Czy dobro może istnieć bez zła? Pytanie to nie jest trywialne i niejedna osoba się nad nim zastanawiała . W Kwestii sumienia James Blish mierzy się zarówno z tym tematem jak i z kilkoma innymi. Chociaż nie musimy się z autorem zgadzać w jego rozważaniach, możemy spojrzeć na te zagadnienia z jego perspektywy.
Bohaterowie wkraczają na scenę
Czytelnik rozpoczyna obserwację losów bohaterów, kiedy ci już od jakiegoś czasu są na obcej planecie – Lithii. Na początku nie wiadomo, dlaczego się tam znaleźli – tę informację otrzymujemy dopiero z czasem. Za to już od pierwszych akapitów można zachwycić się odmalowanym obrazem odległej planety oraz jej mieszkańców. Chociaż motyw ten jest w SF bardzo dobrze znany, nie zawsze autorzy są w stanie przedstawić jakieś miejsce tak, by fascynowało odbiorcę, a Blishowi się to udało.
W otwierającej scenie poznajemy Ojca Ramona Ruiza-Sancheza – jezuitę i biologa. Zdecydowanie jest on głównym bohaterem powieści. Poza nim występują też inne postaci – część z nich jedynie epizodycznie, inni zaś będą mieli znaczący wpływ na fabułę. Co ważne – nie wszystkie z pierwszoplanowych postaci pojawią się na początku książki. Na poznanie jednej z nich przyjdzie nam nieco poczekać.
Planeta niczym Eden
Badana przez Ojca Ramona i jego towarzyszy planeta może przywodzić nieco na myśl Eden. Zresztą także bohater zwraca na to uwagę. W tym świecie koegzystują rośliny należące do grup rozdzielonych eonami na ziemi. Jednak co ważniejsze żyjący na planecie Lithyjczycy wydają się być rasą, która nigdy nie opuściła raju. Nie znają oni wojen, przemocy czy grzechu. Jednocześnie obca im jest też religia. Tu oczywiście główny bohater zastanawia się, jak to możliwe, by bez nakazów wiary stworzyć tak cudownie moralne społeczeństwo.
Możliwe, że gdyby w wyprawie na Lithię nie było księdza wszystko potoczyłoby się inaczej. Jednak ewidentnie James Blish chciał przyjrzeć się naturze dobra i zła, i temu, z czego one wypływają. Postać jezuity bardzo dobrze nadaje się do tego, by pewne rzeczy zauważać, a także, by snuć na ich temat rozważania, z czego autor skwapliwie korzysta. W drugiej części powieści sytuacja wygląda już nieco inaczej – wciąż pojawiają się przemyślenia na istotne tematy, ale nie wszystkie są filtrowane przez Ramona Ruiza-Sancheza. Niestety da się zauważyć, że część wniosków głównego bohatera to znaczące nadinterpretacje.
Całość lekko trąci myszką
Kwestia sumienia to dość stara powieść i da się to zauważyć podczas lektury. Szczęśliwie James Blish nie opisywał zbyt dużo wynalazków technicznych, więc w tym aspekcie nie mamy na co narzekać. Jednak gdzieś w sposobie prowadzenia narracji czy w otaczającej bohaterów rzeczywistości da się wyczuć pewne anachronizmy. Co ważne – chociaż opowieść lekko trąci myszką, to jednak zestarzała się całkiem dobrze. A że jednocześnie porusza ponadczasowe tematy, to warto się z nią zapoznać.
Siadając do lektury, nie należy liczyć na szybką akcję. Całość jest raczej spokojna i nieśpieszna. Daje nam to jednak czas, by zachwycić się wykreowanym światem. Pierwsza część książki jest ciekawsza. Obca planeta i jej mieszkańcy potrafią zafascynować i przykuć uwagę czytelnika. Dalsze rozdziały wypadają na tym tle nieco gorzej. Jednak jako całość jest to zdecydowanie pozycja warta uwagi i zupełnie nie zaskakuje, że w swoim czasie otrzymała nagrodę Hugo.
Nasza ocena: 7,3/10
Kwestia sumienia to kawał dobrego SF. Chociaż da się wyczuć jej wiek, to jednak nie przeszkadza on zanadto w odbiorze historii.Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 7/10
Styl: 8/10