Site icon Ostatnia Tawerna

Gdyby Wachowskie chciały nakręcić horror, to wyszłoby właśnie „The Evil Within 2”

I nareszcie przyszedł czas, kiedy to Bethesda sprawiła radość swoim fanom. Druga odsłona The Evil Within zawitała na PC, PS4, XBOX ONE. Jest to nie lada gratka dla horrorowych maniaków. Pierwsza część poruszyła gamerskim światem, a jej miłośnicy niecierpliwie czekali na następne wydanie. Czy spełniło oczekiwania?

Fabuła kołem się toczy

Trzy lata po przejściach w szpitalu psychiatrycznym Beacon, Sebastian Castellanos powraca z nowymi przygodami. Odszedł z policji, ponieważ nie mógł znieść, że prawda o Mobius jest tuszowana. Nawiedzały go wspomnienia eksperymentów z placówki, zniknięcie żony Myra oraz śmierć w pożarze córeczki Lily. Aby ulżyć sobie w cierpieniach, szuka zapomnienia w alkoholu. Lokalny bar to idealne miejsce, by zagłuszyć wspomnienia. Odnajduje go tam agentka Mobiusa – Juli Kidman – i ujawnia prawdę, której główny bohater nigdy by się nie spodziewał. Organizacja sfingowała śmierć Lily, a teraz wykorzystuje dziewczynkę w eksperymencie. Grozi jej niebezpieczeństwo i tylko Sebastian może ją uratować. Aby to zrobić, wraca do placówki, poznaje tajemniczego Administratora, który ujawnia, że jego córka jest Rdzeniem dla systemu STEM – iluzji idealnego miasteczka Union. Od dłuższego czasu nie ma jednak kontaktu ani z dziewczynką, ani z agentami, którzy są w środku programu. Główny bohater rusza na ratunek córce.

Gra to survival horror i jest kontynuacją produkcji z 2014 roku. Tango Gameworks wyprodukowało tytuł. Bethesda Softworks wydała grę na rynku światowym, a na polskim – Cenega. Głównym projektantem jest Shinji Mikami (stworzył między innymi serię Resident Evil).

Śmiga jak ta lala

Grałam w wersję na PC, do której wystarczy dobrze skonfigurowany „blaszak” lub średniej klasy laptop. Na moim laptopie Deel Inspiron 15 (który ledwo łapie się na minimum) pojawiały się spadki klatek, przez co rozgrywka nie przebiegała płynnie. Działo się tak nawet wtedy, gdy wyłączyłam wszelkie przeglądarki, pliki, programy. U mojego chłopaka (tak, podwędziłam mu sprzęt, a ma Asusa ROG G771JW, niska półka gamingowych laptopów) wszystko przebiegało gładko. Minimalne wymagania sprzętowe, o jakich wspomina producent: Intel Core i5-2400 3.1 GHz/AMD FX-8320 3.5 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660/Radeon HD 7970 lub lepsza, 40 GB HDD, Windows 7/8.1/10 64-bit, a rekomendowane: Intel Core i7-4770 3.4 GHz/AMD Ryzen 5 1600X 3.6 GHz, 16 GB RAM, karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060/8 GB Radeon RX 480 lub lepsza, 40 GB HDD, Windows 7/8.1/10 64-bit.

Trudne decyzje na samym początku

Trójwymiarowe cudeńko, które zachwyci niejednego fana gatunku. Klimat jest bardzo psychodeliczny oraz przerażający. Oprawa graficzna – pierwsza klasa z dopracowaniem nawet najmniejszych detali. Potwory, które można spotkać, wyciągnięte niczym z najgorszego horroru. Światło zmienia się wraz z ruchem bohatera, nie jest statyczne. Z racji tego, że gracze żalili się na poziom trudności poprzedniej części, producenci wyszli naprzeciw ich oczekiwaniom. Stworzyli trzy poziomy gry. Jeden z nich wybiera się na początku, a w trakcie rozgrywki można będzie go jedynie ułatwić. I tak mamy:

Ale przejście gry nie oznacza końca zabawy. Następne wejście do rozgrywki odblokowuje dodatkową zawartość, kostiumy dla Sebastiana, amunicję, broń, sprzęt. Pomogą w znalezieniu niezebranych dokumentów czy kluczy. Na ilość oraz jakość będzie miał wpływ poziom wcześniejszej rozgrywki. Po ukończeniu gry pojawia się nowy tryb – klasyczny. Jest tak trudny jak koszmar, ale wprowadza nowe wyzwania. Nie ma możliwości ulepszania postaci głównego bohatera ani jego ekwipunku. Gracz zaczyna z podstawowymi parametrami i sam udoskonala postać. Nie ma też autozapisów. Po zgonie wraca się do ekranu tytułowego. Podczas całej rozgrywki zapisu można dokonać tylko siedem razy.

Mrozi krew i zatrzymuje serce

Przejdźmy do samych wrażeń, które są bardzo dobre. Uwielbiam horrory w każdej postaci, mimo że boję się ich niemiłosiernie. Taki swoisty masochizm. Wiedziałam, po prostu czułam w kościach, iż The Evil Within 2 zapewni mi wiele zawałów oraz niezliczoną ilość krzyków z przerażenia. I tak było… Jako cykor wybrałam poziom przechadzki, który wcale nie okazał się taką bułką z masełkiem. Niejednokrotnie musiałam uciekać przed przeciwnikami, którzy mieli ochotę mnie wszamać. Plusem podstawy była duża liczba naboi. Często nie opłacało się jej wytwarzać, ponieważ uniemożliwiała zebranie znalezionych rzeczy. Zwiększanie sakwy, na dany typ amunicji, okazywało się jedynym ratunkiem, jednak można to było zrobić dopiero, gdy znalazło się funkcjonariusza z takim skarbem.

