Site icon Ostatnia Tawerna

Duet na jaki nie zasługujemy! – recenzja figurek Patch i Joe Fixit z serii „Marvel Legends”

Kolejne figurki superbohaterów właśnie trafiły do Ostatniej Tawerny. Tym razem, dzięki Hasbro Pulse, możemy przyjrzeć się bliżej Patchowi i Joe Fixitowi. Sprawdźmy zatem, czy kolekcjonerzy i fani Marvela powinni po nie sięgnąć.

Kim jesteście?

Nim przejdę do omawiania samych figurek, warto przyjrzeć się bohaterom, na podstawie których zostały one stworzone. Choć fanom Marvela przedstawiać ich nie trzeba, to pewnie nie każdy wie, kim dokładnie są Patch i Joe Fixit. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że to Wolverine i Hulk – i tak właśnie jest, choć parę rzeczy wymaga tu dopowiedzenia.

Zacznijmy od Patcha. W pewnym momencie swej długiej historii Logan postanowił na pewien czas zniknąć. Sfingował więc własną śmierć i przeniósł się do Madripooru, fikcyjnego miasta znajdującego się w południowo-wschodniej Azji, będącego prawdziwym rajem dla wszelkiego rodzaju przestępców i hazardzistów. Badał tam sprawę wysoko postawionego bossa mafii, którego zresztą chciał w ramach zemsty obalić. Aby rozpracować całą siatkę przestępczą, przyjął fałszywe imię Patch, założył opaskę na oko i rozpoczął misję. W tym wszystkim zabawny jest fakt, że przez cały czas Rosomak nosił swoją charakterystyczną fryzurę i używał szponów z adamantium, a mimo wszystko przez bardzo długi czas nikt go nie rozpoznawał. Widać nie tylko okulary potrafią zamaskować czyjąś tożsamość.

Jeśli chodzi o Joe Fixita, to tu warto cofnąć się do samych początków Hulka. Początkowo bohater ten był szary, a nie zielony. Jednak z powodu problemów z odpowiednim atramentem, Stan Lee musiał zmienić jego kolor. W komiksach wyjaśniono to jednak, jakoby Bruce Banner kilkukrotnie został poddany promieniowaniu gamma, a każdy taki zabieg zmieniał odcień jego skóry na bardziej zielony. Po latach inny autor, Peter David, wprowadził w życie historię, wedle której doktor Banner miał w sobie więcej osobowości. Dominował tutaj ten zielony Hulk i to on zwykle dochodził do głosu podczas przemian. Zdarzało się jednak, że czasem i Szary Hulk dostawał swoje 5 minut. Był on zdecydowanie innym alter ego niż to bardziej popularne – nie miał bowiem zahamowań przed zabijaniem i był bardziej inteligentny. Ponadto nie używał jedynie siły mięśni, ale także broni palnej. Jako przestępca także przeniósł się do Madripooru i tam też przyjął nowe imię – Joe Fixit.

Obaj panowie spotkali się właśnie w Azji. Nie chcąc zbyt wiele spoilerować, zdradzę tylko, że panowie współpracowali ze sobą, choć w rzeczywistości Patch w sprytny sposób wykorzystał Fixita do realizacji własnych celów. Oczywiście zarówno szary olbrzym, jak i Bruce Banner nie rozpoznali Wolverine’a w przebraniu.

Gdybyście chcieli poznać całą historię, to jest ona dostępna także na polskim rynku. Znajdziecie ją w komiksie Wolverine Epic Collection. Noce Madripooru.

Duży i mały

Omawianie figurek rozpocznę od strony technicznej. Należą one do serii Marvel Legends, w której odnaleźć możemy coraz większą liczbę superbohaterów, zarówno w wersji klasycznej, jak i bardziej współczesnej. Tak jak i w komiksach, także i w tym przypadku bohaterowie różnią się wzrostem. Patch ma nieco ponad 15cm, a Joe 20cm. Od razu trzeba przyznać, że Hasbro Pulse świetnie dopasowało proporcje, bo oddaje marvelowskie przedstawienie postaci, w którym to niższy z bohaterów wchodził temu drugiemu pod pachę. Na pochwałę zasługuje solidne wykonanie, dzięki któremu możemy bawić się bez obaw o jakieś uszkodzenia. Nawet o najcieńszy element, jakim są szpony Patcha, nie musimy się specjalnie martwić. Zadbano także o wyważenie, dzięki czemu mamy tu zachowaną stabilność i gwarancję, że zabawki nie przewrócą się na naszej półce. A pomysłów na ustawianie i przygody obu panów będziemy mieć zapewne wiele – dzięki dużej ilości ruchomych elementów. Ręce poruszają się w łokciach, ramionach i nadgarstkach, nogi z kolei w kolanach i biodrach, a i stopy można obrócić. Głowy kręcą się na boki, ale można także poruszać nimi w górę i w dół, dzięki czemu Patch może spoglądać na swego kumpla z dołu. Do zestawu dołączono także wymienne elementy, a mianowicie głowy i dłonie. Logan będzie mógł stanąć na Waszej półce z miną cwaniaka lub wkurzonego gościa. Możecie także wybrać, czy wolicie go z wysuniętymi, czy też schowanymi szponami. Joe z kolei może być wkurzony lub wręcz wściekły. Wybierzecie także, czy ma mieć zaciśnięte pięści, czy wolicie jednak, by rozstawił palce, a tym samym mógł trzymać jakiś przedmiot… a może nawet samego Wolverine’a.

Ponieważ obie figurki są na licencji Marvela, to zadbano o to, by zawierały jak najwięcej detali i odpowiednio odwzorowywały bohaterów, co jak najbardziej się udało. Są oni niczym wycięci z komiksu. I tu pojawia się jeden drobny mankament. Otóż na klasycznej okładce Joe stoi z założonymi rękoma. Niestety, pomimo 20 ruchomych punktów, nie będziecie w stanie ustawić go w takiej właśnie pozie. Taka sztuka nie uda się także i w przypadku Patcha, choć akurat on oryginalnie wolał nieco inne ustawienie, które z kolei odtworzycie bez większego trudu.

Warto dorzucić kilka słów dotyczących strojów postaci. Otóż ich eleganckie, białe garnitury w komiksach były praktycznie nieużywane – noszą je na zaledwie kilku kadrach! Mimo to, dzięki wspominanej już okładce, właśnie to odzienie stało się kultowe wśród fanów. Nic dziwnego, że Hasbro Pulse postawiło właśnie na takie wdzianka. Jest to prawdziwa gratka zarówno dla miłośników Domu Pomysłów, jak i kolekcjonerów.

Podsumowanie

Hasbro Pulse przyzwyczaiło nas do najlepszej jakości produktów. Nie inaczej jest w przypadku Patcha i Joe Fixita. To kolejne figurki, które warto polecać i przyznawać im wysokie noty. Poza jednym, drobnym szczegółem trudno tu mieć jakieś zastrzeżenia. Zadowoleni będą i kolekcjonerzy, i sami czytelnicy Marvela. Możecie więc śmiało zainwestować w nie i wzbogacić własne zbiory lub podarować komuś w prezencie. W żadnym wypadku nie będziecie żałować!

Exit mobile version