Sceptycznie podeszłam do nowej wersji karcianki, która pierwotnie została wydana zaledwie cztery lata temu i nadal jest dostępna w sklepach. Musiałam się przekonać na własne oczy, czy bardzo ładne, klimatyczne grafiki można narysować jeszcze lepiej.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia obchodzi w tym roku swoje setne urodziny i z tej okazji postanowiło wydać jubileuszową edycję gry, która swoją prostotą i przystępnością zyskała rzeszę fanów. Ja do nich należę, więc nie mogłam ominąć nowego pudełka, a tym bardziej grafik niesamowicie utalentowanego Marcina Minora.
Nowe szaty
Pudełko, wcześniej jasne, teraz zyskało ciemnogranatową barwę, natomiast rybka z poprzedniej części pojaśniała. Okładka pięknie się mieni, a do ciemnych kolorów mi bliżej, więc opakowanie zdecydowanie lepiej się prezentuje od poprzedniego.
W środku znajdziemy talię kart z cyframi od 0 do 9. Wartość oznacza liczbę kruków w naszym śnie, a tych chcemy jak najmniej. Przygotowanie polega na potasowaniu kart, rozdaniu po cztery graczom, a następnie umieszczeniu pozostałych w formie zakrytego stosu na środku stołu. Wierzchnią kartę odkrywamy i kładziemy obok talii, rozpoczynając stos odkryty.
Każdy swoje cztery karty umieszcza zakryte przed sobą. Na początku rozgrywki można podejrzeć dwie z nich i trzeba je zapamiętać. Następnie po kolei gracze będą wykonywali ruchy. W swojej turze należy wziąć wierzchnią kartę z zakrytego lub odkrytego stosu. Pierwsza opcja pozwala na jedną z dwóch akcji. Jeśli nie odpowiada nam dobrana wartość, odkładamy ją na odkryty stos, a jeżeli chcemy ją zachować, zamieniamy ją z jedną z naszych czterech kart. Wtedy tę podmienioną odkładamy na odkryty stos. Natomiast wybierając drugą opcję, możemy tylko podmienić dobraną kartę z jedną z naszych.
Runda kończy się, gdy dowolny gracz na początku swojej tury zamiast wykonania ruchu powie „pobudka”. Wszyscy odsłaniają swoje karty, zliczają kruki i zapisują wyniki w dołączonym notesie. Natomiast zakończenie gry wymaga przekroczenia stu punktów przez przynajmniej jedną osobę. Wtedy ta, która ma najniższy wynik, wygrywa.
Może się wydawać, że Sen jest monotonny i nie mamy wpływu na to, co się dzieje, ale w talii znajdują się także karty specjalne:
– „Wybierz 1” – gracz z odkrytego stosu wybiera dowolną kartę i zamienia z jedną ze swoich;
– „Weź 2” – gracz bierze dwie karty z zakrytego stosu, wybiera jedną z nich i wykonuje standardowy ruch – podmienia lub odkłada;
– „Podejrzyj 1” – gracz może podejrzeć jedną zakrytą kartę dowolnej osoby;
– „Zamień 2” – gracz może zamienić miejscami dwie dowolne, zakryte karty.
Dodatkowe akcje można wykonać tylko wtedy, gdy jedną z wymienionych kart dobierze się z zakrytego stosu i odłoży na odkryty. W innych przypadkach są one traktowane jak normalne karty o wskazanej wartości.
Nowością są dwa rodzaje najwyżej punktowanych kart. Jeśli w swoim śnie mamy parzystą liczbę klepsydr, ich suma wynosi 0, a jeżeli nieparzystą, są liczone normalnie.
Déjà vu?
W nowej edycji w zasadach zmieniły się dwie rzeczy – wspomniane klepsydry oraz karty „Wybierz 1”, których nie było w poprzedniej wersji. Zmiana jest więc niewielka w regułach, natomiast na nowo zostały narysowane grafiki. Ilustracje w edycji jubileuszowej są pełniejsze i ciekawsze. I chociaż już pierwsze wydanie było chwalone za oprawę graficzną, drugie podoba mi się bardziej – zarówno okładka, jak i karty. Można się jedynie przyczepić do wytłoczonych cyfr i kruków w rogach. Niestety niektóre wgłębiania są za mocne i przebijają na drugą stronę, co powoduje, że przy odpowiednim świetle i kącie patrzenia widać wartość zakrytej karty.
Dodatkowe zasady niewiele zmieniają. Nadal jest to przyjemna, dobra karcianka, w którą można zagrać kilka razy z rzędu. I pisze to osoba, która nie lubi gier pamięciowych, do których Sen należy.
Wybierz swój sen
W obu wersjach występują warianty rozgrywki, dzięki którym można urozmaicić kolejne partie. W opcji „Nie takie kruki straszne” gracz z największą liczbą kruków nie otrzymuje za nie punktów. „Idź na całość” to ryzykowna gra – jeśli uda się komuś zebrać tylko karty o wartości 9, jego wynik wynosi 0. W wariancie „Wiem, co mam” można pozbywać się własnych kart, jeśli wskażemy dwie o tej samej wartości, ale jeżeli się pomylimy, dobieramy dodatkową z zakrytego stosu. Wtedy do zapamiętania mamy nie cztery, a pięć cyfr. Ponadto ta dodatkowa jest dla nas zagadką, bo dobieramy ją w ciemno.
Dla posiadaczy obu edycji gry przygotowano także wariant „Długi sen”. Talie z obu wersji należy połączyć, a zamiast czterech kart na początku rozgrywki wszyscy otrzymują po sześć i podglądają trzy spośród nich. Obowiązują zasady „Idź na całość” i „Wiem, co mam”, więc sytuacja podczas takiej partii zmienia się bardzo szybko.
Podwójny sen?
Czy warto zainwestować w drugie pudełko, mając pierwszą wersję gry? To zależy. Jeśli odpowiada Wam rozgrywka i nie chcecie niczego więcej od tej karcianki, nie ma potrzeby kupowania nowej edycji. Ale jeśli chcielibyście wydłużyć Wasze sny i połączyć talie, to nie obędzie się bez drugiego egzemplarza. Natomiast jeśli jeszcze nie posiadacie żadnej wersji, to polecam tę najnowszą. Jest ładniejsza, wygląda elegancko i ma kilka dodatkowych zasad.
Nasza ocena: 7,7/10
Ładniejsza edycja świetnej karcianki, ale bez większych zmian w mechanice.Grywalność: 7/10
Jakość wykonania: 8/10
Regrywalność: 9/10