Druga odsłona jest rozwinięciem założeń z pierwszej części. Często można się też spotkać z momentami retrospekcji lub wspomnień bohatera. Kamera umieszczona jest za plecami Sebastiana, a gra kładzie duży nacisk na eksplorację otoczenia. Podczas zwiedzania domów czy innych budynków trafia się na ważne przedmioty, zagadki, dokumenty, ekwipunek oraz atakujące potwory. A tych jest niemało. Samemu dobiera się sposób rozwiązania potyczki. Można pokusić się o walkę wręcz. Często, w panice, używałam noża lub toporka, z różnym skutkiem. Inną metodą jest użycie broni palnej: pistoletu, strzelby, karabinu szturmowego, snajperki lub kuszy z różnorakimi bełtami (od klasycznych po zamrażające). Te ostatnie stosuje się również w otwieraniu przejść. Jeśli jest sposobność, potwory można ukatrupić cichaczem z tyłu, ale tylko skradając się oraz kryjąc w cieniu. Zawsze zostaje ucieczka, w niektórych sytuacjach to jedyna opcja. Szczególnie na początku, kiedy zasoby są małe.

Świat w The Evil Within 2 to bardzo bogata iluzja. Natknąć się można na ciasne lokacje, które zapewniają wrażenia jak w poprzedniej części. Urozmaiceniem jest wpół otwarty świat, gdzie biega się od domu do domu i odkrywa poboczne zadania. Dzięki takiemu rozwiązaniu cieszyłam się grą o wiele dłużej. Ciągły kontakt z Kidman dostarcza wskazówek i informacji, jak mamy radzić sobie w nowej rzeczywistości. A wszystko to dzięki komunikatorowi, który pomaga również w odnajdywaniu innych rzeczy (przedśmiertnych wspomnień mieszkańców czy funkcjonariuszy).

Ciekawym zjawiskiem byli nowi przeciwnicy w zdobytej już placówce. Człowiek wraca tą samą drogą, którą uprzednio wyczyścił z potworów, a tu nagle jakiś wypełza z otworu wentylacyjnego lub zza szafy. Pod tym względem gra niesamowicie zaskakiwała. Tytuł zapewnia walkę z czterema bossami, przynajmniej dwoma mniejszymi i całą rzeszą zombiaków oraz innych maszkar. Kolejny raz można się spotkać z upiorną pielęgniarką oraz zarobić zielony żel podczas spotkania na strzelnicy (uaktywnia się w dalszej części rozgrywki). Muzyka i dźwięki są idealnym uzupełnieniem całości. Kiedy zbliżamy się do ważnego momentu, wzrastają i stają się upiorne. Tak samo jest, gdy spotykamy przeciwników. Przez efekty dźwiękowe idzie się przerazić. Dodatkowo wzbogacają wrażenia przy zwiedzaniu lokacji i oglądaniu dzieł Stefano (jeden z bossów).

Wspomnienia wracają

Wielu przeciwników może kojarzy się z serią Silent Hill, jednakże większość stanowią zombie – podobne tępaki co doskonale znamy z Resident Evil. W grze można znaleźć odniesienia do innych produkcji Bethesdy w postaci figurek przedstawiających ikony znane z Fallouta, Dooma czy Wolfensteina. Chociaż nie doświadczymy już tak bezpośredniego nawiązania do Resident Evil, jak w poprzedniej odsłonie (pierwsze spotkanie z przeciwnikiem), tak na wielu płaszczyznach widać, że Shinji Mikami włożył w grę dużo swoich pomysłów. Ręka mistrza horroru jest zauważalna.

Pojawiły się też błędy

Nie może być jednak tak jedwabiście i idealnie. Sztuczne blokady podczas eksploracji bywają irytujące. Idziesz sobie, a tu nagle „bum”, niewidzialna ściana, a za nią piękna dróżka. Gorsze chyba jest tylko pozbawianie gracza mechanik, do których zdążył przywyknąć – jak wspinaczka na samochody czy inne przeszkody. W niektórych miejscach było to niemożliwe, a w „centrum” lokacji jak najbardziej dozwolone. Szczególnie męczyło podczas ucieczki przed napastnikami. Niejednokrotnie zarobiłam cios, ponieważ nie miałam jak się wycofać. I chyba to wszystko z mankamentów.

Polecam z całego serducha. Gra zapewniła mi rozrywki na kilkadziesiąt godzin podczas jednego podejścia. Fani zwiedzania świata wirtualnego będą mieli co robić, albowiem warto „niuchać” każdą ścianę. Tak samo koneserzy dreszczyku, którym niestraszne są potwory z szafy czy wielka baba z czterema głowami oraz piłą zamiast ręki. Uważam, że druga część jest zdecydowanie lepsza niż jedynka. Mam nadzieję, że powstanie kolejna odsłona.

Nasza ocena: 9,5/10

Evil Within 2 to bardzo dobra kontynuacja. Fabularnie otrzymujemy mrocznego Matrixa, okraszonego dużą dawką psychodeli, który potrafi naprawdę namieszać w głowie. W mojej ocenie najlepszy tegoroczny survival horror.

Grafika: 10/10
Udźwiękowienie: 10/10
Fabuła: 9/10
Grywalność: 9/10
Exit mobile version