Kraina Oz… Któż jako dziecko nie marzył o tym, by, jak Dorotka, dostać się do tej malowniczej krainy. L. Frank Baum wykreował niesamowity świat i przygody bohaterów, w których zaczytywało się, i nadal zaczytuje, spore grono młodych czytelników. I nie tylko, bowiem choć książka ta uważana jest za klasykę literatury dziecięcej, także dorosły odbiorca z wyrobionym gustem potrafi czerpać przyjemność z jej lektury. Rozrywki dostarczały też kolejne ekranizacje powieści, najbardziej popularną jest musical z 1939 roku, rolę Dorotki zagrała w nim Judy Garland.
Czarnoksiężnik z Krainy Oz to rzeczywiście dzieło wprost skrojone na mniejszy bądź większy ekran. Współcześni twórcy mają bardzo duże pole do popisu, wystarczy, że wykorzystają swoją fantazję i efekty specjalne. Historię Dorotki i jej trzech kompanów podróży przypomniała amerykańska stacja NBC. Twórcy zdecydowali się wykorzystać znany z książki Bauma wątek, jednak chcieli też dodać do opowieści coś innego, rozbudować ją i odświeżyć. Tak oto powstał serial Emerald City.
W tej produkcji telewizyjnej Dorotka nie jest dziewczynką, tylko dojrzałą kobietą; Toto to wprawdzie nadal pies, jednak zupełnie innej rasy niż w książce; trójka kompanów protagonistki także uległa „małym” modyfikacjom, cała historia nabrała natomiast innego kształtu. Czy zmiany wyszły obrazowi na dobre? A może twórcy serialu poszli o krok za daleko i zaserwowali widzom produkcję, która zniszczyła wizję Bauma?
Serialowa historia zaczyna się podobnie do tej znanej z książki: Dorothy Gale i pewien pies, później znany jako Toto, zostają wciągnięci przez tornado. Zamiast zginąć, lądują w dziwnej krainie, przy okazji zabijając jej mieszkankę. W momencie nadejścia tornada protagonistka i czworonóg znajdowali się w aucie, które zostało wessane przez trąbę powietrzną. Zabita osoba pojawiła się po prostu w złym miejscu o złej porze, co skończyło się tragicznym w skutkach spotkaniem z pojazdem mechanicznym. Warto nadmienić, że „ofiarą” okazałą się East – jedna z czarownic żyjących w krainie, do której została przeniesiona Dorothy. Dlaczego „ofiarą”? Ponieważ gdy protagonistka i jej pupil opuszczą miejsce zbrodni, okazuje się, że wiedźma wcale nie jest martwa. W świecie Oz tylko czarownica może zabić drugą czarownicę.
Możecie sobie wyobrazić, jak wściekła była East, kiedy się przebudziła i odkryła, że ktoś próbował ją zgładzić. Oczywiście ta zniewaga krwi wymaga, a to oznacza wytropienie i pozbycie się napastnika. Żadne zapewnienia, że to nie było celowe i nikt nie nasłał Dorothy na wiedźmę, nie pomagają, los Gale wydaje się przesądzony. Wiadomo jednak, że nikt nie zabije głównej bohaterki w pierwszym czy drugim epizodzie, zwłaszcza gdy ta ma przy sobie broń palną. Wystarczy tylko przechytrzyć czarownicę, dać jej pistolet i czekać, aż sama… wpakuje kulę w swoją głowę. I tak, tym razem East jest stuprocentowo martwa – w końcu czarownica zabiła czarownicę. Teraz protagonistka musi tylko trafić do Czarnoksiężnika i poprosić go o wysłanie z powrotem do Kansas.
Tak w skrócie wygląda opis fabuły Emerald City. Oczywiście wraz z rozwojem historii, pojawia się więcej postaci, East miała siostry, które pragną ją pomścić, zaś Dorothy napotyka na swojej drodze nowych bohaterów, chociażby Lucasa – który nie pamięta nic ze swojej przeszłości. Twórcom serialu trzeba oddać jedno – stworzyli wachlarz wielu ciekawych i nietuzinkowych postaci.
Nadanie każdemu bohaterowi szczególnego rysu nie należy do najłatwiejszych zadań . Wystarczy chociażby popatrzeć na inną telewizyjną premierę, która pojawiła się na małych ekranach w tym samym momencie co Emerald City, mianowicie na Beyond. W drugim serialu każda z postaci, a szczególnie główny bohater została odarta z jakiejkolwiek indywidualności, to nudne persony, których sposób postepowania jest niezwykle prosty i przewidywalny.
