W naszej serii fantastycznych pojedynków jak dotąd pojawiło się wiele, nierzadko odległych, czy to przez świat, czy przez konwencję, postaci. Często zestawia się ze sobą bohaterów tak diametralnie różnych, że przynajmniej dla mnie nie do pomyślenia jest czynienie czegoś takiego. W odróżnieniu od moich kolegów redaktorów, biorę na warsztat osoby mogące egzystować w jednym świecie, a to, co ich różni, to tak naprawdę manga i anime, w których się pojawiają. Moim wyborem do niniejszego zestawienia są następujący protagoniści: bohater dzieciństwa, główna postać serii Dragon Ball, Son Goku, i nowa gwiazda anime, heros z plansz One Punch Man, Saitama. Zapraszam do lektury.
O Saiyanie i DB słów kilka
Któż z nas nie pamięta wieczorów i popołudni spędzanych przed ekranami telewizorów, kiedy na RTL7 leciało słynne Dragon Ball czy też Dragon Ball Z. Któż nie przypomina sobie zabaw na podwórkach i w szkołach w wojowników Z, kupowania wafelków sygnowanych imieniem tej niesamowitej franczyzy tylko po to, by uzyskać kilka kolejnych nalepek do albumu, czy kolekcjonowania kart, które można było znaleźć w paczkach chipsów Chio. W końcu, któż nie kojarzy imion bohaterów tak niesamowicie charakterystycznych, jak trójoki wojownik Tien, często ginący Krillin, wysoki i potężny Namekianin Piccolo czy dumny książę Saiyan Vegeta. Lecz pośród nich znajdziemy tego, z którego imieniem wiąże się cała saga: Son Goku, czy też Kakarotto. To właśnie ten czarnowłosy, nierozgarnięty wojownik najbardziej kojarzy nam się ze Smoczymi Kulami, i słusznie, gdyż to on jest bohaterem wszystkich serii: klasycznej bez podtytułu, legendarnej i epickiej Zetki, niekanonicznego i lekko chłamowatego GT, i najnowszego i niemniej epickiego Super. Saiyan wychowany na Ziemi urósł do rangi postaci kultowej, a jego umiejętności przeszły do legendy, lecz na nie przyjdzie czas. Dość powiedzieć, że Goku stanowi jedną z najsłynniejszych osobistości popkultury, której przygody pasjonują kolejne pokolenia fantastów. Teraz czas na jego przeciwnika, czyli Saitamę.
O Caped Baldym słów kilka
Saitama to bohater lekko komediowego anime One Punch Man. Niemal od razu, kiedy tylko pojawił się na ekranach, zaczęto zestawiać go z Goku, gdyż jak żaden inny był na tyle silny, by takie spotkanie przetrwać. Saitama to heros z miasta Z, którego uważa się za najsilniejszy byt we wszechświecie. Nie ma przeciwnika mogącego wytrwać więcej niż dwa jego ciosy. Bohater ten nie bardzo rozumie, jak doszedł to takiej potęgi, a jego uczeń, cyborg Genos, za cel życia postawił sobie rozwikłanie tego problemu. Najczęściej przedstawia się Saitamę jako łysego człowieka obleczonego w żółty uniform, z białą peleryną, czerwonymi butami i rękawicami. Jedynie w retrospekcjach dane nam było zobaczyć naszego protagonistę z bujną czupryną czarnych włosów. Opisuję go wam, gdyż w przeciwieństwie do Goku Saitama nie jest aż tak dobrze znany. Przejdźmy teraz do właściwej analizy obu charakterów.
