On the meadow
The latest offer of the Gdańsk publishing house is a family card game in which we build our tableau by collecting new plants, animals or landscapes. The assumption is very simple, and its author is the creator of The House – another sales hit among gateway games. I have never played that production myself, so I was even more curious about this title. Has it met my expectations? Yes and no. Details below.

In the depths of the Earth
First, a few words about the performance. The interior of the box should definitely be praised for its design. Everything has its place here, the setup is therefore child’s play. The number of string bags, however, is limited to one. The game consists of three boards (two are used), some tokens, backpack-shaped card holders (to be assembled – very nice) and the right number of cards. They are of a non-standard size (50 × 73), rather thin (I recommend buying a mini accessory with the t-shirts from the publisher – otherwise they will get damaged quickly and the price is very attractive) and beautiful. I must definitely stop here. What the illustrator Karolina Kijak did here – wow. WOW! The illustrations are really insane and apart from the starting cards, only their backgrounds are repeated. Detail, colors – I’m still picking the floor. For me, each card is a mini-picture that could be hung on the wall. Something absolutely wonderful. If Mrs. Kijak ever reads this, I bow low. The addition of an index with interesting facts about every element of nature on the card is also worth praising. A really good job has been done here – a big plus.

Rendez-vous na polanie
W swojej istocie jest to swego rodzaju hybryda Leśnych Duchów (bardziej) z Everdell (znacznie mniej). Na planszy głównej leżą karty wyłożone w czterech rzędach. W zależności od ilości graczy posiada się 4 lub 5 żetonów. Każdy z nich można wykorzystać dwojako poprzez umieszczenie go we wcięciu:
– w planszy głównej – pozwala na pobranie jednej z kart zgodnie z numerem żetonu z rzędu, w którym został taki umieszczony oraz zagranie jednej z nich w swoim obszarze gry;
– w planszy ogniska – obliguje do wykorzystania jednej z czterech akcji (pobranie dowolnej karty z planszy, dobranie dwóch żetonów drogi, dobranie trzech kart z dowolnej talii i zatrzymanie jednej z nich, zagranie dwóch kart) oraz umożliwia wypełnieniu jednego z celów (są one określane losowo przed rozpoczęciem rozgrywki).
Karty można zagrywać na trzy sposoby:
– podłoża umieszcza się w swoim tableau,
– krajobrazy umieszcza się, odwracając na drugą stronę żeton drogi (i spełniając wymagania, jeśli jakieś występują)
– obserwacje oraz znaleziska należy umieszczać na innych kartach, spełniając wymagania dotyczące symboli na nich zawartych,
W połowie rozgrywki resetuje się cały rynek kart oraz zamienia się talię obserwacji. Celem gry jest oczywiście zebranie jak największej ilości punktów w ciągu ograniczonej ilości rund.

Warto?
Wszystko tutaj kręci się wokół symboli z lekkim zarządzaniem ręką. Zdecydowanie największym problemem tej gry jest losowość. Zdarzały mi się często tury, w których nic, co leżało na stole nie było mi potrzebne. W zależności od ilości osób ta gra wygląda oczywiście diametralnie inaczej – we dwie osoby jest bardziej taktyczna. Można wtedy planować kilka ruchów do przodu, a ingerencja współgracza jest dość niewielka. W pełnym składzie jest już chaos i branie tego, co popadnie, licząc, że jakoś to się razem poskłada. Istnieje na szczęście możliwość odrzucenia dwóch kart, by zastąpić jeden z symboli – jednakże to bardzo wysoki koszt, mogący zaważyć na ostatecznym wyniku rozgrywki. Nie podoba mi się także to, że w rozgrywce dla 3 i 4 graczy rozpoczynający pierwszą turę będzie także tym, który zacznie po resecie planszy. Moim zdaniem karty powinny częściej wylatywać ze stołu, gdyż części z nich nikt tak naprawdę nie chce i tylko zapychają plansze. Zastanowiłbym się także gdzieniegdzie nad prawidłowością przelicznika trudności, jeżeli chodzi o wystawienie karty i punkty, które daje, a także kombosy, które umożliwia.
No, szczerze nie urzekła mnie ta gra. Nie mogę jednak jej odmówić, że to solidny tytuł – w swoich podstawowych wersjach bardziej elegancki od Na Skrzydłach czy Everdell. Nie jest źle, a raczej bardzo poprawnie, ale gra nie porywa i u mnie trudno będzie mu się szybko podnieść z półki. Chyba, że będę chciał popatrzeć na ilustracje, które są naprawdę cudowne.