Jeszcze prawie miesiąc i przyjdzie kalendarzowa zima. Nas to jednak nie przeraża, bowiem to normalny stan rzeczy w tej części Europy. Już niedługo spadnie pierwszy śnieg, i zapewne stoczymy bitwy na śnieżki na miarę tych, jakie rozegrały się pomiędzy Imperium i Rebeliantami na Hoth. Znajdą się również tacy, którzy nie mogą doczekać się też tej wyjątkowej atmosfery towarzyszącej świątecznemu okresowi. Niemniej w bliskim otoczeniu spotkamy również osoby tęskniące za promieniami słońca i wysokimi temperaturami. W związku z tym, by trochę wprowadzić was w „gorący klimat”, mam do zaoferowania parę całkiem ciekawych tytułów hiszpańskojęzycznych pisarzy.
Fantomas, Argentyna oraz wampiry
Julio Cortázar to istny skarb narodu, z którego pochodzi Leo Messi czy papież Franciszek. Jego dzieła można zdefiniować krótko – latynoamerykańska proza przepełniona tajemnicą i fantastyką, okraszona dość lekkim humorem, z mocnym wpływem twórczości Julesa Verne’a. Autor sprawia, że jego powieści można interpretować na kilka różnych sposobów. Kto wie, czy gdyby znalazł się na miejscu J.K. Rowling, nie stworzyłby przygód młodych latynoskich czarodziejów w przepełnionej kryzysem gospodarczym Argentynie. Już sam pomysł brzmi śmiesznie, jednak znając jego literaturę, możemy się tego po nim spodziewać.
Na początek, aby polubić tego niekonwencjonalnego mistrza, warto rozpocząć przygodę z jego twórczością od synkretycznego dzieła literackiego, jakim jest komiks o przygodach Fantomasa. Najprawdopodobniej Cortázar wybrał tę postać, ponieważ pozostawał w ścisłych relacjach z francuskimi artystami, a Francja stanowi ojczyznę tego antybohatera. Sama historia to opowieść w opowieści, która zaczyna się od tego, jak wracający po obradach Trybunału Russela1 narrator, „wybitny współczesny pisarz argentyński”, czyta historię obrazkową, w jakiej pali się wybitne dzieła literatury, sprawę niszczenia książek bada wspomniany Fantomas. Wkrótce na ten świat zostaje nałożony jeszcze zakaz tworzenia nowych tytułów przez autorów. Na domiar złego, fikcja urealnia się, a narrator sam zaczyna być elementem wizji okropnej rzeczywistości, na jaką natknął się na kartach czytanej wcześniej historii. Pozycja stanowi świetne połączenie komiksu z fragmentami prozy i jest godna polecenia wszystkim miłośnikom realizmu magicznego. Oryginalny tekst pochodzi z lat siedemdziesiątych XX wieku i został udostępniony za darmo w sieci w języku hiszpańskim, niemniej przetłumaczono go także na język polski i wydano na naszym rodzimym rynku.
Czy istnieje cyberpunkowy uśmiech kota?
Kolejna pozycja to historia pióra Rodolfo Martíneza – wybitnego hiszpańskiego pisarza science fiction, który rozpoczął od studiów na kierunku filologia angielska, a skończył jako zawodowy informatyk. W swoim dorobku Rodolfo ma też pierwszy utwór będący swoistą kontynuacją oryginalnych przygód Sherlocka Holmesa stworzonych przez Arthura Conana Doyle’a. Jedną z jego powieści polscy czytelnicy znają pod tytułem Sherlock Holmes i mądrość umarłych, stanowiącą połączenie stylu Doyle’a i Lovecrafta.
La sonrisa del gato (pol. tłum. Uśmiech kota) to opowieść z rodzaju thrillera politycznego, której akcja dzieje się w kosmosie. Tytuł ten nie jest jednak pozbawiony elementów cyberpunka i dość często możemy natknąć się na informatyczny żargon. Konkretne miejsce akcji to stacja kosmiczna zwana Stacją Konwergencji Numer Jeden (bardziej znana w kosmosie jako La Peonza). Ta dziwnie brzmiąca międzygwiezdna wyspa powstała prawie trzysta lat temu w wyniku rozmów dyplomatycznych między La Confederación Drímar oraz El Mandato SAVER – dwóch największych sił w galaktyce. La Peonza jest miejscem neutralnym i idyllicznym, przeznaczonym do swobodnych debat, gdzie na początku nie występują żadne problemy polityczne oraz biurokratyczne – istny raj dla wielkich myślicieli, którzy mogą pozwolić sobie na dozę swobody i w przyszłości dokonać szczytowych osiągnięć techniki, aby popchnąć wszechświat do przodu. Jednak tam, gdzie są geniusze, pojawią się też szpiedzy, sekty, wewnętrzne podziały oraz inne zagrożenia. Z czasem idylla przeradza się w ciche pole bitwy, na którym to każdy chce pozyskać istotną informacje, a złowroga inteligencja będzie ingerować, kierując się nieznanymi nikomu celami. Powieść godna uwagi, gdyż definiuje współczesną hiszpańską literaturę science fiction.
Kiedy chłopiec staje się mężczyzną
Warto poświęcić też trochę czasu na Industrias y andanzas de Alfanhuí. To powieść autorstwa hiszpańskiego pisarza Rafaela Sáncheza Ferlosio, opublikowana w 1951 roku i prezentująca mityczny rytuał inicjacji. A wszystko to skonstruowane w stylu powojennej prozy hiszpańskiej.
Główny bohater, Alfanhuí, ciekawy, dzielny i psotny chłopiec, pewnego dnia wychodzi ze swojego domu w Alcalá de Henares i udaje się w odległą wyprawę do babci. Jego podróż wypełniona jest oniryzmem. Muchacho na swojej drodze spotyka magiczny świat od Guadalajary, poprzez pasmo górskie Guadarrama, aż do Palencii. Fabuła książki przypomina momentami strukturę road movie. W trakcie swojej podróży chłopiec spotyka wiele istotnych postaci, jak mistrza taksydermistów, wiatrowskaz, jaszczurkę, olbrzyma z czerwonego lasu, szarlatankę Donie Tere czy kukłę Don Zana. Tak jak w niektórych historiach braci Grimm, Andersen lub Baśniach tysiąca i jednej nocy, tak tutaj każdy przedmiot, jakkolwiek może wydawać się skromny lub absurdalny, posiada zdolność mowy, czuje, rozumuje, daje cenne lekcje. Lekcje o kolorach, które definiują realny świat i symbolizują każdą naszą decyzję, definiującą naszą przyszłość. Warto dodać, że dzieło Ferlosio jest uznawane za pierwszą hiszpańską opowieść osadzoną w magicznym realizmie.
1 Trybunał Russella badał sprawy dotyczące łamania praw narodów i zbrodnie ludobójstwa dokonywane przez dyktatury państwowe w Ameryce Łacińskiej.
Mi, kraje południowe, faktycznie nie kojarzyły się do tej pory z fantastyką. Myślałam o nich raczej w kategorii wymarzonego miejsca na wakacje, słońca i pysznego jedzenia. Horyzonty trzeba poszerzać!