Site icon Ostatnia Tawerna

Czego nauczyły mnie „Gwiezdne Wojny”?

Banał na wejście: Gwiezdne Wojny są baśnią. Niosą morał oraz emocjonalny ładunek bomby atomowej wielkości stacji kosmicznej. Są świetne, kapitalne, genialnie ponadczasowe. Podobno w 1977 roku ludzkość podzielono na dwie kategorie  ̶ lubiących „Star Wars” i martwych. Wielopokoleniowa Saga mistrza George’a Lucasa zagościła w moim życiu dawno, dawno temu, a konkretniej w 1995 roku. Jako ośmiolatek dorwałem pudełko VHS z „zakapturzonym magiem i zieloną latarką”… Magnetowid topił się dniami i nocami. Czasoprzestrzeń uległa zakrzywieniu. Lasery, bajery, straszny sapiący hełmofon, cudaczne pokraki. Kosmosy! Efekt kuli śnieżnej, która toczy się przez moje życie tuż obok codziennych spraw i prozy powszedniości trwa do dziś. Jem, śpię, oddycham Gwiezdnymi Wojnami. Gdy umrę, potomni mają mnie pochować w czarnym płaszczu, z mieczem świetlnym na piersi.

Póki żyję, dowiedzcie się, czego nauczyły mnie Gwiezdne Wojny

Rasy obce – tolerancja, czyli siła zrozumienia otoczenia

            Pojęcia „człowiek” i „człowieczeństwo” w odległej Galaktyce nabierają wieloznaczności. Istoty humanoidalne, wywodzące się z rasy ludzkiej, zasiedliły setki, jeśli nie tysiące planet. Ot, Korelianie, Alderaanie. Zamykanie umysłu i serca na różnorodność innych ras podczas podróży po Galaktyce spowoduje samoistne ograniczenie dostrzegania piękna odkrywanych światów. Uczenie od innych ubogaca, przy założeniu przyjaznego lub przynajmniej neutralnego nastawienia danej rasy. W myśl powyższego ksenofobia i rasizm w wydaniu kosmicznym oscylujące pomiędzy niemożliwą do wyliczenia mnogością odmian istot humanoidalnych, rozumnych i pierwotnych a atawistyczną nienawiścią do odmienności – bynajmniej nie zasługują na poklask. Oczywiście dopóki ktoś nie wyciąga blastera albo nie chce nas pożreć, wtedy pochodzenie, kolor skóry czy wyznanie tracą jakiekolwiek znaczenie…

Nauka – ciekawość i pęd do wiedzy, czyli potęga umysłu

Gdy pokonamy uprzedzenia, wylądujemy pełni nadziei i zapału na nieznanej planecie. Podejmujemy kontakt, mamy za sobą pierwszy udany akt komunikacji, nikt nie wymachuje nam E-11 przed oczyma. Przeżyliśmy! Wówczas umysł wejdzie na wyższy poziom pojmowania otoczenia. Wola nauki przezwycięża wstyd, ciekawość wyprze błogostan niewiedzy. Datakarty zapełnią się danymi. Uczymy się całe życie, a przynajmniej powinniśmy. Badawcze pionierstwo, porównywanie faktów, zasięganie opinii, wyciąganie wniosków – życie jest za krótkie na zakleszczanie w schematy i zasłanianie  oczu opaską światopoglądowego ograniczenia. Zasady moralne i etyczne są ważne, owszem, aczkolwiek tylko te pozbawione bezkrytycznego fanatyzmu. Gwiezdne Wojny swym bogactwem zachęcają do poszerzania horyzontów, mnie nauczyły niepohamowanej ciekawości życia i żądzy eksploracji.

Rozwaga, spokój ducha – nigdy nie zaglądaj w paszczę rancorowi!

Większość dziwnie wyglądających stworzeń w Galaktyce, szczególnie ryczących i szybko biegnących, zwiastuje rychły zgon. O ile nie jesteśmy Jedi albo nie siedzimy akurat w kabinie turboczołgu czy AT-AT. Przyjmijmy za pewnik, iż spotkanie z rancorem oznacza przekąskę w postaci nas samych. Poranny koktajl instynktu samozachowawczego z czujnością oraz zdrowym rozsądkiem i baczna lustracja otoczenia na drugie śniadanie. Jednak zalecam przede wszystkim umiarkowane i spokojne zachowanie, wzajemny szacunek. Gwałtownością częstokroć nie osiągniemy niczego poza przemocą. Przemoc rodzi przemoc, a nawet Sith nie zabija dla przyjemności! I pamiętajcie – widzicie kły i szpony, nogi za pas!


„Religia” – wiara zaklęta w kamień, czyli ukryte w ukrytym

Moc. Siła uniwersalizmu. Wszechpotęga. „Jasna” i „Ciemna” strona, dualizm upraszczający percepcję kosmicznego światostanu. Moc to monolit wedle filozofii Lorda Sith Darth Bane’a, twórcy Zasady Dwóch. Mocy nie widać, nie czuć jej smaku, zapachu. Moc otacza i kreuje życie, czego uczył Mistrz Yoda, wyciągając X-Wing z bagna. „Wiara” silnie pragmatyczna, wymagająca mistycznego doświadczenia. Daru ofiarowanego przez enigmatyczne istoty albo byty, mieszaniny fluktuacji i naznaczenia. Moc łączy chrześcijaństwo, buddyzm, judaizm, islam, wyciągając z nich najwartościowsze, pozytywne aspekty. Istota Mocy od wiary w boga (bogów) różni się jedynie metodą docelową, formą przekazu oraz relacją zwrotną. Wierzyć znaczy czuć. Moc ubogaciła mnie wewnętrznie, gdyż pozwoliła poczuć się istotną, choć malutką drobinką kosmicznego pyłku, fragmencikiem większej całości. I fajnie byłoby siłą telekinezy podjadać ciastka ze słoika…

