Crime, dirt, poverty, murderous cult, and in the center of it all a journalist of Polish origin. Dan Simmons’ debut novel takes readers to the dingy Calcutta full of beggars, a place straight from hell. But is the Song of Goddess Kali really a horror?
The beginning of the literary giant’s career
Dan Simmons to dzisiaj pisarz-instytucja na miarę Stephena Kinga. W ostatnim czasie sławę przyniosła mu głośna ekranizacja powieści Terror, jednak autor ten posiada w swoim dorobku mnóstwo bestsellerów, z gatunku zarówno fantastyki, horroru, a nawet opowieści detektywistycznych. Mało kto jednak zna debiutancką książkę Simmonsa o tytule Pieśń Bogini Kali, która nie zdobyła sobie wielkiej popularności na początku kariery pisarza. Dzisiaj dostajemy do ręki nową, ilustrowaną edycję horroru osadzonego w Indiach lat 70. Przyjrzyjmy się dokładniej, od czego zaczęła się kariera jednego z najlepszych autorów naszych czasów.
Indie źródłem grozy?
Pieśń Bogini Kali można śmiało porównać do jednego z filmów o Indianie Jonesie, a mianowicie do Świątyni Zagłady. W produkcji Spielberga dzielny archeolog musi zmierzyć się z okrutnymi kultystami, czczącymi krwiożerczą Kali. Powieść Dana Simmonsa opowiada z grubsza podobną historię, tutaj jednak głównym bohaterem jest amerykański dziennikarz polskiego pochodzenia, Robert Łuczak. Zostaje on wysłany do Kalkuty w poszukiwaniu dawno zaginionego poety, o którym ma napisać artykuł. Pisarz ten, mimo swojej oficjalnej śmierci kilka lat temu, nagle zaczyna przesyłać nowe utwory…
Nie do końca straszy
Powieść Dana Simmonsa opisywana jest jako horror. Czy można ją tak jednak określić? Poważnie bym się zastanowił. Mimo kilku scen rodem z dreszczowców, Pieśń Bogini Kali nie jest zbyt przerażająca. Głównym źródłem zła jest tutaj sama Kalkuta. Miasto jest bowiem opisane niczym najgorsze miejsce świata, piekło na ziemi, które najlepiej byłoby zniszczyć wzorem starożytnych Rzymian, którzy zburzyli Kartaginę, a jej pozostałości posypali solą. Sam określiłbym powieść mianem przygodowej. Świetnie ukazana obca, egzotyczna kultura, dziwaczne kulty, śledztwo w poszukiwaniu zaginionego poety – to wszystko elementy literatury przygody, które w przypadku Pieśni wzbogacone zostały o elementy fantastyczne, które faktycznie mogą przestraszyć. Nie nadałbym jednak całości miana horroru ze względu na te kilka momentów „z dreszczykiem”.
Bohaterowie z krwi i kości
Dawno nie czytałem książki, w której bohaterowie byliby tacy “ludzcy” jak u Simmonsa. Łuczak jest człowiekiem z krwi i kości, pełnym wad. Ten dziennikarz na pewno nie zasługuje na miano herosa, a zwykłego dziennikarza, który zostaje wplątany w intrygę wykraczającąpoza jego pojmowanie. Reporter jest pełen wad, nie do końca kontroluje emocje, chętnie ulega też pokusom. Mimo tego, że bardzo kocha swoją żonę, nie potrafi się powstrzymać przed fantazjowaniem o pięknej hinduskiej znajomej. Takie ukazanie bohaterów pozwala lepiej wczuć się w ich sytuację i się z nimi identyfikować. A losy postaci, którą rozumiemy, od razu przyjemniej się śledzi!
Wycieczka z Danem Simmonsem
Na uwagę zasługuje też swada, z jaką pisarz ukazał Indie. Jak dowiadujemy się z posłowia, pisarz spędził w tym kraju nieco czasu dzięki stypendium w trakcie studiowania. Doświadczenia te zaowocowały opisami rodem z książek podróżniczych, które jednak nie ukrywają przed czytelnikiem wyraźnej urazy, jaką odczuwa do tego kraju Dan Simmons. Po przeczytaniu Pieśni Bogini Kali, Kalkuty będę do końca życia unikał jak ognia.
Mały bonus w polskim wydaniu
Powieść zakończona jest dość długim posłowiem, które napisał Piotr Gociek. Otrzymujemy w nim kulisy kariery Dana Simmonsa, odnajdujemy ciekawostki o życiu samego autora i wiele innych smaczków. Wyjaśniona jest chociażby kontrowersyjna decyzja autora o uśmierceniu niemowlęcia w swojej powieści, z którą podobno bardzo długo się zmagał. Ostateczna decyzja podjęta została w trakcie spaceru po górach. Jest to zwyczaj pozwalający Simmonsowi na tworzenie dzieł sztuki literackiej, być może więc wszyscy powinniśmy dodać takie przechadzki do swoich list nawyków?
Za ciemno, za mroczno
Jakieś minusy? Szczerze, niezbyt podobają mi się ilustracje, w które zostało wzbogacone to wydanie Pieśni. Mają być mroczne i ukazywać groźną sylwetkę mrocznej bogini, jednak trudno dopatrzeć się w nich czegokolwiek innego. Rozumiem, że taki był zamysł ilustratora – ukazać grozę i przytłoczenie kalkuckich slumsów. Niestety, ale ciemne rysunki nie końca pasują mi do powieści, która pokazuje mimo wszystko także koloryt indyjskich ulic. Mała ilość ilustracji w żaden sposób nie przeszkadza jednak w odbiorze powieści.
Więcej takich debiutów!
Moje pierwsze spotkanie z prozą Dana Simmonsa uznaję za bardzo udane. Przerażające opisy Kalkuty rodem z piekła, rytualne morderstwa i krwawy kult boginii o czterech rękach, a w środek tej mieszanki wrzucony polski dziennikarz. Świetna powieść, której jednak nie nazwałbym horrorem, a przygodówką z elementami grozy.
Nasza ocena: 8/10
Hinduski egzotyzm w mrocznej powieści grozy. Krwawy kult i poszukiwania zaginionego poety, który powstał z martwych.BOHATEROWIE: 9/10
PROOFREADING AND EDITING: 8/10
FABUŁA: 8/10
STYLE: 7/10