Ha! Tu was wszystkich mam! Pewnie nawet nie wiecie, o kogo chodzi, prawda? A mowa jest o jednym z bohaterów fenomenalnego cyklu Roberta M. Wegnera (zapamiętajcie to nazwisko, bo absolutnie warto sięgnąć po jego serię!). Opowieści z meekhańskiego pogranicza są pełne świetnie wykreowanych postaci i pouczających sytuacji, jednak moje serce podbił właśnie porucznik Kenneth-lyw-Darawyt. Od niego też nauczyłam się najwięcej. Jesteście ciekawi czego dokładnie?
Zawsze jest pod górę!
Stromo jest nie tylko w górach. W życiu też nie ma łatwo. Dostałeś awans na porucznika, a za twoim plecami nie stoją bogaci i wysoko postawieni krewni? Wiedz, że coś się dzieje. Pewnie właśnie ktoś kopie głęboki dołek, a ty niechybnie w nim wylądujesz, o ile nie zachowasz należytej czujności i podejrzliwości. Jak nic jesteś osłem, na którego barki zrzuci się problematyczne zadanie – jeśli mu podołasz, to masz szczęście, ale twoi przełożeni i tak przypiszą sobie wszystkie zasługi, jeśli nie, no cóż, mówi się trudno i żyje dalej. Przynajmniej będzie na kogo zwalić winę za porażkę, nie? Oczywiście, nie ukrywajmy, zawsze lepsze jest poradzenie sobie z misją, to pozwala zachować głowę, rangę, żołd i jeszcze pozwala zyskać sobie sławę wśród miejscowej ludności. Pamiętaj! Po pierwszej takiej misji zawsze przyjdą kolejne…
Źle wróży, jeśli miejscowi witają chlebem i uśmiechem!
Znajdująca się pod twoimi rozkazami kompania wygląda jak banda rozbójników, a jedyny stały element wyposażenia to płaszcz z emblematami, ale tak naprawdę jesteś jednak przedstawicielem prawa, nie? Do tego działasz na terenach zamieszkałych przez upartych jak górskie kozy górali, którzy najchętniej wraziliby stal między żebra każdemu, kto za bardzo wsadza nos w ich sprawy? Przynajmniej na jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, a mieszkańcy wioski, do której właśnie przybyliście, witają cię chlebem, uśmiechem, ciepłym słowem i jeszcze wskazują dogodne miejsce na rozbicie obozu? Możesz mieć pewność, że dzieje się coś wybitnie złego, a ktoś próbuje uśpić twoją czujność i pozbyć się całej kompanii jak najszybciej z okolicy. Najpewniej wszyscy mają coś na sumieniu i kiedy część mieszkańców wita i mydli ci oczy, to reszta zaciera ślady lub w inny sposób mataczy. Pamiętaj! Nie ma ludzi niewinnych, są tylko źle przesłuchani.
Tarczę nosi się na plecach!
Bez sensu? A masz oczy z tyłu głowy, żeby widzieć, jak ktoś próbuje wbić ci coś ostrego między łopatki, i jesteś w stanie uchylić się przed każdym zdradzieckim ciosem? No właśnie. Pamiętaj zatem, że jeśli coś wydaje się głupie, ale działa, to wcale nie jest tak strasznie idiotyczne. Świat zaś wypełniają niebezpieczeństwa, które wcale nie zamierzają czekać z atakiem aż łaskawie je zauważysz i ustawisz się tak, by starcie było sprawiedliwe. Hej, może jeszcze mają dać ci czas na dobycie miecza i zwołanie kumpli? Wolne żarty! Noszona na placach tarcza nie tylko je chroni, ale też nie przeszkadza w pieszej wędrówce po górach (no bo chyba nie myślałeś, że konie nadają się na wąskie i strome ścieżki), a jakby to nie wystarczyło, jest zawsze w zasięgu ręki.
Rudy ma fart!