Runda pierwsza: siła ciosu
Pamiętacie słynną scenę z DBZ, kiedy Vegeta zniszczył maszynę do mierzenia ciosów podczas eliminacji do Tenkaichi Budokai 25, taka sama miała miejsce podczas testów bohaterskich w One Punch Man. Saitama rozniósł wtedy podobne urządzenia. Siła jego ciosu jest praktycznie niemożliwa do zmierzenia, gdyż nigdy nie odważył się pójść na całość. Nawet w pojedynku z lordem Borosem, gdy był zmuszony do użycia ciosu „na poważnie”. Kiedyś Genos poprosił, by jego sensei zaatakował za pomocą całej swojej mocy. Skutkiem tego był ogromny kanion za plecami cyborga. Praktycznie nie ma przeciwnika, który wytrwałby lekki cios Saitamy, a co dopiero silny.
W przypadku Goku też nie jesteśmy za bardzo pewni jego możliwości, ale mamy z góry określoną granicę. Każdy kolejny przeciwnik to wyższy poziom limitu do pokonania, i zawsze Goku ten pułap osiąga. Czy to przez nową formę, czy technikę, ale osiąga. Skutek, to najbardziej elastyczny i dostosowujący się wojownik w historii fantastyki. Siła ciosu Saiyana wzrasta wraz z każdą nową formą. Zacząwszy od Kaiokena, przez False SSJ, SSJ, USSJ, SSJ2, SSJ3, SSG, SSGSSJ, Kaioken SSGSSJ a na Ultra Instynkcie skończywszy. Nie wiemy na pewno, czy Goku nie osiągnie kolejnej formy, nie pokona kolejnego limitu. Dlatego w tym wypadku nie ma zwycięzcy. Zarówno Saitama, którego nic nie ogranicza, jak i Goku potrafiący dostosować się do kolejnego przeciwnika wypadają w tym starciu na równi. Ale tak skrycie stawiałbym na Saiyana. Z sentymentu, ale jednak.
Runda druga: techniki walki
Inaczej prezentują się umiejętności wykazywane w trakcie walki. Tu ewidentnym zwycięzcą jest Goku. Raz, że potrafi kontrolować swoją Ki, co skutkuje takimi technikami, jak Kamehameha, Genki-Dama, Instant Transmission i Kienzan, dwa, że zna wiele ziemskich i nie tylko sztuk walki, gdyż trenował u takich mistrzów, jak Muten Roshi, Korrin, dziadek Gohan, Kami, Mr. Popo, King Kai czy Whis, trzy, że dla niego walka to sens życia i cel sam w sobie. Poza wieloma technikami ofensywnymi Goku potrafi latać, czy to osobiście, czy na swojej chmurce Kinto, a na dodatek posiada magiczny kij. Słowem, wojownik pierwsza klasa. Saitama natomiast to samouk, którego jedyną techniką jest zadawanie prostych bokserskich ciosów. Nie potrafi latać, a tylko bardzo wysoko skakać, opanował ogromną szybkość biegu, ale to nie nadrabia braków w szkoleniu. Potrafi przeżyć na Księżycu, ale nie zapewni mu to przetrwania w eksplodującej Genki-Damie. Słowem, poza siłą ciosu Saitama nie prezentuje nic więcej. Nie jest elastyczny i nie opanowuje nowych technik, polega tylko na swojej brutalnej sile.
Podsumowanie
Finalny werdykt jest jednoznaczny. Zwycięzcą niniejszego pojedynku okazuje się Goku. Przede wszystkim dlatego, że w każdym starciu dostosowuje się do przeciwnika. Niezależnie czy to bóg, jak Beerus, czy niesamowicie silny wojownik jak Buu albo Jiren, Goku zawsze potrafi umiejętnie się im przeciwstawić. Poza tym zna bardzo wiele technik, które pozwalają na dostosowanie się do każdej sytuacji. Saitama znowuż nie prezentuje nic poza siłą. Może i by rozniósł Goku jednym ciosem, gdyby trafił. W innym przypadku nie jest możliwe, by Caped Baldy stanowił dla Saiyana jakąkolwiek przeszkodę. Taka jest moja opinia. Jeśli chcecie zapoznać się z innym wejrzeniem na tę sprawę, to polecam filmik Cartoon Hooligans. Warto. Polecam. Do następnego.