Site icon Ostatnia Tawerna

Gdaczące pustosłowie – recenzja rebootu „Kaczych Opowieści”

Dzisiejsze pokolenie dwudziesto i trzydziestolatków z całą pewnością pamięta blok z dobranockami, kiedy u progu dwudziestego wieku emitowano seriale Disneya. Wśród nich była jedna wyjątkowa animacja, która opowiadała o przygodach rodziny Kaczora Donalda. Dziś możemy się zapoznać z jej nową wersją.

Pierwsze Kacze Opowieści były ugrzecznioną animacją, skierowaną głównie do najmłodszych, jednakże ona wprowadzała nas w Duckverse, znane w zasadzie jedynie z komiksów. Po równo trzydziestu latach kaczory ponownie zapraszają nas do Kaczogrodu (tak, premierowy odcinek odświeżonych przygód kaczek został wyemitowany dokładnie trzy dekady po debiucie serialu w 18 sierpnia 1987 roku).

„Wciągną nas w przygody wir i kłopoty…”

Całe szczęście, odświeżenie DuckTales to wcale nie był zły pomysł. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – dostajemy to wszystko co kochaliśmy, tyle że w o wiele większej dawce, bez zbytniego profanowania bohaterów naszego dzieciństwa. Historia jest jednak nieco inna. Tym razem Kaczor Donald nie ma szaleńczych pomysłów dotyczących wstąpienia do marynarki Stanów Zjednoczonych, a przez pechowy zbieg okoliczności musi zamieszkać u bogatego krewnego wraz z Hieronimem, Dionizym i Zygmuntem.

I w tym momencie zaczyna się prawdziwa przygoda. Twórcy postawili wszystko na jedną kartę i odkryli przed nam coś, co zaszokowało kaczkofanów – historię Delli, znanej też jako matka siostrzeńców. Ta niezwykła tajemnica jest nam ujawniana przez prawie cały sezon, stopniowo i przyznam, że jest na tyle intrygująca, że nie mogłem się uspokoić po prawie każdym odcinku. Wątek Delli to nie tylko ciekawa fabuła, ale też emocjonalny rollercoaster, doprowadzający do łez. Zwłaszcza ostatnie odcinki, kiedy rodzinna tajemnica zostaje częściowo ujawniona, sprawiają, że szkoda nam zarówno Hyzia, Dyzia i Zyzia jak i siedzącego na fotelu zgorzkniałego Sknerusa, który do złudzenia przypomina tego z komiksu Wielka niedźwiedzica.

„Czy czyha coś tam w cieniu…?”

Stary kaczor siedzący w swej rezydencji, to nie jedyne nawiązanie do historii obrazkowych. W najnowszym serialu mamy ich całą masą, z czego głównie do twórczości Carla Barksa oraz Dona Rosa, co najpełniej przedstawia odcinek, w którym wraz do rodzinnego domu najbogatszej kaczki świata w Szkocji. Mamy też liczne powiązania ze starymi Kaczymi Opowieściami oraz innymi serialami Disneya z lat 80. i 90. dwudziestego wieku. I tak odnajdziemy choćby Don Karnage’a z Super Baloo, posłuchamy czołóweczki z ulubionego serialu Śmigacza jakim jest Dzielny Agent Kaczor, dowiemy się o istnieniu Spoonerville z Goofy i inni, a nawet zobaczymy jak Sknerus i Tasia muszą powstrzymać Czarną Czaplę przed przejęciem władzy nad światem za pomocą soku z gumijagód.

Pojawią się jednak też pewne zmiany. Pierwsza to całkowite przebudowanie charakterów niektórych postaci. O ile Donald i Sknerus pozostają takimi, jakich znamy, tak siostrzeńcy są zupełnie innymi ptaszkami. Przypominają bardziej te dorastające pisklaki z Kaczej Paczki. Hyzio jest tym najbardziej inteligentnym, Dyzio najbardziej awanturniczym poszukiwaczem przygód, z kolei Zyzio odziedziczył miłość do pieniędzy po szkockim krewnym. Podobnie poprzestawiano osobowość pani Dziobek, Gogusiowi (który lubi Donalda), Wolframikowi, Diodakowi, Cyfronowi Liczypiórkowi, Złoce O’Gilt oraz Tasia Van Der Kwak czy główna antagonistka sezonu – Magika De Czar. Uważam, że o każdym odnowionym bohaterze można by napisać osobny esej, niemniej jednak Magika De Czar pozostaje chyba najciekawszym i zarazem najpotężniejszym antagonistą, jakiego mógł do tej pory spotkać Sknerus. Rysownicy zadbali też by jej złowieszczy wygląd był naprawdę przerażający. Te niebiesko-zielone pióra i żółte wężowe oczy z całą pewnością przestraszą niejednego młodego widza. Warto dodać, że wśród starych znajomych zabrakło Buby, za którym i tak bardzo nie tęskniłem podczas seansów kolejnych odcinków.

