Sądzę, że większość z was, gdy zaczynała przygodę z serią o Harrym Potterze, marzyła o tym, by zostać uczniem Hogwartu. Myśl o magicznych doświadczeniach pobudzała dziecięcą wyobraźnię. Każdy potterhead zastanawiał się, w którym z domów umieściłaby go Tiara Przydziału. Większość pewnie chciałaby, podobnie jak Harry i lwia część jego przyjaciół, zostać Gryfonem. Chociaż znaleźliby się i tacy, którzy lepiej odnaleźliby się w innym towarzystwie…
Na list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa czekałam z utęsknieniem od pierwszej klasy podstawówki. Potem niestety okazało się, że Voldemort zniszczył akta uzdolnionych mugolskich dzieci, w związku z czym określone roczniki nie miały szans na magiczną edukację (w tym oczywiście mój). Jednak ponieważ wyobraźni mi nie brakuję, lubię czasem pofantazjować o Hogwarcie. Z racji tego że w naszej Tawernie w najlepsze trwa teraz miesiąc z Harrym, zdecydowałam się napisać trochę o domach, ich duchach, opiekunach i słynnych czarodziejach z nich pochodzących.
Gryffindor
Zacznijmy zatem od Gryffindoru, bo zdecydowałam się na porządek alfabetyczny. W moim odczuciu Gryffoni to takie trochę cwaniaki-średniaki, co to coś umieją, ale polenić się lubią. Lew w herbie, jak na króla dżungli przystało, reprezentuje takie cechy jak odwaga czy determinacja oraz szczerość. Założyciel tego domu, Godryk Gryffindor, uważał, że to, kim jesteśmy, determinują nasze wybory i działania, a nie umiejętności. Barwy reprezentacyjne Gryfonów to czerwień i złoto (w niektórych opracowaniach możecie się spotkać ze szkarłatem zamiast czerwieni, co jest niezgodne z zasadami heraldyki, czyli nauki o herbach), symbolizujące ogień. Ich opiekunka, Minerwa McGonagall, to znakomita nauczycielka transmutacji, która na pierwszy rzut oka wygląda na wielką służbistkę. Wiemy jednak, że to tylko pozory, bo pani profesor potrafi nieźle skopać tyłek śmierciożercom. Poza tym ta niezwykle utalentowana czarownica zostaje w końcu dyrektorką szkoły, a to nie lada osiągnięcie.
Pokój wspólny i dormitorium Gryffindoru zostało umieszczone w wieży Hogwartu, do której wejścia strzeże portret Grubej Damy. Jeśli nie zapamiętasz hasła, nie licz na to, że Dama cię przepuści. Neville niejednokrotnie się o tym przekonał. Duchem związanym z Gryfonami jest Prawie Bezgłowy Nick (Sir Nicholas de Mimsy-Porpington). Czy tylko mnie do dziś bawi moment, w którym Nick tłumaczy przedrostek „prawie”? Oczywiście z Gryffindoru wywodzi się wiele sław czarodziejskiego świata z Harrym Potterem i Albusem Dumbledorem na czele. Pamiętajmy, że Gryfoni lubią konkurować, czego dowodem jest ich nieustanny konflikt ze Ślizgonami. Są trochę jak średniowieczni rycerze, którzy nieustannie testowali swoje umiejętności. Zresztą nie tylko butność łączy członków Gryffindoru z rycerzami, ale też cechy charakteru. Wychowankowie tego domu są odważni i śmiali, wręcz bohaterscy. Złośliwi żartują, że te cechy doprowadzają często do lekkomyślności, wręcz ruszania z szabelką na Księżyc. Osobiście bardzo Gryfonów lubię za ich prostolinijność i bezpośredniość, żaden z nich nie kryje się ani z pozytywnymi uczuciami, ani negatywnymi. Myślę też, że cechuje ich idealizm, będący katalizatorem wszelkich działań i zmian na lepsze.
Hufflepuff
Przejdźmy jednak do mojego ukochanego domu, do którego notabene należę. Zapraszam do Hufflepuff, gdzie na każdego czeka ciepłe i bezpieczne miejsce. Zresztą Helga Hufflepuff uważała, że najważniejszymi cechami jest pracowitość, lojalność i koleżeństwo, co przekładało się na miłą atmosferę wśród jej uczniów. Ku mojemu niezadowoleniu, to najbardziej niedoceniany dom w fandomie, traktowany wręcz po macoszemu. Sytuacja trochę się poprawiła po premierze filmu Magiczne zwierzęta i jak je znaleźć, ponieważ główny protagonista, Newt Scamander, był Puchonem. Widzieliście może filmik na YouTube, w którym aktor wcielający się w tego bohatera wypowiada się na temat Hufflepuffu? Jeśli nie, koniecznie go zobaczcie:
Pokój wspólny Puchonów znajduje się w tym samym korytarzu, co kuchnia (wiadomo zatem, gdzie kończą wszystkie żarłoki). Wejście zostało ukryte pomiędzy wielkimi beczkami. By dostać się do siedziby borsuków, trzeba znać i potrafić wystukać odpowiedni rytm na wieku właściwej beczki. W razie pomyłki, albo próbie nieautoryzowanego wejścia, delikwenta czeka kąpiel w occie, umieszczonym w jednej z nich. Wnętrze pokoju wspólnego, choć znajduje się on w piwnicy, przypomina przytulny pub, w którym umieszczono wiele pięknych roślin (pewnie zwróciliście uwagę, że wychowankowie tego domu świetnie radzą sobie z magicznymi zwierzętami i roślinnością). Wizji tej dopełnia duch Grubego Mnicha, wyróżniającego się wręcz legendarna cierpliwość do wybryków Irytka.
Myślę, że nie muszę wspominać o tym, że choć Puchoni są z natury przyjaźnie nastawieni, wśród nich znajdują się twarde sztuki. Wystarczy spojrzeć na Nimfadorę Tonks, która swoją odwagą i umiejętnościami magicznymi zawstydziła niejednego. No i nie oszukujmy się, to właśnie z Hufflepuffu wywodzi się prawowity uczestnik Turnieju Trójmagicznego Cedrik Diggory. Chłopak chciał pokazać, że jego pobratymcy są niesłusznie wyszydzani i tłamszeni, co zresztą udało mu się osiągnąć. W końcu Czara Ognia wybierała uczestników rozgrywki według ich umiejętności, siły woli, intelektu i determinacji.
Puchoni to przede wszystkim tolerancyjna grupa, w której każdy będzie się czuł swobodnie. Taka atmosfera pozwala na rozwinięcie lub odkrycie swoich umiejętności. W końcu młodzież najlepiej kształtuje się w środowisku pełnym wsparcia. Ponieważ nieobca jest im ciężka praca, osiągają oni wiele sukcesów. A jeśli nadal nie udało mi się was przekonać co do tego domu, pomyślcie tylko, jak wspaniali byliby przyjaciele wywodzący się z niego, ze względu na to, że są wierni i lojalni do końca…
Mam nadzieję, że udało mi się przelać moją miłość do tych dwóch domów w dzisiejszym tekście. Zapraszam serdecznie jutro na dalszą część, w której piszę o Krukonach i Ślizgonach, którzy to, podobnie jak Gryfoni i Puchoni, stanowią barwne, unikalne i niezwykle charakterystyczne grupy.