Chyba każdy z nas słyszał historię o tym mitycznym, bogatym mieście/królestwie. Nie wszyscy jednak wiedzą, kiedy dokładnie określenie El Dorado powstało, jaka jest mroczna strona jego poszukiwań i zaślepienia z tym związanego ani jak bardzo zakorzenione jest we współczesnej popkulturze.
Szalona konkwista
Cofnijmy się o kilkaset lat, do początku XVI wieku. Po dotarciu Kolumba do Nowego Świata rozkręca się ekspansja Imperium Hiszpańskiego, zwłaszcza w Ameryce Południowej, na terenach obecnej Kolumbii, Wenezueli oraz części Gujany i Brazylii. Obecność Hiszpanów na tym obszarze i wzmożone jego eksplorowanie wiązało się w dużej mierze z zasłyszaną przez nich opowieścią o El Hombre Dorado (Złotym Człowieku) lub El Rey Dorado (Złotym Królu). Kilkadziesiąt lat przed dobiciem pierwszego europejskiego statku do brzegu nowo odkrytego kontynentu, we współczesnych Andach Północnych istniał pewien brzemienny w skutkach rytuał. Wódz plemienia Muisca, uprzednio oklejony złotym pyłem, obmywał się z niego w jeziorze Guatavitá, podczas gdy jego podwładni wrzucali do niego bogato zdobione złote oraz platynowe przedmioty i kamienie szlachetne – wszystko w ramach inicjacji nowo wybranego przywódcy. Informacja o tym zwyczaju oczywiście dotarła do konkwistadorów, którzy przeczesali cały teren i latami próbowali wydobyć kosztowności z dna jeziora (zazwyczaj z opłakanym skutkiem). Mimo że mit o Eldorado z czasem ewoluował i jego lokacje się zmieniały, opowieść o inicjacji wodza zipy i bogactwach Indian wyznacza początek obłąkanych wręcz ekspedycji.
Oślepiający blask złota
Dlaczego Hiszpanie tak długo wierzyli w istnienie tego mitycznego miejsca? Wydaje się, że nie wystarczało im ograbianie lokalnych mieszkańców; nie mogli zaakceptować faktu, że złoto w Ameryce Południowej nie rosło na drzewach, a dla miejscowej ludności miało zupełnie inną wartość. Imperium króla Karola V Habsburga nie mogło spłacić ogromnych długów państwa. Złoto było walutą i jego poszukiwanie (jako materiału rzadkiego) stanowiło priorytet. Przybyli do Nowego Świata konkwistadorzy nie mogli uwierzyć w to, że ten tzw. „król metali” nie jest tym samym, co dla ludzi w Europie. Tam, gdzie na Starym Kontynencie ten żółty kruszec otwierał wszelkie drzwi, na ziemiach Inków, Majów czy Muisca służył jako łatwy w obróbce materiał do dekoracji. Indianie nie używali środków pieniężnych, obowiązywał barter – stąd Hiszpanie nie mogli pojąć poziomu ignorancji wobec złota i woleli wierzyć, że plemiona posiadają przeogromne jego zasoby, ale nie chcą powiedzieć, gdzie je można znaleźć. Logiczne, prawda? Ciekawostką w tym wszystkim jest to, że złoto tak bardzo zaślepiało poszukiwaczy, iż mieli za nic inne cenne minerały, takie jak np. bardzo rzadka platyna (równie często wykorzystywana przez ludność lokalną). I tak mit trwał, zmieniały się lokacje i szczegóły… i tylko ludzie ciągle ginęli w poszukiwaniu nieistniejącego. Mimo że obecnie nikt już raczej nie wierzy w miasto/królestwo całe okraszone złotem, to mocno zakorzeniło się ono w naszej sztuce i popkulturze.
El Dorado TV Tropes
Inspiracje Złotym Miastem i próby przeniesienia mitu znajdziemy w wielu tekstach kultury. Od książek, komiksów, filmów animowanych i fabularnych, po gry i muzykę. Wystarczy w Internecie wpisać wyszukiwanie dotyczące „El Dorado-tropów”, a pojawi się bogactwo wyników. Skupię się na kilku opowieściach, które według mnie zasługują na polecenie.
Tajemnicze Złote Miasta
Jeśli urodziliście się w latach 80. lub oglądaliście RTL7, to jest to anime, które z pewnością kojarzycie. Ta niezwykła kooperacja francusko-japońska zainteresowała mnie przeszłością i mitami Ameryki Łacińskiej, z tytułowymi Złotymi Miastami wplecionymi jako powracający motyw. Poza skupieniem się na losach trzech głównych bohaterów (Estebana, Mendozy i Zii), animacja w przystępny sposób przytaczała inne ciekawostki i tajemnicze miejsca oraz architektoniczne kurioza (jak Machu Picchu czy Rysunki z Nazca), które fascynują zarówno dzieciaki, jak i dorosłych. Dodajmy do tego przepiękny, wpadający w ucho opening i nostalgia murowana – ja czuję ją do dziś!
Źródło: youtube.com
Droga do El Dorado
Ach! Co to był za rozkoszny film animowany od DreamWorks! Wszystko mi w nim grało. Jest tu świetna animacja, muzyka i ciekawa historia dwóch złodziejaszków, którzy trafiają do Złotego Miasta i stają się bogami w oczach lokalnych mieszkańców. Do granic możliwości pociągnięto mit El Dorado jako miejsca ociekającego złotem (zamieszkanego przez przyjaznych Indian, którzy nie znają jego wartości). Całość została potraktowana z humorem, ale i morałem, ponieważ pokazuje, że bogactwo tak naprawdę jest bezwartościowe, jeśli straci się przyjaciół. Pycha i kierowanie się tylko własnymi interesami koniec końców doprowadzi człowieka do klęski.
