Site icon Ostatnia Tawerna

Dwa serialowe fantastyczne kryminały (o jednym chcielibyśmy zapomnieć)

Mariaże międzygatunkowe nie są niczym nowym, twórcy wciąż poszukują możliwości do opowiadania swoich historii. Dlatego powstają tak zwane gatunki graniczne, jak reportaż, łączący fikcję z faktami. Wydawcy oraz księgarze tworzą nowe etykiety (genres, tłumaczone też jako konwencje albo gatunki), umożliwiające opis, porządkowanie, a także sprzedaż coraz bardziej różnorodnej oferty. Wiadomo że to, co nazwane, sprzedaje się łatwiej. W ten sposób, między innymi, narodziła się tak chętnie dzisiaj wyszydzana (i ekranizowana) literatura young adult (kierowana do młodych dorosłych, czytana najczęściej przez starszych dorosłych), new adult (dla tych, którzy wyrośli z poprzedniego gatunku), urban fantasy (fantastyka w przestrzeniach miejskich), czy choćby cli-fi (fantastyka naukowa opowiadająca o zmianach klimatycznych). Czasem jednak zmieszane konwencje nie mają swojej nazwy, ale wciąż łatwo nam je rozpoznać przez łączące je cechy, jak choćby kryminały rozgrywające się w fantastycznych światach albo z fantastycznymi elementami. W ostatnich latach sporą popularnością zaczynają się cieszyć powieści oraz seriale, w których czarodzieje pracują w sposób przywodzący na myśl Chandlerowskich prywatnych detektywów, a aniołowie i demony schodzą (lub spadają) na ziemię, gdzie zostają wplątani w ludzkie problemy.

To, że detektywistyczne wątki coraz częściej pojawiają się w fantasy, nie powinno nas zanadto dziwić, jeśli spojrzymy choćby na to, jak wiele kryminalnych seriali utrzymuje się długie lata w ramówce, albo na liczebność tomów książkowych serii o detektywach lub o tajnych agentach FBI czy CIA. Wystarczy wymienić Agentów NCIS (NCIS, od 2003), Zabójczych umysłów (Criminal minds, od 2005), Kości (Bones, 2005–2017) czy różnych wersji CSI. Krótko mówiąc – morderstwa i zagadki dobrze się sprzedają, czytelnicy i widzowie wciąż łakną nowych wrażeń, szukają czegoś ciekawszego, atrakcyjniejszego, nowszego. Nic więc dziwnego, że i serialowi producenci zaczynają eksperymentować, w walce o widza łączące różne gatunki. W końcu całkiem niedawno Netflix przygotował Bright (2017), film, który, jak już wiemy, doczeka się kontynuacji. Więc coś zdecydowanie jest „na rzeczy”.

Logiczna magia? To się da?

Wydawać by się mogło, że połączenie kryminału z konwencją fantasy, uwzględniającą magię oraz wszelkiej maści istoty magiczne, będzie trudne, jeśli nie prawie niemożliwe. Praca policji opiera się w końcu na logicznym wnioskowaniu – poszukiwaniu przyczyn przestępstw, wzorów zachowań, odgadywaniu motywacji. Poszczególne elementy układanki muszą do siebie pasować, żeby sąd nie wyrzucił nas od razu na zbity pysk z takim stekiem bzdurnych, nietrzymających się kupy oskarżeń. Jak zatem w podobną pracę wpleść elementy wykraczające poza to, co w danym momencie jest racjonalne i logiczne? Chociaż podobne motywy pojawiają się choćby w trwającym już trzynaście sezonów Nie z tego świata (Supernatural, od 2005) czy też kanadyjskiej Zagubionej tożsamości (Lost Girl, 2010–2015), jak i w innych tytułach, ale chciałabym się skupić na dwóch, wcale nie tak popularnych produkcjach – Aktach Dresdena (The Dresden Files, 2007) oraz Grimmie (od 2011–2017).

Zbrodnia, magia i policja – ujęcie 1

Pierwszy z tych seriali, Akta Dresdena, został oparty o serię książek urban fantasy Jima Butchera, wydawaną u nas przez MAGa, w tłumaczeniu Piotra W. Cholewy. Jak książki przez wielu są kochane, tak telewizyjna produkcja dla wielu nie istnieje. Stąd liczni fani wciąż mają nadzieję, że ich ulubione książki „ktoś w końcu zekranizuje”. To jest jeden z tych przypadków, gdzie zrobiono krzywdę naszym kochanym książeczkom, dlatego zakładamy klapki na oczy i udajemy, że to się nigdy nie wydarzyło[i]. Co jednak istotne, Dresden to urban fantasy, dlatego w jego świecie niesamowite elementy są częścią rzeczywistości, choć ludzie niekoniecznie są tego świadomi – wszystko zależy od ich otwartości na to, co niesamowite. Główny bohater, Harry Dresden (Paul Blackthorne), jest jedynym otwarcie praktykującym magiem-detektywem (figuruje nawet w książce telefonicznej!), pracuje również jako konsultant dla chicagowskiej policji. Wikła go to w sprawy kryminalne oraz (nadnaturalny oraz nie) półświatek miasta bardziej niż pierwotnie obrany zawód. Głównym zadaniem Harry’ego jest nie tyle tłumaczenie, jakie nadprzyrodzone okoliczności towarzyszyły śmierci danej osoby, ile umożliwienie policji napisanie w miarę sensownego i racjonalnego raportu. Najlepiej takiego, w którym nie będą musiały paść słowa „magia”, „wróżki” czy „wampiry”. Nie jest to niewykonalne gdyż skonstruowany przez Butchera system magiczny został w dużej mierze oparty na naukowych (paranaukowych?) przesłankach.

