Site icon Ostatnia Tawerna

Dlaczego kochamy „Borderlands”?

Seria Borderlands zawdzięcza swoją popularność wielu charakterystycznym elementom. Zyliard broni do wylosowania, komiksowa kreska i oczywiście przezabawny robocik Claptrap. Często jednak zapomina się o Przystojnym Jacku, który stanowi prawdziwy motor napędowy kolejnych części.

Z całej plejady barwnych postaci, to właśnie antagonista Borderlands jest tym, co spaja serie w całość i stanowi jej charakterystyczny „trademark”. W końcu jest tak zły, że aż dobry – a to najlepsze, co można powiedzieć o czarnym charakterze!

Krótka lekcja historii

Pierwsza odsłona cyklu zapowiedziana została w 2007 roku, wzbudzając spore zainteresowanie wśród graczy. Dwa lata później – w ciągu zaledwie ośmiu tygodni od premiery, sprzedaż Borderlands przekroczyła 2 mln. egzemplarzy. Kontynuacja stała się jedynie formalnością, a jej średnia ocen w serwisie Metacritic oscylowała wokół 90/100. W 2014 roku na rynku ukazała się trzecia odsłona serii – Borderlands: The Pre-Sequel!, której fabuła osadzona jest pomiędzy wydarzeniami znanymi z pierwszych dwóch części.

O znaczeniu Jacka dla Borderlands może świadczyć choćby przygotowanie reedycji, zatytułowanej The Handsome Collection. Ten stworzony z myślą o konsolach pakiet odświeżonych wizualnie gier Borderlands 2 i Borderlands: The Pre-Sequel oraz wszystkich dodatków do obu tytułów pozwolił zapoznać się z produkcją posiadaczom PlayStation 4 i Xboksa One.

To ma nawet fabułę

Fabularne podłoże całej serii Gearbox pogłębiła nieco gra Tales from the Borderlands. Przygodówka stworzona została przez zamknięte niedawno studio Telltale Games, znane z takich produkcji, jak The Walking Dead i The Wolf Among Us. Fabuła prezentowana jest w nietypowy sposób, gdyż jej bohaterowie opowiadają o tych samych wydarzeniach z przeszłości, ale każde z nich prezentuje je nieco inaczej.

Pod względem fabularnym gry z cyklu przedstawiają odrębne historie, ale łączą się niektórymi wątkami i postaciami. Wspólny mianownik stanowi choćby planeta Pandora, będąca miejscem akcji niemalże wszystkich części (jedynie akcja Borderlands: Pre-Sequel! toczy się na księżycu Pandory). Nie można również zapominać o specyficznym humorze i dziesiątkach easter eggów, których znalezienie zajmuje dziesiątki godzin.

Jest i czym strzelać

Swoistą wizytówka serii jest absurdalna liczba i zróżnicowanie broni. Według twórców, w pierwszej odsłonie serii znaleźć można ponad 17 milionów różnych pukawek, natomiast w kolejnych częściach jest ich jeszcze więcej.

Rozgrywka łączy elementy strzelanki oraz RPG. Otwarta struktura świata gry pozwala na dużą swobodę działania, a zadaniom związanym z wątkami kampanii głównej towarzyszy spora liczba pobocznych, nie obligatoryjnych misji. Mamy możliwość wcielenia się w kilka postaci różniących się zdolnościami specjalnymi, ale to nie one stanowią prawdziwych bohaterów historii.

Cześć przystojniaku

Przystojny Jack jest głównym antagonistą w grach z serii. Poznajemy go jako szemranego typa, który przejmuje kontrolę nad korporacją Hyperion oraz ogłasza się dyktatorem Pandory. O ile w pierwszej części sterowana przez nas postać pracuje dla niego, na czym nie wychodzimy szczególnie dobrze, to w „dwójce” nowa grupa Łowców Skarbów ma za zadanie zabicie Jacka i przywrócenie pokoju na Pandorze. Co ciekawsze, fabuła w Pre-Sequel! prowadzona jest w taki sposób, że można uznać go za niemalże pozytywnego bohatera.

„Klejem” do kolejnych części Borderlands jest także sympatyczny robocik Claptrap, który jest czymś znacznie więcej, niż tylko „maskotką”. Podobnie jak R2D2 w Gwiezdnych wojnach stanowi nośnik zarówno historii, jak i potężnego ładunku poczucia humoru. A żarty w produkcjach Gearbox bywają naprawdę ciężkie…

A może on jest dobry??

Trudno moim zdaniem jednoznacznie wybrać najlepszą część serii. W końcu jedynka była pierwsza i stanowiła największy przełom, ale to dwójka stanowiła epickie zwieńczenie historii Handsome Jacka. Była też pod każdym względem „więcej” i „bardziej”.

Pre-Sequel! bywa traktowany po macoszemu, gdyż fani oczekiwali albo pełnoprawnej części trzeciej, albo spełnienia obietnic twórców o stworzeniu MMO w świecie Borderlands. Przyznać trzeba, że fabularnie nie jest zbyt odkrywczy, ale…

Fly me to the Moon

W związku z tym, że akcja Borderlands: Pre-Sequel! toczy się na księżycu Pandory, twórcy mieli okazję wprowadzić nieco nowych mechanik do gry. Na przykład dzięki temu, że grawitacja jest niższa, bohater może wyżej skakać i wolniej opadać. Kolejną kwestią jest zerowa wartość atmosfery, przez którą istotne stało się rozważne korzystanie z posiadanych przez postać zapasów tlenu.

Do wyposażenia dodano jetpack, pozwalający skakać jeszcze wyżej i dalej. Może jeszcze nie powinniśmy mówić o lotach, ale zasypywanie wrogów ołowiem z góry daje całkiem sporo satysfakcji. Borderlands: Pre-Sequel! do serii słynącej z przesadnej liczby narzędzi mordu dodaje jeszcze zupełnie nowy jej typ – cryo, dzięki któremu można zamrażać przeciwników.

Jeśli jeszcze nie znacie serii Borderlands, chyba warto się za to zabrać. Propozycja studia Gearbox stanowi świetną alternatywę dla Fallouta, ma przy tym genialne tryby skierowane dla wielu graczy, w tym cudowny kanapowy co-op.

Wszystkie gry z serii kupicie na Kinguinie!

Exit mobile version