Site icon Ostatnia Tawerna

Geneza raz jeszcze – recenzja „Wonder Woman #2: Rok Pierwszy”

Nowe otwarcie uniwersum DC dało nam też odświeżone  genezy superbohaterów. Do obdarzonych tym przywilejem zakwalifikowana została księżniczka Amazonek – Diana Prince. Za opowieść o jej początkach odpowiada sam Greg Rucka. Rok Pierwszy to nietuzinkowy komiks i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Zapraszam do recenzji.

W poszukiwaniu prawdy

Druga część cyklu poświęconego Wonder Woman podzielona została między dwie bohaterki: Dianę Prince oraz Barbarę Ann Minervę (późniejszą Cheetah). Obserwujemy w zasadzie genezę obu. Wychowanie Diany i pogoń Barbary za legendami stawiają przed naszymi oczami obraz naprawdę głębokich postaci. O genezie Wonder Woman nie bardzo można coś odkrywczego napisać. Ot, córka królowej Amazonek Hipolity dorasta na magicznej wyspie otoczona przepychem i rygorem życia wojowniczki. Wszystko ulega zmianie, gdy na Themiscyrze rozbija się samolot ze Stevem Trevorem na pokładzie. Jego przybycie zmienia naprawdę wiele. Amazonki stwierdzają, że należy nawiązać kontakt ze światem. Urządzają igrzyska, których zwycięzca zostanie ich ambasadorką, ale za cenę utraty wstępu na ojczystą wyspę. Wiecie zresztą jak wszystko potoczy się dalej i co z tym wspólnego ma Ares – grecki bóg wojny. Za to historia Barbary Ann bardziej przykuwa naszą uwagę. Osoba ogarnięta obsesją na punkcie Amazonek i niekwestionowana autorytet w tej dziedzinie pokazuje nam swoje trudne dzieciństwo i źródło inspiracji. Podobnie poznajemy próby odnalezienia kolebki wojowniczek i ich obecnego domu. To właśnie zetknięcie z Dianą zmienia obie w bardzo poważnym stopniu. Doprowadzi nawet do tego, że Barbara zostanie Cheetah i stanie się zajadłym przeciwnikiem swojej dawnej przyjaciółki.

Bogowie i ludzie

Komiks sam w sobie nie niesie zbyt dużo. To bardziej ciekawostka i można spokojnie ją pominąć, ale zawiera pewne implikacje i odniesienia do poprzedniego tomu. Jeśli czytało się uważnie Kłamstwa, dostrzeże się, o co chodzi. Zrozumiemy, dlaczego Wonder Woman uważa, że ją okłamano. Mimo tego smaczku reszta nie niesie zbyt dużego ładunku emocjonalnego. Nawet historia Barbary Ann nic tu nie wnosi. Ot, ciekawostka warta poznania. Jednak co innego można powiedzieć o bohaterach. Ich kreacje są naprawdę głębokie i ciekawe. Zwłaszcza wspomniana wyżej Barbara Ann. Rucka naprawdę dobrze oddał jej charakter. Innym wartym uwagi elementem jest geneza niewidzialnego myśliwca. Fakt, że powstał ze zniszczonego samolotu Trevora, wiele mówi o symbolice wehikułu i jego znaczeniu dla Diany. Ale tu się kończą rzeczy ciekawe. Reszta jest bardzo płytka i jakoś tak nie wciąga.

Graficzny Olimp

Jak przystało na pozycje z DC Odrodzenie, i tutaj oprawa graficzna zniewala. Mamy wszystko tak, jak trzeba. Każda kreska czy zmiana tonu jest potrzebna. Owszem, kilka kadrów bym wyciął, ale i tak ciężko tu mówić o przypadkowości. Widać, że rysownicy zrobili naprawdę niezłą pracę, za co należą się im podziękowania. Udało się im nawet zachować charakterystyczny dla DC mrok na planszach jasnych i pełnych nadziei. Klasa, nie ma co.

Podsumowując, Rok Pierwszy to bardziej ciekawostka niż pełnoprawny komiks. Rzuca światło na parę rzeczy z tomu poprzedniego, ale nic poza tym. Można się z nim zapoznać, ale nie jest to obowiązek.

Nasza ocena: 8/10

Powrót Grega Rucki do postaci Wonder Woman należy do udanych, ale ten komiks jakoś nie pasuje do tego legendarnego artysty. Można się zapoznać, ale nie potrzeba.

Fabuła: 6,5/10
Oprawa: 10/10
Bohaterowie: 8/10
Exit mobile version