Site icon Ostatnia Tawerna

Dyskwalifikacja czarnego żółwia! – recenzja gry planszowej „Pędzące żółwie. Extreme”

Pędzące żółwie są prostą, familijną grą, którą Egmont wydał kilkanaście lat temu. W 2023 roku przyszła pora, aby odświeżyć tę klasyczną pozycję. Czy wersja Extreme zainteresuje też starszych graczy?

Wyścig po sałatę

Pędzące żółwie. Extreme wprowadza sporo zmian do pierwotnej rozgrywki. W wersji podstawowej żółwie wskakiwały sobie na skorupy i ścigały się do sałaty. Do wyboru gracze mieli albo ruch do przodu o jedno lub dwa pola, albo cofnięcie żółwia. Można było także przemieścić zawodnika, który stał na ostatnim polu. Extreme wprowadza powiew świeżości do tej prostej i familijnej gry.

Po pierwsze: dochodzi szósty zawodnik, a także czarny żółw, który nie może należeć do żadnego gracza. Co ciekawe, skończenie wyścigu na polu z nim powoduje dyskwalifikację. Jest to zatem nowy, ciekawy sposób na zwyciężenie w zawodach bez docierania na pole mety.

Po drugie: trasa została wydłużona i urozmaicona. Na polach z kopcami odkrywamy żetony, które mogą nas przyspieszyć, cofnąć o jedno pole albo na sam początek. Warto zatem czasem przesunąć żółwia nienależącego do nas, aby sprawdzić, jaką niespodziankę przygotowały krety. Ponadto dochodzi także rzeka, na której nie można się zatrzymać oraz pole z lisami. Na nim stosy z żółwiami się rozpadają.

Po trzecie: urozmaicono talię. Teraz da się także cofnąć lidera, a dodatkowo nasze urocze gady mogą poruszać się z zawrotną prędkością trzech pól naprzód. I to nie wszystko, ponieważ można do gry wprowadzić także czarnego kruka. Utrudnia on ruch żółwiom, a ponadto dyskwalifikuje zawodników. Muszę przyznać, że z tymi wszystkimi dodatkami, to jest świetny tytuł familijny, przy którym dobrze będą się bawić wszyscy. Nie zabraknie momentów pełnych emocji. Ja bawiłem się przy Pędzących żółwiach wyśmienicie, bo to przyjemna, lekka i zabawna gra planszowa.

Nie ma to jak wejść na skorupę

Już po otwarciu pudełka rzuca się w oczy największa wada niniejszej pozycji. Albowiem w pudle jest więcej powietrza niż komponentów! Ubolewam, że wydawnictwo Egmont nie wydało tego w rozmiarach równym wielkości planszy. Niestety przez to wszystkie elementy latają po pudełku. Kolejny zarzut mam do instrukcji. Doszło do pomyłki przy opisie żetonów kretów. Według mnie opisy symboli akcji „Spróbuj jeszcze raz!” i „Zaryzykuj” zostały zamienione. Nie zmienia to faktu, że ogólnie wydanie jest porządne. Żółwie są duże, solidne, miło się patrzy, jak wskakują na siebie i powstaje gigantyczna wieża. Świetnie, że w pudełku od razu zamieszczono dwa dodatki, czyli kruka i czarnego żółwia. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby plansza była dwustronna i na drugiej stronie można było zagrać z najmłodszymi w klasyczną wersję Pędzących żółwi. Na koniec wspomnę jeszcze o kłopotliwej losowości przy rozkładaniu kopców kretów. Jeśli przy rzece trafi się akcja cofnięcia żółwia o jedno pole, to pokonanie przeszkody wodnej będzie bardzo wymagające.

Czy warto zainwestować w swojego żółwia?

Choć nie grałem w podstawową wersję Pędzących żółwi, to jestem pewien, że Extreme jest o wiele lepsze, za sprawą zaskakujących kopców kretów czy dyskwalifikowania innych zawodników przy użyciu czarnego żółwia i kruka. Świetny tytuł na start dla najmłodszych, rodzin z dziećmi, a nawet jako lekka, zabawna odskocznia dla doświadczonych graczy. Reiner Knizia jest niewątpliwie zdolnym projektantem, a wersja Extreme pokazuje, że potrafi też w prosty sposób ulepszyć swój tytuł.

Nasza ocena: 6,8/10

Pędzące żółwie. Extreme są zabawną i przyjemną grą, która przede wszystkim sprawdzi się w gronie rodzinnym.

Grywalność: 7,5/10
Jakość wykonania: 6/10
Regrywalność: 7/10
Exit mobile version