Site icon Ostatnia Tawerna

Czy „Avengers. Impas. Atak na Pleasant Hill” mogłoby trafić do kin?

Po wydarzeniach przedstawionych w Avengers: Koniec gry pewnie wiele osób zastanawia się, co dalej mogłoby się wydarzyć w świecie MCU. Według mnie świetnym rozwiązaniem byłoby przeniesienie na ekran historii zawartej w komiksie Avengers. Impas. Atak na Pleasant Hill.

Kilka słów o komiksie

Avengers. Impas. Atak na Pleasant Hill to komiks wydany na świecie w marcu 2016 roku. Dzięki wydawnictwu Egmont, w kwietniu 2019 zadebiutował on na polskim rynku. Jest to prawdziwy crossover, w którym spotykają się i ścierają ze sobą niemalże wszyscy najważniejsi superbohaterowie i superzłoczyńcy stworzeni przez Dom Pomysłów. Ma on kilku scenarzystów i rysowników, wśród których wymienić można chociażby Marka Waida, Gerry’ego Duggana, Angela Unzueta czy Adama Kuberta. Głównym pomysłodawcą jest jednak Nick Spencer, człowiek, który dał drugie życie Kapitanowi Ameryce, a wśród rysowników prym wiódł Mark Bagley, autor obrazów do takich tytułów, jak Thunderbolts, Jessica Jones czy Ultimate Spider-Man. Choć Atak na Pleasant Hill ma kilku ojców, to wszystko w nim zagrało jak należy. Mamy tu niezwykłą historię, która z pewnością mogłaby stać się hitem kinowym i kolejnym filmem ze stajni MCU. Skąd taki wniosek? Powodów jest kilka.

Połączenie z Avengers: Koniec gry

Wszyscy, którzy obejrzeli Avengers: Koniec gry doskonale pamiętają moment, w którym podstarzały Steve Rogers zrzeka się roli Kapitana Ameryki i oddaje swoją tarczę Samowi Wilsonowi, znanemu jako Falcon. Dokładnie ten moment pojawia się w Ataku na Pleasant Hill. Wprawdzie jedynie w retrospekcji, ale nadal jest. Mamy okazję przyjrzeć się, jak bohater radzi sobie w nowej roli. A trzeba przyznać, że rzucanie tarczą idzie mu całkiem nieźle.

Gdyby filmowcy postanowili jednak odmłodzić Rogersa i przywrócić go do roli superbohatera, to pomysł, jak to zrobić, również znajdą na stronach tego komiksu. Mamy tu bowiem do czynienia z Kobik, Kosmiczną Kostką potrafiącą manipulować rzeczywistością. To dzięki niej nowa głównodowodząca S.H.I.E.L.D., Maria Hill, stworzyła miasto Pleasant Hill, które miało być więzieniem dla superzłoczyńców. Jak nietrudno się domyślić, nie wszystko idzie zgodnie z planem i potrzebne jest wsparcie. Wśród bohaterów zjawia się także i Steve Rogers, a wspomniana już Kobik przywraca mu młodość i siłę.

Połączenie Uniwersów

Kolejnym punktem przemawiającym za tym, że Avengers. Impas. Atak na Pleasant Hill byłby świetnym rozwiązaniem dla twórców filmowych, jest okazja do połączenia różnych bohaterów. Dotychczas inne wytwórnie miały prawa do Avengers, a inne do X-Men czy Deadpoola. Od kiedy Disney przejął wszystko, stało się wiadome, że prędzej czy później musi dojść do fuzji, a fani nie mogą się doczekać, by zobaczyć Deadpoola, Xaviera czy Storm u boku Hulka albo Thora. Omawiany komiks daje taką możliwość. Występują w nim bowiem zarówno Falcon, Zimowy Żołnierz czy Hawkeye, jak i Rogue, Cable, a także Miles Morales, czyli nowy Spider-Man oraz Ludzka Pochodnia, a wreszcie wspomniany już przeze mnie Deadpool. Wszyscy wspólnie stają do walki z łotrami, którym przewodzi Baron Zemo. Czyż to nie idealny moment na zjednoczenie?

