Site icon Ostatnia Tawerna

Galaktyczny konflikt nigdy się nie kończy – recenzja gry karcianej „Star Wars: The Deckbuilding Game”

Gwiezdne wojny są bardzo wdzięcznym tematem w grach planszowych. Nic więc dziwnego, że kolejne tytuły pojawiają się na rynku. Najnowszą propozycją z tego uniwersum jest dwuosobowa karcianka wydana przez wydawnictwo Rebel.

Bycie fanem zobowiązuje, dlatego książki, gry i gadżety z gwiezdnego świata zapełniają moje półki. Obok Star Wars: The Deckbuilding Game również nie mogłam przejść obojętnie. Zawsze mam obawy, że znana licencja jest po to, aby przyciągnąć miłośników tematyki, a mechanika pozostawi wiele do życzenia. Na szczęście okazało się, że tym razem oba aspekty trafiły w moje gusta.

Werbuj, atakuj i niszcz

Jak można się domyślić, jedna osoba musi reprezentować Imperium, a druga Rebelię. Każdy dostaje własną talię początkową i dobiera po 5 kart na rękę oraz 5 baz, z których startową wykłada przed siebie. Stos galaktyki jest wspólny i należy z niego odkryć i ułożyć w rzędzie 6 kart. Mogą one należeć do jednej z frakcji lub być neutralne. Te ostatnie obracamy bokiem do graczy, natomiast przynależne Imperium lub Rebelii powinny być skierowane przodem do właściwego gracza. W ten sposób wiemy, co możemy kupić, ale także jakie nagrody dostaniemy z karty przeciwnika, ponieważ ta informacja znajduje się u dołu i do góry nogami. Obok umieszczamy także talię pilotów z Zewnętrznych Rubieży, którzy są dostępni zawsze dla obu graczy.

Na stole powinny znaleźć się także kostki zasobów i obrażeń oraz tor równowagi Mocy ze znacznikiem na najwyższym polu Rebelii. Maksymalna przewaga pozwala na dobranie jednego zasobu na początku tury, a posiadanie znacznika na jednym z przypisanych frakcji trzech pól – na wykorzystanie dodatkowych akcji z kart, które rozpoczynają się od zdania „jeśli Moc jest z Tobą”.

W swojej turze możemy wykonać dowolną liczbę działań związanych z kartami – zagrać z ręki, kupić z rzędu galaktyki, użyć opisanej zdolności lub wyznaczyć do ataku i go zrealizować. Możemy pozyskiwać karty swojego koloru lub neutralne, natomiast atakujemy nie tylko bazę lub okręty przeciwnika, ale także karty galaktyki należące do przeciwnej frakcji w rzędzie, które są odrzucane i zastępowane nowymi.

Na późniejszym etapie gry, gdy już trochę się rozwiniemy, na początku swojej tury należy pobrać zasób, jeśli mamy maksymalną przewagę na torze Mocy, dobrać nową bazę, jeśli została zniszczona, oraz zebrać profity z okrętów, jeśli je posiadamy.

Wygrywa osoba, której jako pierwszej uda się zniszczyć trzy bazy przeciwnika.

Solidny deckbuilding

W karciankach, w których główną mechaniką jest budowanie własnej talii, trudno jest wprowadzić nowe elementy, które urozmaicałyby rozgrywkę. Na szczęście Star Wars: The Deckbuilding Game ma dwa elementy, które wyróżniają ją spośród innych, w które ostatnio miałam okazję zagrać.

Pierwszym ciekawym pomysłem jest umieszczenie we wspólnej talii galaktyki trzech rodzajów kart. Każdy z graczy może kupować należące do jego frakcji i neutralne oraz pokonywać te z przeciwnej drużyny. Ten zabieg może wprawdzie spowodować zapchanie się rzędu tylko kartami drugiego gracza, co uniemożliwi nam poszerzanie własnej talii, ale właśnie tu wchodzi drugi pomysł, czyli atakowanie kart z rzędu. Dzięki temu nie tylko pozbywamy się silnych postaci, które wkrótce mogłyby nas zniszczyć, ale także uzupełniamy puste miejsca z nadzieją na pojawienie się naszego koloru.

Podoba mi się również tor równowagi Mocy. Na początku sprzyja Rebelii, ale odpowiednimi kartami szybko można to zmienić. Daje to kolejne profity i poszerza nieco myślenie o strategii, ponieważ nie skupiamy się już tylko na obronie i ataku, ale także na dodatkowym symbolu Mocy.

Dobrze działa też kilkukrotna zmiana bazy po pokonaniu poprzedniej. Pomijając startową, kolejne dwie będziemy wybierać z czterech dostępnych. Różnią się nie tylko liczbą punktów wytrzymałości, ale mają także specjalne umiejętności, takie jak unikanie części obrażeń czy zwiększona siła niektórych kart.

Moc wariantów

Pełna kontrola to tryb, z myślą o którym karcianka była projektowana. Zasady są takie same jak w podstawowej wersji, ale wybieramy z wszystkich 10 baz każdej frakcji i możemy zwiększyć ich liczbę potrzebną do wygranej z 3 do 4.

Tajne bazy, jak nazwa wskazuje, to wariant z zakrytymi bazami wybranymi już podczas przygotowania. W ten sposób przeciwnik nie wie, co zaplanowaliśmy i w jakim kierunku poprowadzimy naszą strategię.

Jeśli posiadamy dwa pudełka, możemy także pokusić się o rozgrywkę czteroosobową, czyli 2 na 2. Nie miałam możliwości przetestowania tej opcji, ale szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, aby była wystarczająco atrakcyjna, żebym chciała ją wypróbować. Dwie strony konfliktu, dwie talie i dwóch graczy to optymalne warunki dla pojedynkowych karcianek.

Autor sugeruje również dwie zmiany, które pozwolą dostosować rozgrywkę do swoich potrzeb. Możemy dowolnie wydłużać i skracać partie, zwiększając lub zmniejszając liczbę baz do pokonania. Drugą opcją jest spłacanie kart neutralnych, czyli wydawanie zasobów tak, jakbyśmy chcieli je kupić, ale zamiast dodawać je do talii, możemy je odrzucić z rzędu. Jest to dobry pomysł, gdy na środku stołu nie ma naszych kart, a neutralne nie są dla nas atrakcyjne. Wprawdzie nadal musimy opłacić ich koszt, ale przynajmniej nie zapchają nam talii i zrobią miejsce dla kolejnych ze stosu wspólnego.

Gwiezdne wojny zyskały kolejną grę, która na pewno trafi na stoły fanów uniwersum. U mnie na pewno będzie wyciągana często, bo jest klimatyczna dzięki grafikom i porusza sentymentalną strunę dzięki znanym i lubianym postaciom. Natomiast mechanicznie jest to kawał dobrej karcianki z ciekawymi pomysłami. Gra ma możliwości rozwoju, więc istnieje duża szansa na kolejne karty i poszerzanie galaktycznego pojedynku. Ale szczerze mówiąc, nawet zawartość tego jednego pudełka jest dla mnie bardziej niż wystarczająca. Co nie znaczy, że z ciekawością nie będę wypatrywała nowych talii.

Nasza ocena: 8,6/10

Świetna karcianka z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami w mechanice. Must have dla fanów budowania talii i Gwiezdnych wojen.

Grywalność: 9/10
Jakość wykonania: 8/10
Regrywalność: 9/10
Exit mobile version