Site icon Ostatnia Tawerna

Elfy kontra trolle – recenzja komiksu „Świat Dryftu: Opowieść o złodziejach i trollach” t. 1

Trolle, koboldy, gobliny, elfy oraz ludzie to znani bywalcy fantastycznych światów. Czy Świat Dryftu Kena Broedersa jest czymś więcej niż kolejną opowieścią fantasy?

Szalone przygody

W Świecie Dryftu od razu zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń. Już od pierwszych stron wiemy o konflikcie pomiędzy rasami, a nawet mamy zarys pierwszych antagonistów, czyli brzydkich trolli. Zaraz potem pojawiają się główni bohaterowie. Elf Dellric włamuje się do komnaty, by ukraść bezcenny artefakt, ale oto jakaś paskudna wiedźma wpada na ten sam pomysł. Wysyła opętaną dziewczynę, aby zabiła łotrzyka… a chwilę później cała świątynia eksploduje. Koniec końców przypadkiem złączeni przez los bohaterowie wplątują się nawet w wielką bitwę, gdzie nie tyle muszą obawiać się latających kul (elfy w tym świecie przerzuciły się z łuków na muszkiety), ile gigantycznych stóp szarżujących bestii. Co ja mam więcej napisać? Po prostu sporo się dzieje.

Wielka i rozpustna matrona trolli

Świat Dryftu to cała masa barwnych postaci. Mamy przedstawicieli najróżniejszych ras, poczynając od elfów, a kończąc na koboldach. Muszę powiedzieć, że każda postać jest interesująca. Nie tylko z powodu swojego wyglądu (np. czarnoksiężnik z jednym okiem sporo większym od drugiego), ale także przez wzgląd na charakter, zachowanie. Mamy porywczą przywódczynię elfów i jej przeciwieństwo, czyli pokojowo nastawionego dowódcę ludu Dommovoi. Na starcie otrzymujemy też dwójkę antagonistów, czyli paskudną wiedźmę i mateczkę K’Nesser, która stoi na czele okrutnych, rozpustnych i głodnych trolli. Natomiast Dellirc to typowy oszust, łotrzyk, który gra na kilka frontów i kombinuje na różne sposoby, aby się dorobić – świetna i zabawna postać. Jego przypadkowa towarzyszka zaś skrywa wiele tajemnic, które pewnie zostaną rozwikłane w kolejnych tomach.

Paskudne i piękne stwory wyjęte wprost z bestiariusza

Oprawa graficzna wypada cudownie. Chodzi mi tak naprawdę o projekty wszystkich stworzeń fantastycznych. Wystarczy spojrzeć na trolle, które w swej brzydocie są po prostu piękne. Natomiast Dellric z wystającymi zębami przypomina po prostu bobra i już swoim wyglądem potrafi wywoływać uśmiech na twarzy czytelnika. Bardzo podobają mi się projekty Kena Broedersa, ma on niewątpliwie bogatą wyobraźnię. Samo wydanie wypada równie dobrze, szczególnie ze względu na dodatek w postaci garści szkiców koncepcyjnych, kilku grafik i ciekawych informacji od autora. Dzięki temu wszystkiemu możemy się dowiedzieć, jak zrodził się Świat Dryftu i jak niektórzy bohaterowie ewoluowali.

Czy warto odwiedzić świat Dryftu?

Kiedy ujrzałem po raz pierwszy okładkę, to stwierdziłem, że może to być całkiem interesujący komiks. Gdy zaś się w niego zagłębiłem, to doszedłem do wniosku, że pierwsze wrażenie było jak najbardziej słuszne. Co prawda nie jest to pozycja idealna, ale ten świat po prostu wciąga. Jest to świetny komiks przygodowy. Jedyny zarzut mam chyba do zakończenia, albowiem historia urywa się podczas rozmowy głównych bohaterów z Czerwonym Czarodziejem. Na pewno chętnie sięgnę po kolejny tom, bo podczas lektury bawiłem się wyśmienicie.

Nasza ocena: 7/10

Świat Dryftu to po prostu genialna przygoda w świecie wypełnionym niezwykłymi stworzeniami, które zostały wykreowane przez Kena Broedersa.

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 0/10
Oprawa graficzna: 8/10
Wydanie: 8,5/10
Exit mobile version