Już 19 października na platformie Netflix będziemy mogli obejrzeć trzeci sezon przygód Matta Murdocka, znanego jako Daredevil. Tymczasem my już widzieliśmy pierwsze sześć odcinków i spieszymy, aby podzielić się z wami naszymi wrażeniami.
A „Defenders” obejrzane?
Nim zasiądziemy do oglądania kolejnych przygód Diabła z Hell’s Kitchen, należy zapoznać się z innymi serialami Marvela znajdującymi się na platformie Netflix. Przede wszystkim poznać należy sezon pierwszy i drugi Daredevila, a także obejrzeć The Defenders. W przeciwnym razie nie będziemy na bieżąco z wydarzeniami przedstawionymi w nowym sezonie.
Warto też poznać wcześniej historię Iron Fista, Luke’a Cage’a oraz Jessiki Jones, aby być na bieżąco z całością. Dla tych, którzy mają to wszystko za sobą, przypomnę jedynie, że historia Matta Murdocka kończy się na tym, że po walce z The Hand, nasz bohater zostaje uwięziony wraz z Elektrą pod gruzami walącego się budynku i uznany za zmarłego.
Diabeł żyje!
Nie jest żadną tajemnicą, że Matt Murdock przeżył katastrofę i wrócił do roli obrońcy Nowego Jorku. Netflix wypuścił do tej pory już kilka trailerów najnowszego sezonu serialu. Widzimy w nim jak Śmiałek znowu walczy z przestępcami na ulicach Hell’s Kitchen. Oprócz samego Diabła będziemy mieli do czynienia z innymi postaciami znanymi z poprzednich odcinków. Naszego bohatera nadal wspierać będą Karen Page, Foggy Nelson czy ojciec Lantom. Na jego drodze z kolei ponownie stanie Wilson Fisk, który znów wkłada swój garnitur i spinki, by stać się Kingpinem.
Nową postacią z kolei będzie Benjamin Poindexter, znany też jako Bullseye. Choć to agent FBI, to zostanie on wrogiem Daredevila. Będzie postacią na tyle kluczową, że Netflix już poświęcił mu jeden ze zwiastunów. Czego się z niego dowiedzieliśmy? Przede wszystkim tego, że najnowszy antagonista ma problemy psychiczne, zawsze trafia w cel i to bez względu na to, czy strzela z pistoletu czy rzuca nożem… oraz, że włoży na siebie kostium Diabła z Hell’s Kitchen. Będziemy mieli także okazję poznać matkę Matta Murdocka. Jeśli chodzi o obsadę, to nie musimy się martwić. W rolach głównych zobaczymy ponownie Charliego Coxa, Eldena Hensona, Deborah Ann Woll, Vincenta D’Onorfio czy Petera McRobbiego. Do obsady dołączą też Wilson Bethel, Joanne Whalley oraz Jay Ali.
W Hell’s Kitchen bez zmian
Przejdźmy jednak do tego co najważniejsze, czyli do oceny trzeciej serii. Po obejrzeniu sześciu odcinków mogę stwierdzić jedno: dotychczasowi fani serialu będą zachwyceni, a osoby, które Diabła nie polubiły, nadal się do serii nie przekonają. Dlaczego? Jak dla mnie najnowsze odcinki nie różnią się od poprzednich. Sam scenariusz oczywiście się nie powtarza, ale akcja prowadzona jest w ten sam sposób. Kiedy więc mamy jakąś scenę walki, pościgu czy innych wydarzeń, to jesteśmy wbici w fotel, a w myślach powtarzamy tylko „WOW! Ekstra!”. Kiedy jednak dynamiczne sceny się kończą, czujemy się momentami znudzeni. Za dużo jest tu rozmów i stania w miejscu. Fabuła idzie do przodu bardzo wolno, co może zniechęcać.
Niewiele zmieniły nam się też same postacie. Moim zdaniem nadal najciekawszą osobą na ekranie jest Wilson Fisk. On nie potrzebuje spektakularnych akcji. Jego zachowanie, charyzma czy manipulacje innymi, to klasa światowa. Nawet kiedy siedzi i patrzy w ścianę, jest dużo ciekawszy od wielu innych postaci. Świetny jest też oczywiście tytułowy bohater. Choć wolałem go w stroju od Melvina Pottera, to i w czarnym daje radę. A i nawet w garniturze, kiedy spuszcza łomot w więzieniu (co zresztą mamy okazję zobaczyć w zwiastunie), zapiera dech w piersiach. Gorzej jest już z Mattem Murdockiem, który nadal jest zbyt poważny, cierpiący i poszkodowany przez los. Owszem, taka jego rola, bo przecież i w komiksach nikt go nie oszczędza, ale w serialu momentami jest zwyczajnie nudny. Większych zastrzeżeń nie mam do Foggy’ego, który pozostaje tym samym lojalnym przyjacielem bohatera, co zawsze. Gotów pomóc, zrugać, obrazić się i wybaczyć, a i w sądzie potrafi być kozakiem i postawić na swoim.