Nie znaczy to jednak, że ma duszę! Tego wciąż nie udało się ustalić, więc wszelkie plotki na ten temat to po prostu zbiór niepotwierdzonych domysłów. Okazuje się jednak, że rudzi są nie tylko osobami o gwałtownym usposobieniu i gorącej głowie, ale posiadają też jakieś chody u sił wyższych i zdarza im się mieć więcej szczęścia niż rozumu. Skoro urodziłeś się z tym kolorem włosów, to pamiętaj, że czasem warto posłuchać swojej intuicji i zrobić coś, na pierwszy rzut oka wygląda na akt desperacji, bo a nuż się to opłaci i przyniesie oczekiwane skutki. Jeśli zaś nie jesteś ryży, to znajdź sobie takiego przełożonego – wtedy jego szczęście i sława nie raz pomogą całemu oddziałowi. Biorąc pod uwagę rzadkie występowanie tego koloru włosów, staniecie się też rozpoznawalni i nikt nigdy nie pomyli waszej kompanii z inną. No i… jeśli ktoś spróbuje wyeliminować dowódcę, to będzie szukał rudego, więc wszyscy pozostali są stosunkowo bezpieczni.
Z magami i szlachtą same problemy
Nie od dziś wiadomo, że magia wiąże się z ryzykiem i to nieważne, czy ta ujarzmiona, czy dzika i nieokiełznana. Magowie to często źródło większości problemów, zawsze marzy im się bowiem albo władza, albo potęga… albo coś jeszcze innego. Jeśli zatem w pobliżu kręci się jakiś władający mocą, to należy zachować czujność. Gdy jednak za jakiś kłopot nie odpowiada magia, zapewne jego sprawcą jest szlachcic. Wysoko urodzeni mają tendencje do komplikowania każdej, nawet najdrobniejszej kwestii i to właśnie przez to okaże się, że nie dostaniesz kolejnego awansu za swoje zasługi. Tak to jest, jak zabijesz jakiegoś szlacheckiego synalka z sąsiedniego kraju, który bawił się w watażkę na przygranicznych terenach, nagle wszyscy wysoko urodzeni czują szeroko pojętą solidarność klasową i lęk przed tym, że i oni zostaną posłani do piachu.
Sława się opłaca!
I to wcale nie dlatego, że masz wyższy żołd czy lepsze miejsce w koszarach. Skąd w ogóle ten pomysł? Aż tak dobrze nie ma! Jeśli jednak w końcu przestanie dopisywać ci szczęście i znajdziesz się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze, to zobaczysz lub usłyszysz coś, czego nie powinieneś. Bystry umysł też może stać się źródłem kłopotów, wystarczy, że nieopatrznie dodasz dwa do dwóch i wyjdzie ci dobry wynik. Najprościej byłoby wysłać ciebie i całą kompanię na jakąś misję i zaaranżować zniknięcie. W końcu wypadki w górach się zdarzają, jak nie lawina, to dzikie zwierzęta, nie? Natomiast życie i rzyć często ratuje… sława! Jeśli ludzie kojarzą waszą kompanię, to jej nagłe zniknięcie może się okazać problematyczne, zwłaszcza jak mieszkańcy zaczną pytać. Warto więc poświęcić trochę czasu na to, by wyrobić sobie odpowiednią renomę, wtedy, co najwyżej, czeka was przeniesienie w jakieś odległe rejony, a nie przykry w skutkach wypadek w górach.
Dowódca nie musi wiedzieć wszystkiego!
To bardzo ważna lekcja, która odrobinę przeczy temu, co powszechnie się sądzi. Przełożony wcale nie musi wiedzieć o wszystkim, co robią jego podwładni. Dobrze zdać sobie z tego sprawę i nauczyć się odróżniać to, o czym powinniśmy mieć pojęcie, od tego, co absolutnie nie jest nam do szczęścia potrzebne. Dotyczy to zwłaszcza wszystkich psikusów, które twoja kompania wytnie innemu oddziałowi, jeśli incydent zostanie zgłoszony „górze”, to nie musisz kłamać swojemu przełożonemu w żywe oczy i udawać kretyna, bo… w końcu naprawdę nie wiedziałeś, co dokładnie planują twoi ludzie. Czasem niewiedza jest błogosławieństwem! Pamiętaj, że im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.
Przyznam szczerze, że jeśli chodzi o ważne i życiowe nauki, to jest to dopiero wierzchołek góry lodowej. Warto pamiętać też o tym, że dowódca zawsze je i pije to, co jego ludzie, że śpi tam, gdzie oni, i na równi z nimi ponosi trudy wart. Nie można zapomnieć, że dobrze jest mieć zaufanie i szacunek swoich podwładnych. Jeśli jednak chcecie dowiedzieć się więcej, to musicie to zrobić na własną rękę i sięgnąć po cykl Opowieści z meekhańskiego pogranicza.