Site icon Ostatnia Tawerna

Cyberpunkowa postapokalipsa – pierwsze wrażenia z „The Gaia Complex”

Papierowe RPG to rozrywka mająca już wiele lat na karku, jednak wciąż cieszy się ona wielką popularnością. Choć mogło by się wydawać, że w tej materii już wymyślono wszystko, wciąż powstają nowe, ciekawe systemy. Czy The Gaia Complex zapowiada się na nowy powiew świeżości?

Dziesiątki kartek walających się po stole, masa wielościennych kości, podniszczone częstym używaniem podręczniki, a czasem i stanowiący wsparcie kalkulator. Wielu, słysząc o takim zestawie, uśmiecha się pod nosem, przypominając sobie dziesiątki epickich przygód. Choć w tej materii największą popularnością cieszą się niezmiennie Dungeons & Dragons oraz Warhammer, tak każdy gracz byłby w stanie wskazać jeszcze kilka systemów, tworząc naprawdę obszerną listę tytułów. Wśród tej zacnej ferajny pojawia się nowy zawodnik: The Gaia Complex.

Neonowa postapokalipsa

Rok dwa tysiące trzydziesty dziewiąty zapisał się w historii ludzkości niechlubnymi zgłoskami. Tak zwana „wojna o surowce” doprowadziła do nieodwracalnych zmian na naszej niegdyś pięknej planecie. Atmosfera stała się toksyczna, ziemia skażona, a ludzkość została zdziesiątkowana przez walki i zmienioną przez zniszczenia naturę. Zapewne byłby to kres ludzkości, gdyby nie wysiłki naukowców, którym udało się stworzyć powietrzne kopuły, utrzymujące pod sobą warunki zdatne do podtrzymania życia. Kuriozalnie, to, co popchnęło ludzi do niszczycielskiej zawieruchy, teraz odeszło w niebyt. Surowce, jeszcze niedawno tak deficytowe, przy uszczuplonej populacji stały się bardziej niż wystarczające (niewątpliwie Thanos uśmiecha się w tym momencie szeroko), pozwalając na niespotykany dotąd rozwój ludzkości. Rozpoczęło się odbudowywanie świata, lecz tylko jedenastu miastom udało się przetrwać, stając się jedynymi miejscami zdatnymi do egzystencji. Nie oznacza to jednak, że planeta niemal doszczętnie opustoszała, gdyż największa z metropolii, zwana Nową Europą, rozciąga się od zachodnich granic niegdysiejszej Francji, aż po wschodnie tereny dawnej Polski. Olbrzymia, zwarta zabudowa zatopiła pod neonowym blaskiem jakiekolwiek wspomnienia o połaciach zieleni, tak niegdyś charakterystycznych dla naszej biednej planety.

W ten oto sposób zostajemy wprowadzeni do świata przedstawionego w The Gaia Complex. Fabuła w dość przejrzysty i spójny sposób łączy ze sobą postapokalipsę z modnym obecnie cyberpunkiem. Nie jest to rzecz jasna wszystko, gdyż oprócz oczywistych w takich klimatach cyberwszczepów i wielkich korporacji, możemy tu spotkać Gaię, tytułową sztuczną inteligencję, samodzielnie zarządzającą całą Nową Europą, całkowicie zmechanizowane służby porządkowe, w pełni zastępujące swych ludzkich poprzedników, brutalne wojny uliczne o skali zdecydowanie większej niż zatargi gangów, dzikich ludzi potrafiących nawiązać szczególnie silną więź ze zwierzętami, a nawet dwie frakcje wampirów! A wszystko to w bardzo brutalnym i dojrzałym świecie. Nie mogło tu zabraknąć miejsca dla organizacji Merc, zrzeszającej najemników do robót wszelakich. Jak łatwo się domyślić, to właśnie w jej członków przyjdzie nam się wcielić podczas zabawy.

Może się nie znam, ale spróbować mogę

The Gaia Complex kładzie główny nacisk na snucie opowieści, przez co prezentuje dość proste i nieskomplikowane zasady, oparte na kościach dwunastościennych (do testów i walki) oraz trzyściennych (tylko do walki). Podobnie jak w znakomitej większości systemów, postaci graczy posiadają określone statystyki (osobiście nie spotkałem się choćby z jednym, który by z tego rezygnował, ale kto wie…). W tym przypadku mamy do czynienia z siedmioma wskaźnikami, takimi jak Brawn, wskazujący siłę fizyczną, wytrzymałość i kondycję bohatera, Reflex, będący ukazaniem sprawności w zakresie zwinności i zręczności, Guts, odpowiadający za siłę i odporność psychiczną, Brains, określający inteligencję, Allure, pozwalający poznać charyzmę i wdzięk postaci, Perception pokazujący bystrość i uważność, oraz Grit, reprezentujący determinację postaci, umiejętność życia chwilą i odrobinę szczęścia, będąc w praktyce czymś na kształt warhammerowych Punktów Przeznaczenia.

Szereg umiejętności przypisany został do konkretnych statystyk, opierając na ich wartościach testy, dość podobnie jak w przypadku Neuroshimy. Jednak brak jakiejś zdolności nie oznacza, że nie możemy z niej skorzystać. Do sprawdzenia sprawności używamy bowiem dwóch kości jednocześnie, i o ile w przypadku tych wyćwiczonych wystarczy nam sukces na jednej z nich, o tyle w przypadku braku odpowiedniego wyszkolenia musi nam się powieść na obu. Oczywiście istnieją wyjątki od tej reguły dla właściwości wymagających szczególnego treningu, wszak wiadomo, że bez wiedzy o pilotowaniu samolotów nasz lot skończy się fatalnie.

The Gaia Complex, podobnie jak inne systemy, oferuje pomoc w prowadzeniu przygody. Nie czyni tego jednak poprzez gotowe scenariusze, ale podanie propozycji konkretnych scen, które mogą wydarzyć się podczas kampanii. Oczywiście pomysły te można ze sobą łączyć w dowolny sposób, modyfikować je pod swoje potrzeby lub rozszerzać o autorskie koncepcje. Jak zapewnia twórca, dzięki takiemu podejściu możemy wielokrotnie korzystać z tych samych propozycji,  za każdym razem przeżywając nowe i nie aż tak powtarzalne przygody.

Brutalny świat walk wielkich korporacji zatopiony w neonowym świetle, gdzie sztuczna inteligencja dba o prawidłowe funkcjonowanie olbrzymiego miasta, trup ściele się gęsto na ulicach, a pomiędzy ludźmi poruszają się wampiry popijające syntetyczną krew lub czające się w brudnych podziemiach, czyhając na ofiarę pozwalającą na posilenie się w tradycyjny sposób.

Podoba Wam się taka wizja? W takim razie będziecie mogli dołożyć swoją cegiełkę do tego projektu, gdyż już niebawem rusza zbiórka na Kickstarterze mająca na celu sfinansowanie tego przedsięwzięcia, a dostępna jest tutaj. Pomożecie?

Exit mobile version