Site icon Ostatnia Tawerna

Gangi Nowego Tokio – recenzja mangi „Akira” t. 1

„Akira” wielkim dziełem jest. Katsuhiro Otomo położył podwaliny pod japoński cyberpunk, jednocześnie tworząc jeden z najważniejszych tytułów azjatyckiej popkultury. Wydawnictwo JPF przygotowało nową edycję komiksu, tym razem w wersji deluxe.

Akirę znam tylko z pełnometrażowego anime, które cenię i wielbię. Był to jeden z pierwszych japońskich filmów animowanych, jakie obejrzałem. Powtórzony ostatnio oglądał się równie dobrze, jak za pierwszym razem. Mangi wcześniej nie czytałem. Wprawdzie istnieje poprzednie wydanie (1999-2003), jednak jego format mnie nie zadowalał, dlatego wyczekiwałem wznowienia. A na to trzeba było czekać i czekać. JPF przeszło istną drogę przez mękę, gdyż strona japońska długo zwlekała z ostateczną akceptacją materiałów. Ale w końcu jest! Udało się!

KANEDA! TETSUO!!!

W niedalekiej przyszłości… Wróć! 2019 rok. Niemal trzy dekady po wybuchu III wojny światowej. na ruinach dawnej stolicy Japonii powstało Neo-Tokyo. Z jednej strony pełne wieżowców i nowoczesnej technologii, z drugiej brudne, zaśmiecone i terroryzowane przez młodociane gangi. Liderem jednego z nich jest Kaneda, posiadacz kultowego i znanego z memów czerwonego motocykla. Wraz z ekipą wiedzie w miarę stabilne życie: to zwyzywa nauczycieli, to upije się w knajpie z kumplami, to napadnie na rywalizujący gang. Do czasu, aż podczas jednej z potyczek dochodzi do wypadku, w którym jego najlepszy kumpel, Tetsuo, wywraca się na motorze próbując uniknąć zderzenia z tajemniczym chłopcem o rysach starca. Kraksa sprawia, że w Tetsuo budzą się parapsychiczne moce, podobne do tych, które posiadał tajemniczy Akira, odpowiedzialny za zniszczenie miasta. To z kolei wzbudza zainteresowanie rządu z tajemniczym Pułkownikiem na czele.

TETSUOOOO! KAAANEEEEEEEEDAAAA!!!

Manga mieści się na przeszło dwóch tysiącach stron, podczas gdy czas trwania filmu to ciut ponad dwie godziny, zatem dziwnym nie jest, że doszło w produkcji kinowej do wielu cięć względem oryginalnego materiału. I pierwszy tom posiada pełno scen niewystępujących w adaptacji. Zupełnie odmiennie zawiązuje się akcja: m.in. Kaneda spotyka Kai (dziewczynę z ruchu oporu) w innych warunkach, a ich relacja dostaje lepszą podbudowę. Zdecydowanie wcześniej dochodzi też do konfliktu między Kanedą a Tetsuo, który w komiksie szybko staje na czele konkurencyjnego gangu klaunów. Sceny akcji rozpisane są świetnie, aż żal, że niektóre elementy (takie jak pojedynek w magazynie) nigdy nie trafiły na ekran.

Aczkolwiek zawiedziony jestem, jak niewiele miejsca poświęcono na relację między chłopakami sprzed incydentu na autostradzie. Jest tego nawet jeszcze mniej niż w filmie. Tetsuo przed wypadkiem to po prostu jeden z członków gangu, a o tym, że łączyła go z głównym bohaterem przyjaźń, dowiadujemy się z późniejszych dialogów. Mam wrażenie, że akcja zawiązuje się tutaj ciut za szybko, przez co ciężko sympatyzować z obdarzonym destrukcyjnymi mocami chłopakiem. Mimo dopuszczania się potwornych rzeczy, jest on przecież mimowolną ofiarą eksperymentu.

Charakterystycznym elementem filmu są też sceny psychodeliczne, których w komiksie… próżno szukać. Możliwe, że jest na to jeszcze za wcześnie pod względem fabularnym i pojawią się one w kolejnych tomach.

島鉄雄!!!, 金田正太郎!!!*

Kreska Otomo, mimo że ma już niemal 40 lat na karku (jeśli kreski takowe karki mają), nie zestarzała się wcale. Dalej jest to mistrzowski poziom, w którym sceny akcji są dynamiczne, kadry przejrzyste, a wszelka technologia oddana z niesamowitą precyzją. Mangaka ma też swój charakterystyczny sposób rysowania postaci (z perkatymi noskami), który bardzo lubię. Choć przyznać muszę, że poszczególni członkowie gangu są do siebie podobni (z wyjątkiem Tetsuo, to pewnie dlatego obrał on mroczną ścieżkę), a i postać Kai niewiele od nich odstaje. Z jakiegoś powodu wszyscy noszą zbliżone fryzury.

JPF nie dostało pozwolenia na spolszczenie onomatopej (fani Jojo Bizzare Adventure pewnie zazdroszczą tej sytuacji bardzo), a jest ich tutaj masa. Podobnie jak i graffiti – przy każdym z nich pojawia się gwiazdka odsyłająca do tłumaczenia na końcu tomu. Napisy na ścianach nie pełnią większej roli, stanowią raczej element wzbogacający świat przedstawiony. A tego typu przerzucanie się co rusz z głównej fabuły na przypisy z ostatniej strony wybija czytelnika z rytmu. Oczywiście trudno tu mieć pretensję do polskiego wydawcy; pokazuję tylko, jak ważne są w mandze tłumaczenia innych tekstów niż tylko dialogi.

KAAAAAAAAAANEEEEEEEEEEEEDAAAAAAAAAA!!! TEEEEEEEEEETSUUUUUUOOOOOOOOOOOOOOO!!!

Pierwszy tom Akiry to świetna lektura. Owszem, dalece skromniejsza i mniej psychodeliczna niż film; kończąca się w momencie, w którym sprawy wciąż mają bardziej lokalny wymiar. Jednakże miłośnicy destrukcji i cyberpunku powinni być zadowoleni z tego, co dostaną. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów japońskiego komiksu.

Nasza ocena: 8,7/10

Jedna z najważniejszych mang w końcu doczekała się wydania deluxe. Warto było czekać, bo arcydzieło Otomo nie straciło nic na aktualności.

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa graficzna: 10/10
Wydanie: 8/10
Exit mobile version