Mamy jednak za to nowe postacie, które stanowią wisienkę na torcie. Wśród nich wyróżnimy choćby „siostrzenicę” Magiki, czy Marka Dziobsa – młodego multimiliardera oraz głównego przeciwnika Robokwaka. Jednak jak zapowiadają twórcy, w drugim sezonie czeka nas więcej nowości, w tym nawiązania nie tylko do amerykańskich, ale i włoskich komiksów. Ja osobiście nie mogę doczekać się na animowany debiut Dziobasa, Dziadka Be czy Kwakerfellera.

„Dzioby w górę, zgodnym chórem…”

Widać, że twórcy postawili na współczesny trend, tak zwanej „kreski dla dorosłych”, którą charakteryzuje prostota, oraz duże i wyraziste oczy, co można zauważyć choćby w The Simpsons czy Family Guy. Jednakże to nie jedyny zabieg, jaki ma zachęcić dorosłych do odrobiny nostalgii. Prawie wszechobecne mocno wysublimowane poczucie humoru może nie zostanie docenione przez młodego odbiorcę, co innego jednak przez jego opiekunów.

Kwestia dubbingu pozostaje bez zarzutu, zarówno po polskiej, jak i angielskiej stronie. Wypada kilka słów jednak napisać o szkockim aktorze, dubbingującym Sknerusa, a mianowicie o Davidzie Tennant. W sposób rewelacyjny udało mu się oddać charakterystyczny „errrrr-owaty” akcent najbogatszej kaczki świata. W polskiej wersji odpowiedzialnym za głos wujka Donalda jest Marek Robaczewski, syn zmarłego Eugeniusza – pierwszego aktora dubbingującego McKwacza w naszym kraju i przyznam, że pan Marek godnie naśladuje swojego ojca. Miejscami można by się przyczepić jedynie do Jarosława Boberka, gdyż w przeciwieństwie do jego poprzednich wersji dubbingowych, słowa Kaczora Donalda są naprawdę trudne do wyłapania. Jednakże, w ostatnim odcinku oryginalny głos Boberka świetnie współgra z dramaturgią całej fabuły (więcej nie napiszę, aby nie spoilować największej niespodzianki sezonu).

Co najbardziej mnie ucieszyło, to pozostawienie oryginalnej piosenki z czołówki, a także kwestia klasycznych tekstów używanych w poprzedniej wersji serialu, a zwłaszcza słowo-klucz Robokwaka czyli „gdaczące pustosłowie”. Naprawdę cieszę się, że nikt tego nie zmienił i zostawił zgodnie z drugą polską wersją językową oryginalnych Kaczych Opowieści.

Podsumowując, nowe przygody kaczej rodziny to obowiązkowa seria dla tych, którzy wychowywali się na serialach Disneya i czytali Giganty oraz Kaczory Donaldy. Zupełnie nowy serial, który może połączyć zarówno młodych jak i dorosłych przed srebrnym ekranem. Jeden wielki hołd dla komiksowych twórców, oraz disneyowskich seriali animowanych z końca XX wieku.

Nasza ocena: 10/10

Sentymentalna przygoda do czasów dzieciństwa, okazała się wielką podróżą do Kaczogrodu, który jest prawie tak wielki, jak ten z komiksów. Wreszcie przygody kaczej rodziny na ekranie, nabierają podobnego dynamizmu, jak ten znany z historii Barksa czy Rosy.

Fabuła: 10/10
Bohaterowie: 10/10
Oprawa wizualna: 10/10
Oprawa dźwiękowa: 10/10
Exit mobile version