Kadr z serialu „Akta Dresdena”

Sama opowieść o Dresdenie stanowi naprawdę dobry materiał na ciekawy, porywający serial z dużą liczbą morderstw, wybuchów oraz międzygatunkowych intryg (zwłaszcza wróżkowe i wampirze dwory oferują tutaj ogrom możliwości). Jednakże serial nie spotkał się ze zbyt ciepłym przyjęciem, dlatego jego produkcję zakończono po pierwszym sezonie. Dlaczego? Rozbiło się, jak zwykle w tego typu produkcjach, o scenariusz. Za duże ingerencje, zbyt mocne poprzestawianie klocków całej intrygi nie w te miejsca, co trzeba, sprawiły, że w serialu nie znalazły się dokładnie te elementy, które przyciągnęły ludzi do powieści. Zamiast rozpisanej na kilka tomów epickiej opowieści o rozmaitych kłopotach maga-detektywa widzom zaprezentowano przyprawiony jedynie magią słabej jakości, epizodyczny procedural.

Zbrodnia, magia i policja – ujęcie 2

W Grimmie, głównym bohaterem jest portlandzki detektyw Nick Burkhardt. Pewnego dnia odkrywa on – w odpowiednio dramatycznych okolicznościach – że jest spadkobiercą długiej linii tytułowych Grimmów. Musi przejąć obowiązki swojej poprzedniczki i kontrolować (zabijać) zamieszkujące świat, z gruntu złe oraz niecne istoty. To przejście z rzeczywistości normalnej do fantastycznej nie jest dla Nicka niczym prostym, nagle zaczyna on bowiem postrzegać pozornie zwykłe osoby jako stworzenia z baśni – wilkołaki czy syreny. Jednocześnie nie ma pojęcia ani o swoim dziedzictwie, ani o funkcjonowaniu tego ukrytego przed śmiertelnikami świata. Jako Grimm jest postrachem, koszmarem opowiadanym magicznym dzieciom na dobranoc, ponieważ dotychczas jego obecność oznaczała dla nich śmierć. Czy jednak policjant, stróż prawa, może nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, zacząć zabijać tylko dlatego, że ktoś jest inny niż ludzie? Twórcy Grimma świetnie wykorzystali ten motyw rozdarcia pomiędzy sprzecznymi zobowiązaniami – wybranym (policja) oraz narzuconym (Grimm) – wprowadzając w dotychczas czarno-biały świat odcienie szarości.

W zorientowaniu się w nowej rzeczywistości Nickowi pomagają materiały zgromadzone przez jego przodków. I tak główny bohater serialu, łącząc zdobyte w akademii policyjnej umiejętności i wiedzę z tymi, które zapisano na kartach odziedziczonych ksiąg, podejmuje wreszcie rękawicę rzuconą mu przez przeznaczenie, ale na swoich warunkach.

Kadr z serialu „Grimm”

Grimm przybrał format klasyczny wręcz dla produkcji policyjnych (jeden odcinek-jedna sprawa), włączając w to również umiejętnie wprowadzaną klamrę kompozycyjną (większy spisek, w który bohater zostaje uwikłany). Z punktu widzenia łączenia świata procedur policyjnych oraz magicznych rytuałów, zaklęć czy amuletów, postaci Nicka jest znacznie mocniej rozdarta pomiędzy oboma światami niż Dresden, który ma znacznie większe pojęcie o świecie nadprzyrodzonym niż o samych procedurach.

To jak z tymi zbrodniami?

Wydaje się, że z konwencją kryminalną łatwiej będzie powiązać fantastykę naukową niż fantasy. Ale jeśli dobrze zbudujemy świat magiczny, to problem się nie pojawi. Dresdena ogranicza masa zasad, obostrzeń, a jego moce nie są nieskończone, z kolei Nick przez większą część pierwszego sezonu kurczowo wręcz trzyma się tego, co logiczne, próbując narzucić znany sobie porządek niesamowitemu. Z drugiej strony i Dresden, i Grimm to fantastyczne kryminały w bardzo wąskim rozumieniu tego słowa – są zbrodnie, detektywi oraz elementy w świecie rzeczywistym nieobecne, ergo: fantastyczne. A to przecież nie koniec, mamy wiele seriali, w których wątki zbrodni się pojawiają stanowią istotną oś fabularną. Tak jest choćby w Midnight, Texas (od 2017), Jeźdźcu bez głowy (Sleepy Hollow; 2013–2017), Lucyferze (od 2015)[ii], Domu grozy (Penny Dreadful, 2014–2016), Constantinie (2014–2015), a nawet w Pamiętnikach Wampirów (Vampire Diaries; 2009–2017) czy ich spin-offie, Originals (od 2013). A czy wspominaliśmy już o Bright? No właśnie. To wprawdzie film pełnometrażowy, ale jeśli zdobędzie popularność, może powstanie serial na jego podstawie.

My naprawdę lubimy, kiedy się mordują, więc Dresden i Grimm nie są ani początkiem, ani końcem naszej przygody z tą konwencją.

[i] Tak jak nigdy nie powstał filmowy Wiedźmin. Albo kinowa wersja Avatara, Ostatniego Władcy Wiatru.

[ii] Tak, wiem, to całkiem zwyczajny procedural, ale ten tytuł gdzieś musiał się pojawić. Wybaczcie.

Exit mobile version