Wprowadzenie nowych postaci

Jeszcze jednym argumentem przemawiającym za nakręceniem Avengers. Impas. Atak na Pleasant Hill jest okazja na wprowadzenie zupełnie nowych superbohaterów. MCU już zapowiedziało, że wkrótce na ekranach zobaczymy Sersi czy Shang-Chi. Tymczasem komiks daje okazję na przedstawienie nam niezwykle ważnych dla Marvela bohaterów, jak Doktor Voodoo, Kamala Khan, Nova, Hulkling czy Biała Tygrysica. Dodatkowo widz miałby okazję poznać wielu łotrów, od lat psujących krew bohaterom, a dotychczas niepokazanych na ekranie. Na tym zabiegu skorzystaliby także i filmowcy, którym pomysłów na kolejne tytuły nie zabrakłoby przez kilkanaście kolejnych lat. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że pewnie i tak mają w czym wybierać.

Garść problemów

Oczywiście Avengers. Impas. Atak na Pleasant Hill przyniósłby kilka problemów, które utrudniłyby produkcję. Przede wszystkim w komiksie występuje kilka postaci uśmierconych przez MCU. Na pierwszy plan wysuwa się tu Tony Stark, czyli Iron-Man, który na kartach komiksu jest wprawdzie postacią drugoplanową, ale nadal ma kilka ważnych kwestii do odegrania. Oprócz niego wśród bohaterów mamy także Visiona i Quicksilvera. Lepiej wygląda sprawa antagonistów. Najważniejszy z nich, Baron Zemo, uśmiercony przecież nie został i nawet ma się pojawić w serialu telewizyjnym, ale z jego wspólnikami sprawa już nie byłaby taka łatwa. Istotną rolę ma tu Red Skull, a swoje trzy grosze wtrąca także i Whiplash. Mimo wszystko wierzę, że scenarzyści jakoś rozwiązaliby ten problem.

Kolejną przeszkodą na drodze do powstania filmu jest ogromna liczba bohaterów występujących w komiksie. Wprawdzie Avengers: Koniec gry pokazał nam, że scenarzyści i reżyserzy potrafią zmieścić i dać rolę do odegrania naprawdę wielu postaciom, ale i tak byłoby im ciężko. W komiksie bowiem jest ich co najmniej trzy razy tyle, co w Hollywoodzkiej produkcji.

Trzecim i największym problemem przy przenoszeniu komiksu na wielki ekran byłaby sama fabuła. Choć historia Kobik oraz tytułowego miasta Pleasant Hill jest wyśmienita, to jednocześnie jest mocno zagmatwana. Mamy tu skoki czasowe oraz manipulowanie rzeczywistością. Sama Kostka pochodzi z kosmosu i wypadałoby najpierw wiedzieć, skąd się wzięła i co jeszcze potrafi. Oczywiście wszystko dałoby się wyjaśnić, lecz do tego potrzebne byłyby filmy wprowadzające i opowiadające losy bohaterów, aż do chwili przedstawionej w Avengers. Impas. Twórcy pewnie i ten problem by rozwiązali, ale jednocześnie musieliby albo całość rozciągnąć na kilka części, albo wszystko skrócić i spłycić. Obawiam się, że wybrano by tę drugą opcję i może film nie byłby zły, ale z pewnością nie oddawałby ducha komiksu.

Niesamowity crossover

Avengers. Impas. Atak na Pleasant Hill to niezwykła historia, nad którą pracowało mnóstwo scenarzystów i rysowników. Efekt ich pracy jest oszałamiający. Piękne rysunki i żywe kolory cieszą oczy. Wspaniale wychodzi też efekt połączenia wielu stylów. Od razu widać, nad którą stroną pracował Bagley, a gdzie kreski stawiał Schoonover. Bo przecież każdy z twórców ma własny styl. Mieszają nam się więc style klasyczne i nowoczesne, przez co komiks staje się prawdziwą gratką dla fanów gatunku. Scenarzyści z kolei stworzyli historię z wartką akcją i fabułą, która nie tylko nie pozwala na oderwanie się komiksu przez kilka godzin, ale też daje do myślenia. Chociażby nad tym, czy tytuł nadawałaby się na przeniesienie do kin. Po zakończeniu lektury marzę o tym, by znalazł się w MCU i jestem pewien, że taki crossover byłby hitem.

Exit mobile version