Site icon Ostatnia Tawerna

Cud okazał się bluźnierstwem – recenzja filmu „Niepokalana”

„Sam Pan da wam znak. Oto dziewica pocznie i urodzi Syna” – Księga Izajasza 7:14. Problem w tym, że w tej opowieści Bóg nie dał żadnego znaku.

Najświętsza Mar… Cecilia dziewica

Siostra Cecilia (Sydney Sweeney) postanowiła oddać całe swoje życie Bogu i przeprowadza się do włoskiego klasztoru. Po złożeniu ślubów wierności i czystości, bohaterka zaczyna czuć się gorzej, a jej objawy wskazują jednoznacznie na ciążę. Po dokładnych badaniach cały zakon dowiaduje się o tym, że Cecilia oczekuje narodzin potomka, pomimo braku kontaktu intymnego z mężczyzną.

Cały seans można podzielić na dwie części: tragiczną i znakomitą. Część tragiczna zajmuje pierwsze 30 minut i niesamowicie odstrasza widza. Historia rozwija się w sposób ślamazarny i nieciekawy. Zostajemy powoli wprowadzeni w struktury klasztornej rzeczywistości i jej hierarchii, gdzie poznajemy kilka najważniejszych postaci, w tym samą główną bohaterkę i jej motywacje. Problem leży w przedstawieniu tego, jak w serialu obyczajowym, gdzie Cecilia wraz ze swoją nowo poznaną przyjaciółką wygłupiają się podczas codziennych prac lub dość długo rozmawia z innymi ludźmi o rzeczach mało intrygujących.

Od słabych straszaków do świetnego body horror

Pierwsze wrażenie dotyczące strachu również nie zapowiada niczego dobrego. Sporo niezwykle słabych jumpscarów tworzy nam obraz mało ambitnego horroru, który nie potrafi straszyć niczym innym, niż wyskakującym na twarz brzydalem w akompaniamencie głośnego dźwięku upadającej patelni. Kiedy żmudnie mijają minuty filmu i tracimy wszelką nadzieję na ciekawe widowisko, Cecilia zachodzi w ciążę, i w tym momencie wszystko nabiera zupełnie innego tempa i staje się czymś niespodziewanym.

Cecilia doświadcza wielu nieprzyjemnych schorzeń niewystępujących w normalnej ciąży, a jej podejrzenia dotyczące klasztoru odkrywają niezwykle mroczne i ohydne tajemnice. Pojawia się szokujące emanowanie brutalnością, gore, a akcja nabiera na tyle odpowiedniego tempa, że znika nuda, która towarzyszyła nam wcześniej. Walka bohaterki w roli final girl jest wypełniona mocnymi scenami, pokazującymi determinację zakonnicy i próby obrony chwiejące się na granicy szaleństwa. Nie widać już wtedy niewinnej i posłusznej służki Boga, a kobietę w opałach, która posunie się do wszystkiego, by pokonać przeciwności oraz wyjść zwycięsko z najtrudniejszych starć.

Za późno…

Wszystko to zostało ukazane nam w ciężki i przytłaczający sposób, a Sydney Sweeney pokazuje ból, strach i wytrwałość głównej bohaterki w angażującym widza stylu, zresztą cała obsada robi naprawdę rewelacyjną robotę, zwłaszcza odtwórcy antagonistów. Efekty podczas krwawych scen wyglądają dobrze i odpowiednio przyprawiają o nieprzyjemne odczucia. Wciąż jednak nie mogę zrozumieć, dlaczego najpierw musieliśmy przetrwać pierwsze minuty, które źle budowały fundamenty widowiska? W drugiej, lepszej części filmu nie występuje ani jeden chamski straszak, a klimat przetrwania wylewa się z ekranu, więc początek wyglądający na typowy i mało wartościowy horror nie miał kompletnie sensu.

Zwłaszcza że pozostałe elementy również stają się lepsze podczas dalszego oglądania. Postacie zyskują mocniejszego charakteru i stają się ciekawe, historia, nabierając tempa i odpowiedniej narracji zaczyna wciągać, a praca kamery przestaje być tak statyczna. To wszystko sprawia, że podczas napisów końcowych czujemy satysfakcję i oceniamy seans jako udany, a potem przypominamy sobie początek i mamy mieszane odczucia. Gdyby całość była wykonana na podobnym poziomie co rozwinięcie i koniec filmu, to mógłbym go ogromnie polecić, a tak mogę go jedynie zasugerować ludziom o mocnej cierpliwości.

Za możliwość obejrzenia filmu dziękujemy sieci kin Cinema City!

Nasza ocena: 6/10

Trzeba przetrwać okropny początek, by zobaczyć prawdziwe oblicze Niepokalanej

Fabuła: 5/10
Strach: 4/10
Brutalność: 9/10
Oprawa wizualna: 6/10
Exit mobile version