Czarownica, miłość, demon i inwazja zmiennokształtnych: to wszystko brzmi niezwykle dobrze, niestety tylko w streszczeniu. Czuję się trochę oszukana blurbem na książce Marah Woolf, gdyż zapowiada on wiele ciekawych wątków, które mimo iż się w końcu pojawiają to i tak są wyłącznie tłem do smętnych, powtarzalnych i nudnych przemyśleń na temat niespełnionej miłości głównej bohaterki.
Zapowiedź książki od Marah Woolf tak bardzo wzbudziła moje zainteresowanie, że chociaż nie jestem największą fanką historii z wiedźmami, zdecydowałam dać jej szansę. Nie była to właściwa decyzja, gdyż ta zachwalana przez instagramerki powieść wcale nie jest aż tak godna uwagi. Można nawet stwierdzić, że jej lektura bardziej frustruje niż dostarcza satysfakcji.
Biedna chora dziewczynka i władczy opiekun
Fabuła zaczyna się spotkaniem Vianne (głównej bohaterki) z Ezrą młodym mężczyzną, którego obdarzyła uczuciem, gdyż by wyzdrowieć z demonicznej gorączki musi ona opuścić rodzinne strony. Jest dialog, są niby jakieś emocje między nimi, ale my jako czytelnicy totalnie nic o tych postaciach nie wiemy, więc całość przyjmuje się bardzo na sucho, jako zwykły opis. Właściwa historia rozpoczyna się dwa lata później, gdy dziewczyna wraca i wszystkich (siebie w szczególności) stara się przekonać, że już wcale Ezry nie kocha. Pozuje na silną, samodzielną i ogarniętą wiedźmę, która chce pomóc Kongregacji czyli ugrupowaniu, do którego wraz z dwoma siostrami przynależy. Niestety kontakt z byłym ukochanym jest nieunikniony, gdyż ten musiał przyjąć stanowisko Wielkiego Mistrza Loży (innej czarodziejskiej grupy) i aktualnie stoi na przeszkodzie w kontakcie Kongregacji z królem demonów, Regulusem.
Co, gdzie, kiedy
Tutaj warto dopisać, że całość dzieje się we w miarę współczesnych czasach, momentami są wspominane takie rzeczy jak Netflix czy filmy o zombie, a postacie miewają nawet samochody. Dodatkiem jest jednak element magii i wspomniane już demony, które aktualnie próbują przebić się do świata ludzi, gdyż kontrakt podpisany w przeszłości przez czarodzieja Merlina (na mocy którego trzymały się swoich terenów), właśnie wygasa. Niestety tutaj ponownie opis może Was zmylić. Brzmi to nawet dla mnie całkiem interesująco, jednak uwierzcie mi, autorka przedstawia to wszystko bardzo chaotycznie i zanim czytelnik wyłapie wszystkie istotne dla obrazu świata informacje, plus przebije się przez liczne wywody Vianne o Ezrze… mija jakaś połowa powieści.
Bardzo interesujące siostry i demon
Nie można jednak narzekać na inne postacie. Siostry głównej bohaterki to również wiedźmy, tylko że z ciekawymi charakterami i mocami (plus bardzo ładnie zarysowaną rodzinną relacją). Do tego wymieniony w zapowiedzi demon także jest w stanie zaskarbić sobie sympatię czytelnika (głównie przez zabawne komentarze i bardzo wielką wiarę w siebie oraz swoje umiejętności czy urodę). Sam Ezra z kolei to typowy egoista, egocentryk, który głównie pragnie zdominować Vianne pod pretekstem swojej opiekuńczości (a koniec końców zawsze wychodzi na to, że myśli o sobie). Oczywiście jest przystojny, dostojny i władczy. O samej zakochanej w nim mogłabym poświęcić osobny akapit, jednak warto żebyście wiedzieli, iż jest naiwna, zapętlona w swoich niewynikających z niczego sensownego uczuciach, plus momentami okropnie irracjonalna. Nawet wątek związany z jej mocami nie ratuje jej kreacji. Musicie więc być przygotowani na powtarzanie tych samych zdań, że “już nic nie czuje” lub że “nadintepretowała zachowania Ezry” (momentami to brzmiało wręcz jak wypowiedzi ofiar przemocy, które nie mają w ogóle poczucia własnej wartości).
No to co? Netflix w zamku?
Podczas czytania odniosłam wrażenie, że pisarka nie do końca była zdecydowana w jakich realiach powinna osadzić swoją powieść, więc co wygodnie jej pasowało wzięła ze współczesności, a resztę zrobiła jak w fantastyce. Chociaż demony zagrażają wszystkim i wspomniane jest, że ludzie umierają i ogólnie żyć w tych czasach nie jest lekko, to nie zostało nam przedstawionych zbyt wiele potyczek, ani strasznych stworów i walk. Świat przedstawiony ma potencjał, ale według mnie potraktowany jest dość płytko.
O jest lepiej! O jednak nie…
Chciałabym napisać, że cała książka jest według mnie słaba, ale nie mogę. Ponieważ szczerze muszę się przyznać, iż po wydarzeniach około 270 strony (książka ma 444 str.) wciągnęłam się. Sama Vianne nadal nie jest najlepszą bohaterką, ale sytuacja w końcu bardziej się rozwija, a czytelnikom zostaje zaserwowane więcej fabularnego mięsa. Niestety, to dopiero co budujące się lepsze wrażenie zepsuł cliffhanger na ostatniej stronie. Rozumiem trzymanie w napięciu, ale to, co zrobiła autorka, wyłącznie mnie zdenerwowało, gdyż ona dosłownie przeniosła jedyny punkt kulminacyjny (nie traktuje seksu między Ezrą a Vianną jako takowy) na drugi tom. Tak się nie robi.
Zaklęcie zapomnienia, proszę?
Ta książka mogła być lepsza, bardziej dopracowana i z mocniej rozbudowanym charakterem głównej bohaterki. Niestety taka nie jest, a jej zakończenie zwyczajnie irytuje. Szkoda czasu na lektury, które wciągają dopiero po ponad połowie swojej objętości.
Nasza ocena: 5,3/10
Proszę o zmianę głównej bohaterki i zakończenia - wtedy ujdzie.Fabuła: 5/10
Bohaterowie (Vianne 1): 5/10
Styl: 4,5/10
Wydanie: 7/10