobrze się bawiłem przy Zażartym starciu i nawet chętnie sięgnę po kolejny tom, aby się trochę odmóżdżyć i zrelaksować. Aczkolwiek trochę mnie niepokoi powtarzalność tematu. Choć kto wie, może Satoshi Miyagawa ma jakiegoś asa w rękawie i mocniej doprawi kontynuację.

Nasza ocena: 6/10

Superman kontra Meshi. Zażarte starcie jest mało ambitną, ale przy tym zabawną i nietypową mangą.



Fabuła: 5/10
Bohaterowie: 5,5/10
Oprawa graficzna: 7/10
Wydanie: 7/10
Exit mobile version