Site icon Ostatnia Tawerna

Głębokie rozczarowanie – recenzja komiksu „Adaptacje literatury. Robinson Crusoe”

Książkowe przygody Robinsona Crusoe doczekały się niejednej adaptacji filmowej, serialowej czy nawet komiksowej. Bynajmniej nie uszło to uwadze wydawnictwa Egmont, które w przeciągu ostatnich lat zdążyło wprowadzić na nasz rodzimy rynek historie obrazkowe, inspirowane innymi popularnymi dziełami literackimi. Musiała przyjść więc również pora na rezolutnego poszukiwacza przygód z Wielkiej Brytanii.

Nie tylko książka

W 1719 roku Daniel Defoe, ceniony angielski pisarz, zaszczycił nas wszystkich swoją powieścią podróżniczo-przygodową o strudzonym rozbitku z cywilizowanego świata. Pomimo znacznego upływu czasu książka wciąż cieszy się zainteresowaniem kolejnej generacji czytelników. Losy Robinsona Crusoe okazały się na tyle angażujące, że doczekały się również wielu różnych adaptacji filmowych, serialowych, a nawet trafiły w końcu do komiksowych zeszycików i albumów. W ramach serii Adaptacje literatury wydawnictwo Egmont wydało właśnie pojedynczy komiks, w pełni poświęcony postaci podróżnika uwięzionego na tropikalnej wyspie.

Robinson Crusoe został oryginalnie wydany we Francji przez Editions Glenat – specjalizujące się w publikacji komiksów, mang oraz książek dla dzieci. Francuscy twórcy dołożyli wszelkich starań, by z powodzeniem przenieść kluczowe elementy i ducha pierwowzoru na strony pojedynczego komiksu. Niestety finalnie ma się wrażenie, że nie zostało to zrealizowane w wystarczająco efektowny sposób.

Mało porywająca przygoda

Pod względem fabularnym komiks jest przesadnie zachowawczy. Twórcy twardo trzymają się podstawowych elementów znanych z książki, co nie byłoby niczym złym, gdyby nie sam fakt, że nie wnieśli kompletnie nic oryginalnego od siebie. Z pewnością dzieciaki są zadowolone, w końcu zyskały kolejną pomoc naukową przy obowiązkowym omawianiu lektur w szkole. Można było jednak rzeczone streszczenie przedstawić w o wiele ciekawszy sposób. Nieco bardziej eksperymentalne podejście z pewnością nie zaszkodziłoby reputacji tak wiekowego dzieła, które przez te wszystkie lata i tak zdążyło obrosnąć kultem, szczególnie wśród wielbicieli literatury przygodowej.

Nie inaczej jest w przypadku aspektów wizualnych. Rysunki przygotowano poprawnie, ale pozbawiono je jednocześnie żywotności. Aż dziw bierze, że tak egzotyczną lokalizację – już nie wspominając o morskiej wyprawie – można przedstawić w tak bezpłciowy sposób. Przewracając kolejne kartki, bardzo trudno nie odczuć chwilowego znużenia. Gdyby tylko zatrudniono rysownika z większą fantazją i dynamiczną kreską, komiks czytałoby się o niebo lepiej. W tym konkretnym wypadku lepiej nie oceniać komiksu po okładce, inaczej dojdzie do gorzkiego rozczarowania. Poważnie, okładka sugeruje barwną przygodę na bezludnej wyspie, a zamiast tego otrzymaliśmy mocno przygaszony w swojej wymowie pobyt na plaży.

Płaskie postacie

Jako że mamy do czynienia ze streszczeniem, trudno oczekiwać złożonej charakterystyki postaci. A mogłoby się wydawać, że historia o rozbitku walczącym o przetrwanie na bezludnej wyspie pozwala na wiele kreatywnych uniesień, nawet pomimo ograniczonego formatu. Nic bardziej mylnego. Jak na złość, raczej nie takie były główne zamierzenia twórców.

A mogło być tak pięknie

Jak można zmarnować tak wielki potencjał? Zamiast dostać ekscytującą przygodę z pięknymi widokami, trafiła nam się bezpieczna, mało odkrywcza historyjka dla szkolnych uczniaków. Raczej starzy wyjadacze, którzy znają od podszewki materiał źródłowy, stracą niepotrzebnie tylko czas. Ostatecznie komiks sprawdza się poprawnie w formie ciekawostki, przy okazji reklamując pierwowzór literacki. Kto wie, może część czytelników rzeczywiście sięgnie po oryginał, pomimo konfrontacji z tak nieciekawą adaptacją. Nie da się ukryć, że sam koncept rozbitka na bezludnej wyspie wciąż pozostaje jednym z najbardziej rozchwytywanych w popkulturze, niezależnie od rodzaju medium. Istnieje więc szansa, że tematycznie komiks przyciągnie uwagę, a następnie zachęci do przeczytania klasycznego utworu Daniela Defoe. Nigdy nie mów nigdy.


Nasza ocena: 5/10

Mało kreatywna i niezbyt angażująca adaptacja książkowych perypetii znanego rozbitka-poszukiwacza przygód.



Fabuła: 5/10
Bohaterowie: 4/10
Oprawa graficzna: 5/10
Wydanie: 6/10
Exit mobile version