Site icon Ostatnia Tawerna

Coś się kończy…, ale czy aby na pewno? „Alcatraz kontra Bibliotekarze 5: Mroczny Talent” – recenzja książki

Brandon Sanderson to moim zdaniem najlepszy współczesny pisarz. Każda jego książka to niewątpliwe arcydzieło czasem tylko uszkodzone przez niechlujstwo tłumacza. Ocena jego utworów należy do jednej z tych nielicznych przyjemności, jakie serwuje praca recenzenta. Ostatni tom serii o Alcatrazie to naprawdę trudna w ocenie pozycja. Dlaczego? Na to postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji.

Recenzja zawiera spoilery poprzednich części.

Young Adult wcale nie dla młodych

Wbrew wszystkiemu, ostatnia część Alcatraza niekoniecznie jest dla młodszych czytelników. Jakkolwiek nadal książka ta została utrzymana w luźnej i śmiesznej formie, nierzadko burząc czwartą ścianę, to wypadki przekazywane w ten sposób nie należą do najlżejszych. Otóż Sanderson w tej odsłonie perypetii młodego okulatora postawił na dużą dawkę mroku. Rzecz jasna sam początek tego nie zapowiada. Ot, znajdujemy się w obronionej przed najazdem Bibliotekarzy Mokii. Alcatraz, formalnie król tego kraiku, usiłuje przywyknąć do nowej sytuacji, w której on i jego rodzina zostali pozbawieni talentów, a także zaplanować wyprawę do Wielkoteki – centrum bibliotekarskiej władzy nad światem. Cel ma jeden ‒ powstrzymać ojca przed wprowadzeniem w życie swojego szalonego planu polegającego na obdarowaniu talentami Smedrych całego świata. W wyzwaniu tym pomagają mu jak zwykle dziadek i przyjaciele oraz nieoczekiwanie matka. Niestety przeniknięcie do Wielkoteki może ich bardzo słono kosztować. Jedno jest pewne, tylko to może uratować świat.

Mroczna powieść na mroczne czasy

Tak jak wspomniałem, pod płaszczykiem humoru Sanderson przemycił do książki ogromną dawkę mroku. W każdym niemal rozdziale bohaterowie ocierają się o śmierć, a ich wysiłki by osiągnąć cel skazywane są na porażkę. Alcatraz, dziadek Smedry, Kaz, Draulin oraz Shasta zmuszeni są walczyć nie tylko z armią Bibliotekarzy, ale i z samymi sobą  oraz najgorszym z najgorszych czyli Bibliodenem. W książce tej jak w żadnej innej widać kunszt pisarski Brandona. Połączył ciężką i mroczną fabułę z lekkim i humorystycznym podejściem, choć czasami jest to śmiech przez łzy. Ten tom wyjaśnia też co oznaczały słowa Alcatraza piszącego w każdej części, że jest tchórzem. Wyjaśnia aż za dobrze. Konkluzja całości nie napawa optymizmem i nawet styl wypowiedzi autora tego nie zmienia.

Pisarski Majstersztyk

Brandon w tym tomie wspiął się na wyżyny swojego kunsztu. Świetnie skreślił bohaterów i namalował tak wartką opowieść, że nie sposób było się oderwać. Opisy wydarzeń stanowiły naprawdę niezwykłe danie. Raz śmiałem się do rozpuku, a raz zastanawiałem się, jaki chory umysł mógł nazwać to książką dla dzieci.

Warsztat mistrza Sandersona to coś co nadal, mimo już długiej z nim przygody, mnie zaskakuje. Na szczególną uwagę należy też zwrócić na ilustracje autorstwa Hayley Lazo. To mistrzyni pędzla, bowiem jej obrazy idealnie komponują się z całością utworu, a ich brak znacznie zmniejszyłby radość z obcowania z tą książką. Szkoda tylko, że to już ostatni tom Alcatraza.

Podsumowując, Mroczny Talent, to jedna z najlepszych książek jakie miałem okazję czytać w ostatnim czasie. W końcu to Sanderson. Polecam wam ją gorąco. To pozycja obowiązkowa dla każdego. I nie, nie mylicie się, pomimo tego, że napisałem, że to ostatni tom Alcatraza, to nie jest to zwieńczenie jego historii. Czeka nas coś jeszcze. Obserwujcie uważnie stronę mistrza.

Nasza ocena: 10/10

Książkę tę polecam dla starych jak i młodych. Warta uwagi i warta każdej poświęconej jej sekundy. Po prostu arcydzieło.

Fabuła: 10/10
Bohaterowie: 10/10
Styl: 10/10
Wydanie i korekta: 10/10
Exit mobile version