W obrazie stacji NBC nie ma nijakości. Każdy bohater, jego historia, zasady, jakimi się kieruje czy nawet wygląd , został dokładnie przemyślany. Oni ewoluują, rozwijają się, pokazują drugą stronę swojej natury. Do tego nie poznajemy od razu dziejów postaci, niektórych rzeczy musimy się sami domyśleć, a czasami potrzeba kilku epizodów, by odkryć, kim tak naprawdę jest dana persona. Przykładem może być historia wspomnianego już Lucasa.
Bardzo ciekawym zabiegiem jest również to, że widz musi sam odkryć, kto w opowieści odgrywa rolę Stracha na Wróble, Tchórzliwego Lwa czy Blaszanego Drwala. Zwłaszcza że w serialu NBC ci bohaterowie nie występują w znanej z powieści postaci, a przynajmniej nie jest ona tak oczywista.
Skoro jesteśmy przy personach występujących w tym „przedstawieniu”, warto zwrócić uwagę na czarownice i temat magii. Magia została zakazana w Oz, jest zła i niczemu nie służy. Nie wolno czarownicom się rozmnażać i rzucać zaklęć. Czarnoksiężnik nie zabił wprawdzie wszystkich władających magią osób, podporządkował je jednak swoim kaprysom. Czarownice używają magii tylko wtedy, kiedy władca Emerald City, czyli Szmaragdowego Grodu, im na to pozwoli.
Moc w tym serialu silna jest, jak powiedziałby Yoda. Twórcy nie chcieli pokazać nam kolejnej produkcji, w której obdarzona niezwykłymi zdolnościami osoba krzyczy hokus-pokus czy wymawia proste zaklęcie, nie, tutaj sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Siła czarów jest ogromna, jednak każde zaklęcie, a zwłaszcza te potężniejsze, musi zostać prawidłowo wykonane. Są takie, gdzie wystarczy ruch ręki, by coś się wydarzyło, ale większość czarów wymaga starannego przygotowania.
Emerald City nie jest historyjką, jaką opowiada się dziecku do poduszki. W serialu mamy do czynienia z prawdziwymi problemami. Śledzimy wątek prześladowania czarownic, niektóre sceny są brutalne, a dobro nie zawsze wygrywa ze złem. Ten serial nie opowiada tylko o odnalezieniu własnego „ja”, zwalczeniu swoich ułomności czy odkryciu drogi do domu. Pojawia się w nim kwestia polityki i chorego pragnienia władzy, zaakceptowania swojej inności, walki z uzależnieniem. W tej produkcji nie ma miejsca na sielankę, każda chwila spokoju zostaje opłacona godzinami bólu i cierpienia.
Twórcy, zwłaszcza specjaliści od efektów specjalnych, a także kostiumów (te przepiękne suknie wiedźm i Lady Ev, oraz jej maski) i dekoracji, zrobili wszystko, by kraina Oz wyglądała wiarygodnie. Z jednej strony mamy przepiękny, wręcz baśniowy klimat siedziby Czarnoksiężnika, z drugiej równie widowiskowe, ale także niezwykle niepokojące siedziby czarownic, z trzeciej uboższe i pozbawione takiej ilości kolorów wioski.
W przeciwieństwie do Shadowhunters, gdzie bardzo często widać, który element został dodany komputerowo, w tym obrazie efekty specjalne nie rażą sztucznością. Nietuzinkowym pomysłem okazała się wizja żółtej ścieżki, którą podążała Dorothy – jeden z jej składników stanowiło opium, więc możecie sobie wyobrazić działanie drogi na bohaterkę.
Emerald City wnosi powiew świeżości do dobrze znanej historii. Wprawdzie serial nie jest dokładną kopią powieści, wiele rzeczy uległo zmianie, niektóre elementy w ogóle nie pojawiły się w literackim pierwowzorze, jednak w tym przypadku nie odnosi się wrażenia, że twórcy w jakiś sposób sprofanowali książkę. Pierwszy sezon produkcji okazał się miłym zaskoczeniem, już pierwszy odcinek wciąga. Nie wiadomo niestety, czy powstanie druga odsłona serialu, obecnie stacja rozważa jego dalszy los. Mam jednak nadzieję, że po takim cliffhangerze, jaki zaserwowano widzom, NBC pozwoli nam na powrót do świata Oz.