Site icon Ostatnia Tawerna

Dziewczyna z jajami ze stali – recenzja trzeciego sezonu „Supergirl”

Pod pewnymi względami obecny sezon zakończył się podobnie jak wcześniejsze. Po raz kolejny Kara i jej sprzymierzeńcy skonfrontowali się z potężnym wrogiem, który chciał zniszczyć ludzkość i podbić Ziemię. Niemniej jednak bohaterowie stanęli na wysokości zadania, a kolejny rozdział przygód Kary był pełen wystarczająco silnych momentów, pozwalających uniknąć całkowicie przewidywalnego zakończenia.

Rozdwojenie jaźni

Jednym z najmocniejszych akcentów występujących w tych ostatnich dwudziestu trzech odcinkach okazała się główna antagonistka – Regin, która wbrew pozorom był najlepszym czarnym charakterem Arrowverse z przełomu 2017/2018. W pierwszej połowie sezonu scenarzyści mieli dużo czasu, by rozwinąć ludzką stronę kryptońskiego zabójcy i tym samym lepiej nakreślić relację Samanthy z Karą i Leną. Z każdym odcinkiem mogliśmy obserwować, jak mroczna strona przejmuje nad nią władzę, a przyjaciółka głównych bohaterek staje się łowczynią czyhającą na ich życie. Niestety, historia Reign w kilku ostatnich epizodach trochę się „wykoleiła”, zwłaszcza kiedy okazało się, że pomocnice głównej przeciwniczki Supergirl oraz ona sama nie są wcale takie potężne. Także zawile prezentowana kryptońska mitologia została ukazana jako stek mistycznych bzdur, niemających za bardzo nic wspólnego z fabułą serialu. Ostatecznie wewnętrzny konflikt między Samanthą a Regin był dość zręcznie poprowadzony, a twórcy Marvela Cinematic Universe powinni brać przykład z DC jak ukazać dwoistość Hulka na ekranie.

Czas trudnych doświadczeń i wyborów

Obecny sezon obfituje w sceny, podczas których bohaterowie podejmowali trudne decyzje. Twórcy Arrowverse próbują wzorować się na DC Extended Universe, co widać nie tylko po bardzo poważnym tonie rodem z Batman v Superman czy Człowiek ze stali, ale też mrocznej stylistyce. Na ten przykład Alex musiała wybierać między swoim związkiem z Maggie oraz jej rosnącym pragnieniem bycia matką. Mon-El czuł się rozdarty między obowiązkiem legionisty a chęcią odzyskania tego, co kiedyś posiadał wspólnie z Karą. Najcięższa tragedia spotkała J’onna. Z początku spotkał się z chwilami radości, ponieważ ponownie spotkał się z ojcem, z drugiej zaś jednak strony – musiał patrzeć, jak umysł M’yrnna pogarsza się na jego oczach. Lena z kolei stała się pełnokrwistą bohaterką, która wyewoluowała od swoistego sidekicka do moralnie niepewnego Luthora.

Oczywiście, nie wszystkie z tych wątków były równo prowadzone. Zerwanie Alex z Maggie stanowiło najbardziej frustrujący moment serii, bowiem naprawdę błaha przyczyna odseparowała dwie kochające się osoby. Brakowało też pomysłu na temat Jamesa Olsena, którego przygody wydają się mocno upolitycznione: przedstawiają głównie jego zmagania jako czarnoskórego obywatela żyjącego w społeczeństwie dzisiejszego USA oraz stanowią dość mocny komentarz wobec tematu posiadania broni, jaki jest obecny na ustach wszystkich Amerykanów.

Zabawy z czasem

Cóż, zauważalne są też sceny dość mocno irracjonalne, nawet jeśli będziemy patrzeć na serial przez „komiksową matrycę”. Jedną z nich jest kolejna próba cofnięcia w czasie podjęta przez Karę (coś na wzór tej z filmu Superman z 1978), aby naprawić wszystkie popełnione przez nią błędy. Niemniej jednak – doceniono inteligencję widzów i podobnie jak u Barry’ego, również i ta próba pociągnęła ze sobą nieodwracalne konsekwencje:  możemy doczekać się już niedługo czegoś na wzór Savitara. Czyżby kolejnym złoczyńcom była sama Supergirl?

Zdjęta klątwa

Ogólnie rzecz biorąc, można stwierdzić, że finał dobrze zawiązał wszystkie wątki, tworząc udane zakończenie. Odejście wielu postaci, w tym śmierć marsjańskiego starca M’yrnna, dodało tylko ckliwego akcentu, jaki był z całą pewnością potrzebny fabule o zmaganiach kobiecej superheroski. Dzięki nowo wprowadzonym bohaterom możemy mieć nadzieję, że sezon czwarty będzie naprawdę interesujący, bowiem nie ulegnie stagnacji, a poruszy zupełnie nieznane historie. Warto też czekać na Lenę Luthor, gdyż każdy Luthor prędzej czy później okaże się zły, a Lena w tym sezonie zdążyła wejść już na wojenną ścieżkę z Dziewczyną ze Stali. Podsumowując, jeśli trzeci sezon Arrow i The Flash nie zachwycał, tak Supergirl wraz z Legends of Tomorrow okazały się istnym perełkami w swojej serii.

 

 

Nasza ocena: 7,2/10

Finał 3 sezonu Supergirl nie rozwinął w pełni historii jednej z najlepszych antagonistek –Reign, ale przynajmniej wyróżnił resztę bohaterów, ukazując ich złożoność charakterologiczną.

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 7/10
Oprawa wizualna: 8/10
Oprawa dźwiękowa: 7/10
Exit mobile version