Scena z filmu „Gwiezdne Wojny: Imperium kontratakuje”

Idealizm – marzyciele płoną na stosie, czyli dobro kontra zło

Żadna planeta, cywilizacja, ustrój czy kultura nie jest czarno-biała. Nigdy nie była, przenigdy nie będzie. Jednakże warto mieć marzenia, lecz nie można za nimi gonić na ślepo. Pozornie łatwo o totalne oderwanie od rzeczywistości przy całym bogactwie Gwiezdnych Wojen. Odróżnianie dobrych i złych uczynków wymaga samokontroli oraz zdolności wartościowania w postępowaniu. Iluzorycznego rozgraniczenia i rozeznania pomiędzy akceptowalnymi normami galaktycznego multispołeczeństwa wewnętrznymi normami. Kosmicznej tkanki liczonej w setkach miliardów istnień! Totalitaryzm, despotyzm, tyrania, ucisk, wyzysk, niewolnictwo, istne ucieleśnienie I Galaktycznego Imperium – Galaktyka wciąż pozostanie pełna brudów, którym należy stawić opór. Ważne będzie zachowanie racjonalizmu i zdroworozsądkowego podejścia do spraw codziennych. Marzeniami nie wykarmimy rodziny, a odnalezienie równowagi pomiędzy „Jasną i Ciemną Stroną Mocy” nada sens ludzkiemu żywotowi. Abyśmy mieli klarowność – kochajmy życie, szukajmy szczęścia. I po prostu bądźmy dobrzy dla innych, o ile nie spotkamy akurat Jar Jar Binksa…

„Hejt”, abyście sami wypili wiadra pomyj, któreście uwarzyli

Każdy ma prawo do wyrażania swego zdania. Internet poszedł w tym względzie zbyt daleko. Anonimowość (raczej pozorna) daje poczucie bezkarności w obrażaniu i opluwaniu. Hejtujemy obecnie wszystko, z frywolną łatwością. Możliwość wypisywania nienawistnych opinii podnosi nam poczucie własnej wartości? Zagłuszamy ego, gdy częstokroć sami nie potrafimy zrobić czegoś lepiej albo wcale. Kto bez winy, niechaj rzuci we mnie Gwiazdą Śmierci… sam kilka razy w życiu wdałem się w jałowe z perspektywy czasu dysputy, pragnąc, aby „moja racja była najsłuszniejsza ze wszystkich racji”. Zaryzykuję, trudno. Cyfrową nienawiść zostawcie ignorantom, którzy nie potrafią cieszyć się z nowego epizodu Gwiezdnych Wojen, marudzą o komercjalizacji, ech. Bądźcie ponad hejt i oglądajcie cóż wam się podoba! Może poza The Star Wars Holiday Special o Wookiech… Pamiętajcie – uprzedzałem! 😉

Samodoskonalenie – patrz dalej, sięgaj wyżej, czyli ambicja i pracowitość

Przebodźcowanie współczesnego świata bywa zmorą. Kolejny odcinek serialu, jeszcze jeden poziom w grze, działający na pełnych obrotach Internet (a raczej Holonet) nie polepsza sprawy. Fragmentarycznie, „po łebkach” nie ma sensu przystępować do czegokolwiek. Działanie przemyślane i logiczne, winno przynieść zamierzony, pozytywny efekt końcowy. Spontaniczność nie jest zła, lecz w przypadku rozwoju osobistego dyscyplina godna Jedi, pracowitość i sumienność awansują do rangi klucza ku wrotom ciekawszego życia. Pisałem o uczeniu się, ale zapomniałem o ambicji (nie pustej dumie), o pracowitości, sumienności i uczciwości. W Gwiezdnych jednym z lepszych przykładów będzie Zakon Jedi sprzed Wojen Klonów oraz wytrwałość Sithów w dążeniu do celu. I zachowujcie umiar bo skończycie jak Vader…

Pasja – czyli hobby i odpoczynek, relaksy i inne bajery

Pracować i nie zwariować. Powrócić do bazy i… odsapnąć. Odpoczynek oraz umiejętność odpoczywania bywa trudną sztuką. Łatwiej mają istoty posiadające i pielęgnujące pasję. Hobby pozwalające zachować dystans wobec trosk codzienności. Jednych relaksuje szum wiatru, innych kubek kawy, koc i książka. Gdy tylko mam wolną chwilę chwytam komiks czy album, przymykam oczy i przenoszę wszystkie troski w odległą Galaktykę oraz piszę. Ładując życiowe akumulatory nauczyłem się współgrać z Gwiezdnymi Wojnami. Odpoczywam, gdy po raz sto pięćdziesiąty-któryś oglądam wybrany Epizod albo kreuję własny światek w opowiadaniu. Odpoczywania należy uczyć, aby móc w miarę normalnie funkcjonować. Pasja zawsze pozytywnie wpływa na człowieka, szczególnie taaak bogata i frapująca. Dbajcie o swoje zainteresowania i nigdy, przenigdy się ich nie wstydźcie!

Uff, wystarczy. Puentując powyższe, pamiętajcie – uniwersalizm Gwiezdnych Wojen oraz ich siła leży w multikulturowym podejściu do wielu problemów. Każdy niechaj wybierze wartości zagnieżdżone w Sadze wedle uznania. Najważniejsze zaś, aby podczas obcowania z kosmosem Lucasa najzwyczajniej dobrze się bawić.
Niech Moc będzie z Wami!



Autorem grafiki głównej jest https://byzwa-dher.deviantart.com/

Exit mobile version