Niestety wróciliśmy znów do monotonnej i irytującej Karen Page. O ile drugi sezon oraz The Defenders pozwoliły Deborze Ann Woll pokazać jej bohaterkę w dużym lepszym świetle, o tyle teraz mamy powtórkę z wątpliwej rozrywki. Ukochana Śmiałka znów zajmuje się przede wszystkim gadaniem i szukaniem prawdy. Najbardziej denerwujące jest jednak przypominanie tego co było. I wcale nie chodzi mi o odległą przeszłość. Karen potrafi wdać się w dyskusje na temat tego, co widzieliśmy w poprzednim, a nawet w tym samym odcinku (!) I zajmuje jej to trochę czasu. Przynajmniej można iść po kanapkę.
Ponieważ o pani Maggie Murdock nic wam zdradzić nie mogę, to przejdę do innej postaci, czyli do Bullseye’a. W pierwszym sezonie mieliśmy doskonałego Jamesa Wesleya, w drugim dostaliśmy znakomitego Franka Castle czyli Punishera, trzeci należy do Benjamina Poindextera. Popularny Dex, obok Fiska, to gość któremu można by dać osobny serial. Świetnie przedstawiony i wykreowany. Ewoluuje z każdą chwilą, a my chcemy poznać jego historię od początku do końca. Znakomity przeciwnik dla Diabła, który mocno namiesza w Hell’s Kitchen. Co zresztą pokazał nam już trailer.
Czy ja jestem w Gotham?
Trzeci sezon Daredevila trudno jest ocenić jednoznacznie, zwłaszcza po obejrzeniu sześciu z trzynastu odcinków. Ma momenty genialne, które powodują, że widz chce wiedzieć co będzie dalej, oraz takie, po których ma się ochotę wyłączyć serial. Na szczęście wciągająca historia Fiska i Bullseye’a oraz sam Diabeł, są na tyle ciekawe, że chce się wiedzieć, co wydarzy się dalej w ich życiu. Oni stanowią trzon głównej fabuły i spisuje się w tym świetnie. Gorzej wypada natomiast wiecznie cierpiący i krwawiący Matt Murdock oraz Karen Page.
I mamy jeszcze Foggy’ego, któremu może nei dano spektakularnych akcji, ale też nie jest nudny i bezbarwny. Spory plus należy mu się też za to, że znów, jako jedyny, wprowadza do serialu nieco humoru. A wydaje mi się, że tego najbardziej brakuje Daredevilowi. Sceny akcji są szybkie, świetnie nakręcone i wciągające. Pozostałe – cóż, różnie z nimi bywa. Ale cały świat nadal jest ponury, smutny, a ulice Hell’s Kitchen szare i mroczne. Ja wiem, że taki jest Diabeł i komiksy o nim, że to nie filmy MCU, pełne koloru i rozrywki, ale próba zrobienia ze Śmiałka Mrocznego Rycerza z Nowego Jorku nie do końca twórcom wychodzi. Jakiś żart od czasu do czasu i mniej powagi wyszłoby na dobre dla całości.
Decyzja należy do Ciebie
Czy warto więc usiąść do trzeciej serii? Według mnie tak. Choćby dla Wilsona Fiska i Benjamina Poindextera. Fani przygód Diabła z Hell’s Kitchen też znajdą tu sporo dla siebie. Zawarto tu bowiem kilka wątków znanych z kart komiksów, w tym te omawiane nie tak dawno w recenzowanym przeze mnie Daredevil: Nieustraszony! Tom 3. A które dokładnie? Cóż, należy przekonać się samemu. Nie będę jednak wmawiał Wam, że to najlepszy serial jaki widzieliśmy. Jest w nim sporo nudnych i irytujących wątków, a fabuła wlecze się miejscami jak flaki z olejem.
Jeśli sezon pierwszy was nie przekonał, to trzeci też nie da rady. Ale Ci, których serial Netflixa wciągnął, nie będą zawiedzeni. Dostajemy to, za co polubiliśmy poprzednie odcinki. Bez obaw siadajcie więc 19 października do oglądania i cieszcie się śledzeniem dalszych losów Śmiałka z Hell’s Kitchen.
Nasza ocena: 7,5/10
sezon trzeci nie zawiedzie fanów poprzednich serii. Jest tu dużo akcji, ciekawy wątek główny oraz świetny nowy wróg naszego bohatera. Nadal niestety brakuje charyzmy samemu Mattowi, a także Karen Page. Zbyt rozwleczona fabuła może zniechęcać, ale ostatecznie serial ma w sobie coś, co potrafi wciągnąć na kilka godzin.Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 6/10
Oprawa wizualna: 9/10
Oprawa dźwiękowa: 8/10