Źródło: medium.com
Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki
Mimo że czwarta część przygód „Indiego” nie jest według mnie specjalnie udana, łączy ona mit złotodajnej krainy (zwanej w filmie Akator) z… kosmitami! Gdyby trochę więcej uwagi poświęcono wątkowi Indian i pozaziemskich przybyszów oraz skupiono się na bardziej ugruntowanej fabule (a nie na kiepskich efektach specjalnych) mogłoby być o wiele lepiej!
Źródło: empireonline.com
Zaginione Miasto Z
Mimo że z historycznego punktu widzenia poszukiwania Złotego Miasta na początku XIX wieku nie miały najmniejszego sensu, żył wtedy badacz, który ciągle w nie wierzył. Był nim Percy Fawcett, członek Królewskiego Towarzystwa Geograficznego. Zamiast Eldorado nazwał je Zaginionym Miastem Z i na jego poszukiwania strawił długie lata swojego życia. Los podróżnika oraz ostatniej ekspedycji (w której skład wchodził także jego pierworodny syn) do dziś owiany jest tajemnicą. Nie wiadomo, czy Fawcett został zabity przez mieszkające w Amazonii plemiona, czy przyjęty siłą do ich grona, jednak po latach postać ta także weszła do popkultury. Mówi się, że był inspiracją dla stworzenia Indiany Jonesa, napisano o nim książkę, a w 2016 roku powstał film – Zaginione Miasto Z – który szczerze polecam. Nie jest tak optymistyczny i oderwany od realiów. Pokazuje trudy eksploracji dotąd niezbadanych szerzej ziem, ciężar odpowiedzialności badacza oraz jego obsesję, która, niestety, prowadzi do smutnego końca. Dodać do tego trzeba jeszcze gwiazdorską obsadę (Charlie Hunnam, Robert Pattinson, Tom Holland), która sprawia, że widz realnie przejmuje się losami odkrywców.
Źródło: apnews.com
Komiksowy twist
Z najnowszych „około-eldoradowych” tworów na szczególne polecenie zasługuje Indyjska Włóczęga. Ta wydana przez Egmont świeżynka już została przez wielu okrzyknięta najlepszym komiksem 2020 roku. Rzadko stwierdzam, że coś jest najfajniejsze lub że najbardziej mi się podobało, ale tutaj muszę przyznać krytykom i czytelnikom rację – to baaaaaardzo dobry komiks i NAJLEPSZY, który czytałam w tym roku. Twórcą Włóczęgi jest Juanjo Guarnido, wcześniej zaangażowany w świetną serię Blacksad – co samo w sobie powinno zachęcić do sięgnięcia po tę pozycję. W najnowszym dziele cała rzecz kręci się wokół zmiennych losów Don Pablosa z Segowii, człowieka z nizin, który raz jest na samym dnie, raz zyskuje poklask i bogactwa, ale cały czas knuje swój niecny plan, by na szczycie pozostać jak najdłużej. By osiągnąć swój cel, udaje się do Ameryki Łaciński, zwanej jeszcze wtedy Indiami. Osią napędową jego działań jest „sprzedanie” wiarygodnej opowieści o El Dorado i przekonanie do niej możnowładców. Złote Miasto, jak na Złote Miasto przystało, w opowieściach Don Pablosa ocieka kruszcem. To, co jednak najciekawsze, to wszystko, co dzieje się wokół – jak wyglądają osady w Ameryce Łacińskiej, jak żyją możnowładcy, jak próbuje radzić sobie lokalna ludność i niewolnicy – jednym słowem wielowątkowość i wieloaspektowość ujęcia tamtych czasów. Nie będę zdradzać, jak ta historia się kończy, nie jest bowiem oczywista i posiada wiele sprytnych twistów. Dlatego szczerze zachęcam do przeczytania komiksu i przekonania się samemu – jest bowiem poprowadzony zgrabnie i dowcipne. A jeśli dalej ktoś nie czuje się zachęcony, to dorzucę, że jest też przepięknie narysowany. Każda strona to małe dzieło, ogląda się je niczym obrazy. Doznania dodatkowo wzmacnia pierwszoligowe wydanie – w dużej, twardej oprawie. Po stokroć polecam!
Bogactwo bogactwa
Jak widać, inspiracji Złotym Miastem jest wiele – powyższe to tylko wierzchołek (złotej) góry lodowej. Przykłady można mnożyć. Mam jednak nadzieję, że tych kilka wymienionych pozycji jest na tyle interesujących, że zachęcą do dalszego odkrywania motywów i opowieści o Eldorado. Pisząc ten artykuł, rozbudziłam duże pokłady swojej nostalgii. Mam nadzieję, że udało mi się rozniecić jej choć trochę także u tych, którzy dotrwali do końca moich dywagacji.
„To miasto niezwykłe
Jest wielkim dziełem boskich rąk,
to dar, który nam z nieba spadł
To raju kawałek jest
Spokój i harmonia w nim to gest
W stronę śmiertelnych
Już wiesz
Że to El Dorado
Miasto które lśni od złota
Gród sprzed tysiąca lat
El Dorado.”